…Do Mackiewicza nikt nie chciał się przyznać i dlatego, że taki literacko zacofany, i dlatego, że okropny reakcjonista, ale czytali, aż im się uszy trzęsły. Pośród znanych mi polskich literatów nikt tak nie pisał. Szlachcic szaraczkowy, jak go nazwałem, z tych upartych, wzgardliwych, zaciekłych milczków, pisał na złość. Na złość całemu światu, który czarne nazywa białym i nie ma nikogo, kto by założył veto. I właśnie w tej pasji jest sekret jego stylu. Czesław Miłosz. Kultura, 1989
W związku z międzynarodową konferencją, która miała miejsce w gimnazjum z polskim językiem nauczania w Solecznikach, współorganizatorem której był prof. Z Winnicki z Wrocławia, ( http://www.pogon.lt/historia-najnowsza-/716-replika-rzeczywiscie-nalezymy-do-roznych-swiatow.html ) nasz stary a wierny przyjaciel Z.H. nadesłał nowy, dostosowany do naszego regionu Europy współczesny wariant anegdoty o demokracji.
Przed kilku laty jeden naszych przyjaciół w czasie kolejnej akcji pobudzania napięć na tle narodowościowym, zorganizowanej na łamach „Kuriera Wileńskiego” pytał nas jak powyżej z nadzieją, że te postkomunistyczne pismo, będące kontynuacją „Czerwonego Sztandaru”, (który zdaniem Tadeusza Konwickiego robił z duszą człowieka to, co hitlerowcy robili z jego ciałem) wreszcie przestanie istnieć. Niestety, przede wszystkim dzięki ogromnym dotacjom z budżetu Polski, te cuchnące odorem sowieckiej przeszłości pismo nadal jeszcze istnieje, szkodzi, demoralizuje i dezorientuje, mimo że tak naprawdę nie ma nic wspólnego z autentyczną prasą.
Ostatnio coraz wyraźniej brunatny „Kurier Wileński” głośno popiera poczynania działaczy Akcji Wyborczej „Polaków na Litwie”, mające na celu nadanie jednej z wiejskich ulic w starostwie zujunskim imienia Juliana Tuwima.
Tylko co wspólnego z Litwą miał Julian Tuwim? Pochodził z Łodzi, pisał wiersze, a w latach rządów Stalina był jego chwalebcą. Dlaczego więc na Litwie mają się pojawiać nazwy ulic na cześć stalinowskich wielbicieli z Polski?
List do redaktora naczelnego dziennika „Rzeczpospolita“
Szanowny Panie Redaktorze,
Z wielkim zdziwieniem przeczytałem artykuł pani wiceminister spraw zagranicznych Grażyny Bernatowicz pt. „Nie będziemy się narzucać z przyjaźnią“ opublikowany w Rzeczpospolitej w dniu 10 maja 2011 r. [http://www.rp.pl/artykul/655442.html].
Na wstępie pani wiceminister zapewnia, że „nie jest łatwo współżyć narodom, które mają wspólną historię“. Dlatego też takie narody muszą „pokonać złe wspomnienia i skupić się na współdziałaniu wszędzie tam, gdzie widzą polityczny sens i zwykły interes“.
Litwa i Polska są właśnie takimi narodami. Bez wątpienia zgodzić się należy z panią wiceminister, że po ogłoszeniu niepodległości Litwa odczuwała wsparcie ze strony Polski na arenie międzynarodowej „tam, gdzie było to możliwe i pożądane“. Pozytywne stosunki odzwierciedlał też Traktat Litewsko-Polski z 1994 r.
Odwiedza nas 81 gości oraz 0 użytkowników.