…My, Wilnianie…(…) Tuśmy wrośli od wieków, w tę Ziemię Wileńską i nikt jej obrazu z serca nam wyrwać nie jest w stanie. I po największej nawet burzy, ci z nas, co się ostali, zdrowi czy ranni, z okopów, lasu czy piwnic, z zagranicy, czy tylko z domu, wrócimy do swej ziemi i będziemy ją orać. Józef Mackiewicz. Gazeta Codzienna, 1939
W świadomości niejednego Polaka ukrainizm oznacza Lachiw rizaty, jest synonimem hajdamaczyzny. Początkiem swoim nienawiść Ukraińców do Polski sięga daleko wstecz - aż do XIV wieku, gdy ekspansję polską ku Wschodowi uwieńczyło zagarnięcie ziem państwa halicko-wołyńskiego przez Kazimierza Wielkiego. Wywołuje to na Rusi reakcję patriotyczną, która pogłębia uczucia duchowej łączności prawosławia ruskiego z prawosławiem Moskwy. Jest to, zdaniem pisarza ukraińskiego, pierwszy, choć z natury rzeczy nie zupełnie jeszcze wyraźny objaw rusyfikowania się Ukrainy.1) W walkach z polskością rozwija się świadomość narodowa Rusi i w wieku XVII powstaje pod wodzą Chmielnickiego „samodzielna narodowo państwowa potęga". Ale jakże krótkie jest jej trwanie. Po zwycięstwach 1648 roku następują niepowodzenia, wskutek których Chmielnicki poddaje się w roku 1654 wraz z Kozaczyzną całą carowi moskiewskiemu. Miało to być tylko chwilowym manewrem taktycznym, ale spod szponów caratu Ruś ukraińska już się nie wydobyła.
Czytaj więcej: Marian Zdziechowski. Pierwiastek zachowawczy w idei ukraińskiej
Genezy koncepcji mojej skłonny jestem dopatrywać się w założeniach politycznych W. Ks. Witolda: obydwa państwa utworzyły wówczas związek, który upodobnić można do dwóch ludzi opartych wzajem plecami, a zwróconych twarzami w przeciwległe strony. Wielkie Księstwo Litewskie na wschód, Korona na zachód. W ten sposób każde z tych państw miało zabezpieczone tyły. (…) Nic oczywiście nie stało na przeszkodzie, aby działać miały, zależnie od okoliczności, w jednym kierunku wspólnie. (…) Józef Mackiewicz. Prawda w oczy nie kole. Londyn 2002.
Polska (…) straciła niepowtarzalną sposobność zapoczątkowania przyjacielskiego współżycia z Ukrainą. Wmówiono sobie, wbrew oczywistości, że Ukraińcy to masa etnograficzna, która da się łatwo spolonizować. Dla Dmowskiego i jemu podobnych było to aksjomatem, że ukrainizm będzie zawsze i wszędzie zaciekłym wrogiem polskości, z aksjomatu zaś tego wyprowadzili z geometryczną prostolinijnością wniosek, iż w interesie Polski leży sojusz z Rosją w celu zgniecenia Ukrainy i podziału jej między siebie. I zniszczyła Polska zaczątki ukraińskiej państwowości, zdobywając Lwów. A co na tym zyskała? Nic. Straciła zaś bardzo dużo. Ukraina naddnieprzańska, pozbawiona tej podstawy moralnej i materialnej, jaką był dla niej galicyjski Piemont, szybko stała się zdobyczą bolszewizmu, który zgładził tam doszczętnie i na zawsze żywioł polski.(…) Marian Zdziechowski. Widmo przyszłości. Pierwiastek zachowawczy w idei ukraińskiej. Fronda. W-wa, 1999.
Odwiedza nas 80 gości oraz 0 użytkowników.