…Do Mackiewicza nikt nie chciał się przyznać i dlatego, że taki literacko zacofany, i dlatego, że okropny reakcjonista, ale czytali, aż im się uszy trzęsły. Pośród znanych mi polskich literatów nikt tak nie pisał. Szlachcic szaraczkowy, jak go nazwałem, z tych upartych, wzgardliwych, zaciekłych milczków, pisał na złość. Na złość całemu światu, który czarne nazywa białym i nie ma nikogo, kto by założył veto. I właśnie w tej pasji jest sekret jego stylu. Czesław Miłosz. Kultura, 1989
Za uczciwego polityka uważam tylko takiego, który w swojej publicznej działalności przyznaje się do popełnionych błędów, koryguje swoje tezy w miarę narastania wiadomości i doświadczenia zaczerpniętego z rzeczywistości. Józef Mackiewicz. Prawda w oczy nie kole, 2002
Jak już odnotowaliśmy w publikacji pt. Ocena stosunków między Litwą a Polską, spotkanie przy okrągłym stole w Centrum Badań Europy Wschodniej miało ten niesmaczny akcent, że uczestniczący w spotkaniu Czesław Okińczyc bezceremonialnie wystawiał cenzurki i negatywne oceny politykom i działaczom, w tym przewodniczącej Sejmu RL Irenie Degutienė oraz niżej podpisanemu, kilkakrotnie podkreślając rzekomo wyjątkowe zasługi własne, po raz kolejny mijając się z prawdą, demonstrując intelektualną zapaść oraz te daleko idące zepsucie, wynikające z wieloletniego bycia u władzy i bezkarności. Uczestniczący w konferencji prezydent Valdas Adamkus, minister spraw zagranicznych Audronius Ažubalis oraz inni politycy, historycy i działacze wyglądali niezwykle skromnie na tle buńczucznie zachowującego się Cz. Okińczyca.
W dziale Białoruś Czytelnik ma możność zapoznać się z treścią książki Kazimierza Niechwiadowicza „Nad Gawią”, innymi publikacjami tego autora oraz niezwykle obszernym materiałem zebranym przez niegdyś dziesięciomiesięcznego ekspatrianta z Sobotnik na Grodzieńszczyżnie z roku 1958, który obecnie mieszka w Poznaniu.
Paryska „Kultura" należała do tych nielicznych pism wydawanych na emigracji, które podjęły trud wypracowania niezależnej polskiej myśli politycznej, wolnej od fobii i historycznych uprzedzeń. Linia polityczna to nie dogmat - pisali publicyści „Kultury”1. Takie podejście nie przysporzyło miesięcznikowi entuzjastów wśród polskich ośrodków politycznych na emigracji, podtrzymujących koncepcję „państwa na wygnaniu" i nieskorych do odejścia od tradycyjnego myślenia o sprawach Polski. Wybitnym publicystą politycznym kształtującym owo polityczne myślenie był Juliusz Mieroszewski2, który zadebiutował na łamach „Kultury" w 1949 r. recenzją książki Emery Evesa The Anatomy of Peace, ostatni tekst -List do czytelników, ukazał się w 11 numerze „Kultury" w 1975 r.
Świetna książka BLOODLANDS, Europe Between HITLER i STALIN pióra Timothy Snydera, amerykańskiego historyka z Uniwersytetu Yale podejmuje się porównać reżimy Stalina i Hitlera. Co dla wschodnich europejczyków jest szalenie ważne, bowiem doświadczyliśmy na swojej skórze ich „sprawność.” Pomimo upływu ponad 90 lat od Rewolucji Bolszewickiej dowiadujemy się coraz to nowych faktów o tych reżimach. Zwłaszcza o reżimie stalinowskim. Bowiem w czasach PRL trudno było dociekać zbrodni stalinizmu, a i w III RP tematyka ta nie jest podnoszona przez polskich historyków. Pomimo funkcjonowania dwóch wyspecjalizowanych instytucji IPN I Wspólnoty Polskiej.
Przekornie wyrwana z kontekstu fraza - „ogłoszę się Litwinem"1) - zasługuje na umieszczenie w tytule, gdyż objaśnia złożoną ideę państwa oraz szczególny rodzaj patriotyzmu cechujący założyciela Instytutu Literackiego w Paryżu. Jerzy Giedroyc mówił o sobie, że, „jest Polakiem drugiego piętra", czyli spadkobiercą tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów, świadomym współczesnej roli Polski w Europie Wschodniej.2) Jerzy Kłoczowski interpretował to wyznanie w kontekście tzw. programu wschod niego „Kultury", pisząc m.in.: „Ta tradycja nowocześnie odczytana przez człowieka, który, nie zapominajmy, sam pochodził z największego obok Jagiellonów rodu Wielkiego Księstwa Litewskiego, polega na tym, że mamy dobre stosunki z sąsiadami, rozwijamy je, pozostając w pełni sobą, i w ten sposób stabilizujemy naszą pozycję w świecie i pozycję Europy. Jedną z najbardziej trudnych decyzji było powiedzenie, iż dla dobra sprawy, dla większego dobra oddajemy Lwów Ukrainie, a Wilno Litwie. To była jego strategia polityczna i zasługa".3) Warto w tym miejscu dodać, nieco wyprzedzając zasadniczy wywód, iż ogłoszenie tej koncepcji nie było łatwe osobiście także dla Jerzego Giedroycia, który utracił w Mińsku Litewskim swoją, jak to określił „bliższą ojczyznę". Jednakże nad argumentami uczuciowymi przeważył pragmatyzm powojennej sytuacji geopoli tycznej. 4)
Czytaj więcej: Iwona Hofman „Ogłoszę się Litwinem". O programie wschodnim Jerzego Giedrojcia
Odwiedza nas 70 gości oraz 0 użytkowników.