…Jestem za ścisłością, gdyż wydaje mi się, że jedynie prawda jest ciekawa. Ale jednocześnie prawda jest z reguły bardziej bogata i wielostronna, i barwna, niż wykoncypowane jej przeróbki. Józef Mackiewicz
„Proust wielkim pisarzem? Ce plaisantin ?” miał powiedzieć Anatole France, zasłyszawszy pod koniec życia o rosnącej sławie autora W poszukizuaniu straconego czasu. France znał Prousta z salonów, widział w nim snoba (trafnie), aroganta (trafnie), nie dostrzegał w nim geniusza. Bóg litościwy pozwolił France'owi nie dożyć czasów, w których jego własny rozgłos wyglądał wobec sławy Prousta jak wytarta groszowa moneta.
Nie ludzie klasy bądź co bądź France'a, ale niezliczone polskie literaciny, dziennikarzyny, a przede wszystkim urzędniczyny roześmieją się grubym, wulgarnym, hałaśliwym śmiechem, gdy usłyszą, iż Mackiewicza (Józefa) śmiano nazwać publicznie najwybitniejszym, najznakomitszym, największym polskim pisarzem okresu powojennego.
Jak to się dzieje? Dlaczego? W jaki sposób prowincjonalny publicysta mógł stworzyć Dzieło, i to Dzieło nie w cudzysłowie, napisać powieść, która będzie należała do żelaznego repertuaru polskiej literatury, gdy nazwiska tylu głośniejszych, reklamowanych jego kolegów po piórze, nie wyłączając jego rodzonego brata, znane będą chyba tylko molom archiwalnym, bibliofilom, bibliografom, bibliotekarzom. Gdzie, w czym tkwi sekret tego talentu, tej potężnej indywidualności pisarskiej?
We wczesnym okresie bolszewizmu, gdy wojska Tuchaczewskiego zostały odparte od Warszawy, jedni przypisywali nasze zwycięstwo czynnikom przyrodzonym, inni - nadprzyrodzonym. Jednak i u tych, co wierzyli w cud, i u tych, co wierzyli w geniusz Piłsudskiego, tkwiła w głębi duszy wiara, którą dobrze wyraził Zdzisław Kleszczyński w niedokończonym poemacie Rok 1920. Cytuję z pamięci i prozą: nawet jakiś Łuków czy jakiś Maków oparły się hordom pół-zwierząt „tatuowanych szkorbutem", obroniła ich bowiem „sama moc dawności". Innymi słowy: to mogło się zrodzić i zwyciężyć tylko w Rosji, to nie zdoła skruszyć przedmurza chrześcijaństwa. Tego rodzaju wiara dawała nam poczucie bezpieczeństwa w ciągu 19 lat. Siłą bezwładu starych nawyków myślenia wiara ta trwa na emigracji po dziś dzień. W rozmowach prywatnych, w dyskusjach publicznych, w artykułach prasowych, w wypowiedziach tych, co wybierają wolność, powtarza się refren: w Kraju (zwykle z dużego K) zaszły wprawdzie zmiany „nieodwracalne", ale postawa narodu jest wspaniała. Tą wiarą jest nasycona nasza literatura emigracyjna (piękna i brzydka), tworząc osobliwy rodzaj literacki nazwany złośliwie przez Józefa Mackiewicza „polrealizmem". Polrealizm literacki jest jednak tylko „nadbudówką" artystyczną „bazy" ideologicznej, jaką jest polrealizm społeczno-polityczny. Z tym to zwłaszcza polrealizmem Józef Mackiewicz walczy w licznych swych wypowiedziach prasowych już od dość dawna. Walka ta jest szkieletem dydaktycznym jego powieści Droga donikąd.
O! rozległe były kiedyś ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego, od Bałtyku po Morze Czarne, a któż zna dzisiaj jego granice?!...Józef Mackiewicz, Droga donikąd
Bez końca deptano tę sapowatą, niezbyt żyzną ziemię, jakby raptem wszystkim stała na zawadzie w osiągnięciu ich dalekich obcych celów. A zdawało się leży na ustroniu, i lasy ją ochraniają gęste, i drogi kiepskie, latem za suche, jesienią za błotniste, zimą za śnieżne, wiosną wcale nawet, bywało, nie do przebycia. Bez bogactw mineralnych, bez pretensji światoburczych, bez bydła rasowego; we wsiach słomą krytych i zwyczajnym kundlem strzeżonych. Ale nie! Wciąż pchano się do niej z wojskiem, z armatami, z ideami, z obcym prawem; raz z reklamą pasty do zębów, raz z drutem kolczastym, raz z okopem przez sam środek żyta. Józef Mackiewicz, Kontra
Bo mnie się zdaje, że czas już najwyższy skończyć z poglądem na tę resztówkę z Wielkiego Księstwa Litewskiego jako na bardzo szczęśliwą sielankę, której synom zależy tylko na jednym w życiu, aby pod urzędową batutą pozwolono im śpiewać chóralnie: Hej, strzelcy wraz... Józef Mackiewicz, Bunt rojstów
Nietrudno byłoby udowodnić, że całą późniejszą twórczość Józefa Mackiewicza można wywieść z Buntu rojstów, zbioru reportaży, który ukazał się nakładem wileńskiego dziennika „Słowo" w 1938 (innego wydawcy autorowi znaleźć się nie udało). W istocie, jest to książka językowo bogata, napisana wykrystalizowanym już Mackiewiczowskim stylem. Autor z całkowitą swobodą włada polszczyzną literacką, odwołuje się do gwary wileńskiej, chętnie przytacza dialogi po białorusku. Nie jest to jednak dziennikarska mieszanka czy kresowy wolapik, lecz dojrzały indywidualny język artystyczny, którym z wielkim powodzeniem będzie się posługiwał Mackiewicz w swoich powieściach. Bunt rojstów patronuje twórczości Mackiewicza również i w innym sensie: jest aktem przymierza z ziemią. Ta lojalność pozostanie dla pisarza najważniejsza. Będzie się upominał o swoją ojczyznę, wzniecając bunt rojstów.
Czytaj więcej: Andrzej Stanisław Kowalczyk. Reporter byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego
Warszawska Oficyna Wydawnicza „Gryf" specjalizuje się najwyraźniej we wznowieniach niedostępnych lub zgoła zapomnianych książek o tematyce kresowej. W roku ubiegłym nakładem wydawnictwa ukazały się m.in. utwory Piaseckiego i Chciuka, ostatnio zaś Bunt rojstów Józefa Mackiewicza - książka niewznawiana od czasów pierwszej edycji wileńskiej, a więc przez lat z górą pięćdziesiąt.
Ostatnimi czasy Bunt rojstów zaliczał się oczywiście raczej do kategorii książek niedostępnych niż zapomnianych. Sam tytuł miłośnicy Mackiewicza znali od dawna - wymieniany był wielokrotnie w pracach krytycznych poświęconych temu autorowi. Rozmaite omówienia pozwalały jako tako zorientować się w zawartości książki, zachęcały do domysłów i podsycały ciekawość, ale pierwsze znaczące dzieło Mackiewicza pozostawało antykwaryczną rzadkością i z lektury znali je tylko nieliczni..
Czytaj więcej: Juliusz Jarosławski (Sławomir Mazurek). Przez Kresy
Nazwisko Józefa Mackiewicza (brata głośnego redaktora „Słowa") nie jest dostatecznie znane czytającemu ogółowi w Polsce. Tylko nieliczni wiedzą, kim jest ukrywający się pod literkami „J.M.” w wewnętrznych stronach „Słowa" utalentowany reporter wileńskiego pisma. Bo reporter to niewątpliwie dziś w Polsce jeden z najzdolniejszych, ruchliwy i wnikliwy, piszący barwnie a lekko, zamaszyście a z wdziękiem, z pasją i jednocześnie z finezją, z sarkaniem a również z humorem. Na tym nieprzeciętnym talencie poznali się najlepiej... cenzorzy, którzy stale dzielą swą ojcowską troskliwość pomiędzy obu braci. Józef Mackiewicz, też bowiem zatrąca chętnie o tematy polityczne - wprawdzie jego podejście jest inne, bo podchodzi do tematów nie od strony zasad ani ideologii, ale od strony małych, ciemnych, ubogich ludzi - lecz potrafi uplastycznić brudne plamy tych nędznych wegetacji, przeciwstawiając je tromtadracji oficjalnej, pełnej frazesów górnych, odświętnych, wzniosłych.
Odwiedza nas 55 gości oraz 0 użytkowników.