…Do Mackiewicza nikt nie chciał się przyznać i dlatego, że taki literacko zacofany, i dlatego, że okropny reakcjonista, ale czytali, aż im się uszy trzęsły. Pośród znanych mi polskich literatów nikt tak nie pisał. Szlachcic szaraczkowy, jak go nazwałem, z tych upartych, wzgardliwych, zaciekłych milczków, pisał na złość. Na złość całemu światu, który czarne nazywa białym i nie ma nikogo, kto by założył veto. I właśnie w tej pasji jest sekret jego stylu. Czesław Miłosz. Kultura, 1989
Jeszcze na przełomie XII i XIII wieków gruziński
poeta Szota Rustawelli w "Witeziu w tygrysiej skórze"
zauważył, iż półprawda jest przeciwieństwem prawdy i
najbardziej obrzydliwym kłamstwem (z archiwum „Naszego Czasu”).
Niedawna audycja telewizyjna „Teisė žinoti” z dnia 13 kwietnia b.r. na temat tego, co powiedział i czego nie powiedział W. Tomaszewski z udziałem doradcy premiera Č. Okinčyca, występującego tradycyjnie w roli adwokata i wielbiciela powyższego, raczej nie powinna nikogo dziwić. Inna rzecz, że adwokata, a tym bardziej przemawiającego publicznie w telewizji, również obowiązuje prawda. Bowiem mówiąc o tym co zrobiono, a czego nie zrobiono w stosunkach litewsko – polskich za minione lata warto pamiętać, że to właśnie Č. Okinčyc od roku 1997 był stałym doradcą kolejno prezydenta V. Adamkusa, później R. Paksasa, znowu V. Adamkusa, potem premiera G. Kirkilasa i obecnie premiera A. Kubiliusa – akurat w powyższej dziedzinie.
Jak informuje piórem Stanisława Tarasiewicza „Kurier Wileński” - „Czerwony Sztandar” - sytuacja z przestrzeganiem praw człowieka na Litwie jest rzekomo gorzej niż tragiczna. Dlatego widocznie publikacja z dnia 9 lutego b.r. nosi tytuł - Druzgocący raport o przestrzeganiu praw człowieka na Litwie. Aby tekst był bardziej przekonywujący wizualnie – urozmaica go zdjęcie z nieznanego zbiorowiska, gdzie na pierwszym planie widoczny jest plakat w języku angielskim Stop racism in Lithuania. Znany, swojski i niezmienny czerwonosztandarowy smrodzik – im gorzej - tym lepiej, im więcej łgarstwa i prowokacji – tym prędzej można oczekiwać reakcji. A jak się pojawi krytyczna ocena łgarstwa i prowokacji – o! - znaczy Litwini to nacjonaliści i prześladują litewskich Polaków! Schemat znany aż do wymiotów.
Zamordowanie 6 przypadkowych ludzi oraz ciężkie zranienie posłanki Gabrielle Griffords w Tucson w Arizonie w dniu 8 stycznia 2011 wstrząsnęło Ameryką. Już dawno nikt z przedstawicieli władz nie został tak bezpardonowo zaatakowany w USA. Coraz to giną ludzi w szkołach czy w domach towarowych w tym kraju. Nikogo to już nie wzrusza. Ale celowe zaatakowanie owej posłanki wzbudziło dużą refleksję w Ameryce. Nawet na tydzień wstrzymano wszelki prace ustawodawcze w Kongresie.
Na pytanie, „za co tak nie lubi bolszewików",
główny bohater powieści Mackiewicza (Droga donikąd)
odpowiada bez namysłu: „Za łgarstwo przede wszystkim".
Henryk Grynberg. Wielka tragedia małych
ludzi. „Wiadomości" (Londyn) 1981, nr 2
7 stycznia b.r. korespondenci TV Polonia Edyta Maksymowicz i Walenty Wojniłło rozpoczęli masowe rozsyłanie do środowisk polonijnych na całym świecie listu o rzekomym zagrożeniu dla szkół z polskim językiem nauczania na Litwie, apelując o protestowanie przeciwko chęci władz Litwy doskonalenia nauczania języka litewskiego. Po raz kolejny jesteśmy więc zmuszeni zabrać głos i oświadczyć, że wszystkie te protesty, działania, łgarstwa mają za cel izolację litewskich Polaków i manipulowanie nimi, osłabianie ich potencjalnych możliwości w konkurencji na rynku pracy, kontynuowanie inicjatywy budowania niechęci wobec swych współobywateli Litwinów, z wzajemnością oczywiście. Komu to służy – tylko ślepiec dziś może nie widzieć.
Grzegorz Eberhardt, rocznik 1950. Dziennikarz, filmowiec (dokumentalista), publicysta, prozaik. Autor dzieła „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Jozefie Mackiewiczu” (2008 r., Wyd. LENA, Wrocław). Przed kilku miesięcy ukazało się drugie wydanie w/w tytułu.
Na Litwie mieszka ok. 250 tys. Polaków, działa tam blisko sto polskich szkół ponadpodstawowych obejmujących swym nauczaniem 16 tysięcy uczniów. W tych dniach szybkimi krokami zbliża się ostateczny termin sformułowania przez litewskie Ministerstwo Oświaty listy lektur dla tych szkół. Dotąd obowiązuje ustalona w 1995 roku, zawierająca takie „kwiatki” jak dzieła L. Kruczkowskiego. Niestety, wygląda na to, że i w tej, zatwierdzanej wkrótce, bo już w grudniu br., znajdą się podobne pozycje. A na jej poprawienie będzie trzeba czekać kolejne naście lat.
Oczywiście, nie dziwi zaistnienie na tej liście Mickiewicza czy Miłosza. Jednak za kuriozum należy uznać wpisanie do owego kanonu… Olgi Tokarczuk, pisarki ewidentnie w swym charakterze skrajnej, jednoznacznie postmodernistycznej, a w dodatku z tamtymi, wileńskimi okolicami nie mającej nic wspólnego. Na liście nie znajdzie się natomiast Syrokomli, Orzeszkowej czy jakże ważnego w polskiej literaturze, ale i dla historii Kresów, Józefa Mackiewicza. Nazwisk tych nie znajdzie się także w wykazach list pobocznych, jak np. na liście zatytułowanej „Człowiek w wirze historii”. Znajdujemy tu nazwiska Bułhakowa, Haska, Kapuścińskiego, Orwella, ale autora „Nie trzeba głośno mówić” nie wyczytamy! Nie znajdziemy Karola Wędziagolskiego, Michała Pawlikowskiego. Na inne listy lektur, uzupełniających, potrafiono wpisać Szczypiorskiego, Terakowską, Huelle’go, Barańczaka ale nie, np., wspominaną już, Orzeszkową.
Odwiedza nas 78 gości oraz 0 użytkowników.