…Zróżnicowany narodowościowo kraj nasz stanowi część Litwy hi­storycznej - i nas - ludzi mego pokolenia - wychowywano jako Li­twinów, oczywiście w tym znaczeniu, w jakim był Litwinem Mickie­wicz, gdy wołał: „Litwo, ojczyzno moja”. Marian Zdziechowski. Idea polska na kresach, 1923

WILNIANIE ZASŁUŻENI DLA LITWY, POLSKI, EUROPY I ŚWIATA

(189? - 1966) we wspomnieniach córki Aleksandry Niemczykowej.

Kilka miesięcy przed śmiercią Stanisław Mackiewicz pisze w swych wspomnieniach: "We wczesnym dzieciństwie rozczytywałem się w Mickiewiczu i Sienkiewiczu. I tu przystępuję do swoich dziwactw. Oto, że Mickiewicz napisał wiersz do Ludwiki Mackiewiczówny, że żoną jego przyjaciela, Edwarda Odyńca, była Mackiewiczówna, że żoną Ignacego Chodźki była także Mackiewiczówna, że przyjacielem Mickiewicza był Onufry Pietraszkiewicz, jakiś stryjeczny dziadek mojej matki - wszystko to robiło mi przykrość. Chciałem widzieć w Mickiewiczu półboga, tymczasem te pokrewieństwa sprowadzały go z tego piedestału, stawiały na równi z ciocią Marynią czy ciocią Czesią... Nie potrzebuję chyba dodawać, że mój dzisiejszy stosunek do tych mackiewiczowsko-pietraszkiewiczowskich peryferiów Adama Mickiewicza, tego jednego z największych geniuszów poetyckich całego świata, jest oczywiście wręcz inny. Jak najbardziej się do niego snobizuję. Dzisiaj z pychą stwierdzam, że ojciec mego dziadka, a więc mój pradziad w prostej linii - Jan Mackiewicz z Berszt - był sędzią lidzkim. Sprawował swój urząd właśnie w czasach Pana Tadeuszowych, czyli był kolegą sędziego Soplicy"1.  Po powstaniu listopadowym rodzina Mackiewiczów musiała opuścić Berszty i przenieść się do Wilna. Tam też, po powstaniu styczniowym uwięziony został syn Jana z Berszt - Bolesław Mackiewicz i wywieziony na Sybir, gdzie zmarł. W Wilnie została żona z synem Antonim (ojcem Stanisława) i czterema córkami. Dwie z nich wyszły za mąż za gorliwych działaczy litewskich o jednakowym nazwisku: Matułajtis, ale o odmiennych orientacjach politycznych, choć obaj byli bojownikami o samostanowienie Litwy. Stefania stała się w przyszłości teściową ministra niepodległej Litwy: Łozorajtisa (seniora) i babką Stasysa Łozorajtisa (juniora), niedawno zmarłego polityka litewskiego - ale to już są czasy współczesne. O rodzinie matki tak pisze Stanisław w swych wspomnieniach: "Ojcem mojej matki był Ksawery Pietraszkiewicz. W roku 1839 sprzedaje ostatni folwark rodzinny Lemkajcie na Kowieńszczyźnie, aby wstąpić na Uniwersytet Kijowski. W 1839 r. za udział w spisku Konarskiego skazany na śmierć, z tym, że kara ta została mu zamieniona na dożywotnią służbę w sołdatach. Jako prosty żołnierz został posłany na Kaukaz. Tam bił się dzielnie. Został ciężko ranny. Otrzymał Krzyż św. Jerzego i ułaskawienie. W r. 1854 osiada w Krakowie i żeni się z Teofilą Górską. Z tego związku urodziło się dziewięcioro dzieci. Z siódmą z nich, Marią, żeni się w 1895 r. mój ojciec, Antoni Mackiewicz. I tak po mieczu i po kądzieli mam tylko litewską krew w żyłach"2. To, że w żyłach Stanisława Mackiewicza, wielkiego patrioty polskiego, płynęła tylko krew litewska jest oczywistą przesadą, odpowiadającą mickiewiczowskiej inwokacji: "Litwo, ojczyzno moja". Jest w tym typowe dla tamtych ziem "krwi pomieszanie", które jak historia pokazuje, wiele zrodziło talentów. W jednym ze swoich esejów o Sienkiewiczu, Mackiewicz pisze: "Żeby ocenić dzieło artysty, trzeba dwóch znajomości: życia artysty i charakteru jego epoki. Te dwie rzeczy trzeba znać koniecznie"3. Prof. Stanisław Cywiński, nauczyciel Mackiewicza, jeszcze w wileńskim gimnazjum, mawiał: "Nie życie Mickiewicza jest komentarzem do jego dzieł, ale dzieła Mickiewicza są komentarzem do jego życia". Te wypowiedzi dotyczą w równym stopniu wielkich geniuszy, jak i mniej utalentowanych twórców. Dziedzictwo, tradycje składają się na obraz życia człowieka. Tradycje kolejnych pokoleń Polaków to walka o niepodległość. Walka o Polskę wielką, mocarstwową, taką, jaką opisywał Sienkiewicz, i taką, jaką reprezentowały dwa miasta Rzeczypospolitej Obojga Narodów: Wilno, miasto rodzinne Mackiewicza, i Kraków, miasto ukochanej matki, w którym w dzieciństwie i wczesnej młodości spędzał rodzinne święta i wakacje. Toteż przez całe życie pozostaje w nim kult Jagiellonów. "Z kalendarzem w ręku pisywałem w różnych swoich artykułach, że Witold i Jagiełło nigdy by nie dopuścili do jednoczesnego działania przeciwko Zachodowi i Wschodowi. Jeśli szli na Zachód-to godzili się z Moskwą i na odwrót. Natomiast Kazimierz Jagiellończyk stworzył ze swego państwa prawdziwe imperium, które dzięki jego geniuszowi żyło kilka wieków"4. Do tej Jagiellońskiej potęgi odnoszą się jeszcze inne słowa: "Dotychczas nie myślimy kategoriami historycznymi, dotychczas nie rozumiemy, że patriotyzm państwowy różni się od patriotyzmu narodowego. Z założenia: Polska musi być państwem potężnym, wypływa wniosek: Polska musi pozyskać sobie wiernych obywateli, z tego zaś wniosku wynika nakaz bezwzględny: POLSKA NIE MOŻE UPRAWIAĆ POLITYKI NACJONALISTYCZNEJ. Gdy przy otwarciu obecnego sejmu (1922 r.) niektórzy posłowie i senatorowie zamiast polskiego "ślubuję" mówili rusińskie "prysiahaju", oburzenie swoje wypowiedziała zarówno nacjonalistyczna, jak i lewicowa prasa krótkowzrocznej Warszawy. Nikt nie miał odwagi cywilnej oświadczyć, iż w języku rodzinnym składana przysięga wierności parostwu polskiemu szczerszą będzie, niż powtarzany za Marszałkiem tekst urzędowy"6. Te wybrane, nieliczne cytaty z wczesnej publicystyki Mackiewicza (gdy został redaktorem naczelnym konserwatywnego "Słowa" w Wilnie, miał lat 26) są tylko otwarciem szpary w oknie do pełnego zrozumienia jego mocarstwowości. Od wizji Polski mocarstwowej krok tylko dzieli Mackiewicza do jego poglądów monarchistycznych, o czym m.in. tak pisze w 1925 roku: "Polska potrzebuje monarchii dla sprężystości na zewnątrz, dla sprawności państwa w walce z wrogiem przemożnym, wrogiem nie narodu polskiego, lecz całej cywilizacji europejskiej -z Bolszewią7. Polska potrzebuje ludzi, którzy by przedkładali interes państwa ponad wszystkie inne, którzy by byli entuzjastami mocarstwowego rozwoju Polski, którzy by myśleli nie kategoriami klasowymi czy nacjonalistycznymi, lecz kategoriami państwowymi i historycznymi. Marszałek Piłsudski bezwzględnie myśli kategoriami państwowymi i historycznymi... Cała prasa polska obozu lewicowego i endeckiego ujawniła zdenerwowanie niezwykłe, czy aby zebrani w Nieświeżu monarchiści nie chcieli obwołać Piłsudskiego królem i Wielkim Księciem? Otóż nie. Za stołem w Nieświeżu byli monarchiści, lecz brakło mów monarchicznych. Zarówno gospodarz, jak i mówcy następni mówili stale o Rzeczypospolitej. Zjazd w Nieświeżu to wyraz potrzeby zgody wewnętrznej w Polsce i uznania pozapartyjnej siły Józefa Piłsudskiego. Dziś w Nieświeżu porozumienie z Marszałkiem Piłsudskim jest osiągnięte. Nie chodzi o to, by ta współpraca dała pomyślne wyniki klasie ziemiańskiej - lecz dla całego państwa, które potrzebuje: SILNEJ WŁADZY, RÓWNOWAGI SPOŁECZNEJ i wzmocnienia produkcji polskiej"8. Podkreślenie braku "monarchicznych mów" w Nieświeżu świadczyło o tym, iż dobro Rzeczypospolitej było tam prawem najwyższym. To nie znaczy, że Stanisław Mackiewicz od swej monarchistycznej idei odszedł. Jeszcze jeden argument przydatności króla w sprawach Polski i Litwy zawiera artykuł z 1927 roku, w którym takie znajduje rozwiązanie dla trudnych spraw polsko-litewskich:  Jakby na zakończenie tego pełnego miłości wywodu o Litwie dodaje: "Natomiast twierdzę, że państwowe połączenie Litwy z Polską, takie, które by gwarantowało Litwinom utrzymanie niepodległości ich państwa, może mieć tylko jedną formułę, a mianowicie unię dyna- styczną"9.   Pisane to było, podkreślam, w roku 1927. Czas, który upłynął do roku 1940, wpłynął na modyfikację jego poglądów na sprawy polsko-litewskie. Po klęsce wrześniowej, na emigracji, pisze: "Otóż nie można nazwać stosunku Litwinów do nas nienawiścią, jakkolwiek zewnętrznie do tego właśnie wyrazu ten stosunek się upodabnia. Chodzi o to, że wszelkie propozycje wspólnoty z nami czynione Litwinom, oznaczają dla nich ruch wstecz na drodze do samodzielności narodowej. Chodzi o to, że litewska emancypacja narodowa, to emancypacja od wpływów Polski. Można wprost określić Litwinów jako ludzi, którzy nie chcą być Polakami. Stoimy wobec paradoksalnej sytuacji: Litwini są nam dalecy dlatego, że są nam bliscy"10. Czy Stanisław Mackiewicz - ten Polak-Litwin - dobrze rozumie Litwinów? Zdania co do wartości Polski mocarstwowej, która jedynie mogłaby się oprzeć sile sąsiadów, nie zmienił nigdy. Nie zmienił również zdania, że tylko silna, bezpartyjna władza może dobrze rządzić państwem, będąc jednocześnie nieustannie korygowana przez równie silną opozycję. Silną, bo rozumną i czystą ideologicznie. Od roku 1928 przez dwie kadencje Mackiewicz jest posłem na Sejm, gdzie pełni przez jakiś czas funkcję sekretarza komisji konstytucyjnej. Ani przez chwilę nie zawiesza swego dziennikarskiego działania, przeciwnie, tak porównuje rolę posła i dziennikarza: "Boże, o ileż mniej ciekawą (...) jest praca zwykłego posła niż dziennikarza. Trzeba być chyba liderem dużego klubu sejmowego, aby się zrównać znaczeniem ze znaczeniem politycznym sprawozdawcy sejmowego do dzienników (...) Trybuna sejmowa to prawie wyłącznie urabianie opinii publicznej, bo przecież do tej opinii publicznej mowa nie dotrze tak, jak ją poseł wypowiedział, lecz tak, jak ją dziennikarz opisze, oświetli, wyretuszuje"11. Warto zapytać, czy w dobie transmisji telewizyjnych z posiedzeń sejmowych wiele się zmieniło? Jest więc Mackiewicz jednocześnie dziennikarzem i posłem - ma to swój wyraz w jego artykułach, ale wcześniej, bo przyjeżdżającym o świcie z Warszawy do Wilna pociągiem wraca do domu i opowiadażonie z wielkim przejęciem i wesołością o tym, co się w czasie sesji sejmowych działo. W pokoju i ja siedzę wtulona w kąt kanapy... Trudno opisywać z kronikarską dokładnością całe dzieje Stanisława Mackiewicza. Odnotujmy wydanie w 1931 roku Myśli w obcęgach oraz założenie w tymże roku z jego inspiracji "Żagarów", wydawanych jako dodatek do "Słowa". "Żagary" zasłynęły talentami piszących tam - w owym czasie - studentów. Śmierć Piłsudskiego. Ta noc z 12 na 13 maja 1935 roku upamiętniła mi się jego wielką rozpaczą. Oto umarł człowiek, który stał u wskrzeszenia państwa polskiego. NIC od tego nie mogło być ważniejsze. Budzi nas - obie córki, zaraz po otrzymaniu wiadomości o śmierci Piłsudskiego i mówi tak, jak się mówi o śmierci kogoś, kogo się kocha najbardziej: "Nie śpijcie, umarł Piłsudski". Życie toczy się dalej. Redagowane przez niego "Słowo" czytane jest w całej Polsce. Teraz jeszcze można to sprawdzić, biorąc do ręki przedwojenne numery "Kuriera Porannego", "Gazety Polskiej", "Robotnika" i wielu innych. Wszędzie polemiki z Catem. Nie polemizuje się z kimś, kto nie pobudza umysłu, nie wnosi racji godnych przemyślenia, krytyki. Jest w opozycji do rządu. Trafia do Berezy Kartuskiej na kilka tygodni i wtedy jego tak liczni i zażarci polemiści murem stają w jego obronie. W jego obronie i w obronie prawa do wolnego słowa. Bo nie tylko "Słowo" objęte było cenzurą represyjną i raz po raz ukazywało się z białymi plamami zamiast artykułów. Lato 1939 r. Kim był Mackiewicz? Realistą, za którego chciał się uważać, romantykiem? Objeżdżamy autem Wielkopolskę, Pomorze, Polesie i na koniec 15 sierpnia jesteśmy w Nieświeżu. W zamku nade wszystko dominują Radziwiłłowskie portrety. Jedziemy przez Pińsk, gdzie właśnie na Pinie, na łodziach, odbywa się barwny jarmark. Wszystko, co mi mówił o okropieństwach nadchodzącej wojny - sprawdziło się. Czy przemawiało przez niego realistyczne przewidywanie, czy wizjonerstwo romantyka?  Wojna. Stanisław Mackiewicz nie opuszcza Wilna do ostatniej chwili przed wejściem bolszewików - 18 września. Wyjeżdża na dwie godziny przed wejściem NK WD do jego mieszkania przy ul. Zygmuntowskiej i do "Słowa'' przy ul. Zamkowej róg Królewskiej. W ostatnim numerze "Słowa", datowanym 18 września 1939 r., artykuł wstępny Cata kończy się słowami: "Boże, dopomóż w słusznej walce i zmiłuj się nad Wilnem". Wyjeżdża do Litwy i dalej, do Paryża, gdzie zostaje członkiem Rady Narodowej i przez jakiś czas wydaje tygodnik "Słowo". Z zagrożonego przez Niemców Paryża wyjeżdża, tak jak inni Polacy. Pisze książki i artykuły. Po lipcu 1941 r. jest w opozycji wobec polityki rządu emigracyjnego, wydaje nielegalnie broszury polemiczne, w których nieustannie walczy o ziemie wschodniej Rzeczypospolitej. Walczy o dotrzymanie sojuszów przez aliantów i o nieuleganie ich żądaniom. Od roku 1946 do 1950 wydaje pod znamiennym tytułem miesięcznik "Lwów i Wilno" - niesłychanie popularny w kręgach wojskowych. W ankiecie na najpopularniejszego pisarza emigracji zajmuje pierwsze miejsce, drugie przypadło jego młodszemu bratu - Józefowi. W roku 1954/55 przez krótki czas jest premierem Rządu Emigracyjnego - jedynego prawowitego rządu Rzeczypospolitej.. - Dlaczego wróciłeś? - zapytałam go po wylądowaniu na lotnisku Okęcie 14 czerwca 1956 r.  - Dla zademonstrowania rodakom, że na żadne dotrzymanie umów ze strony aliantów albo pomoc w innej formie z ich strony liczyć nie mogą. Wrócił postarzały, przegrany człowiek. Jeszcze ma dosyć siły, by objechać nowy kawałek Polski: Mazury, Dolny Śląsk, Szczecin. Bo on do Polski tęsknił przez te wszystkie lata, od pierwszej chwili pobytu na emigracji marzył o powrocie. Po jego przyjeździe do Warszawy wchodzimy do dużej, eleganckiej restauracji i wszyscy wstają od stolików i biją mu brawo. Premierowi Rządu Emigracyjnego. Ale Mackiewicz zgodnie z motywami powrotu pisze: "Londyniszcze daje w tym upust swemu wielkiemu rozczarowaniu do Anglii. Naraża się opinii narodu, który, jak mówi, kocha Anglików". Pisze artykuły, wydaje książki, przede wszystkim z publicystyki historycznej. Choruje, bardzo choruje. Coraz ostrzej występuje przeciwko reżimowi na zebraniach Związku Literatów Polskich. Podpisuje list 34. Zaczyna drukować pod pseudonimem w "Kulturze" paryskiej. Wyrzucony ze Stowarzyszenia Dziennikarzy. Wytoczona mu zostaje sprawa sądowa. Jest to już ostatni rok jego życia. W swym warsztacie pisarskim ma dwie książki: o Zofii Tołstojowej, żonie Lwa, i w dalszym zamierzeniu książkę o Mickiewiczu. Jeszcze teraz w mojej szufladzie leżą zeszyty z notatkami zebranymi w bibliotece na te tematy. Ale nigdy nie czuł się pisarzem - był dziennikarzem. Jeśli na koniec twojej kariery zapytają cię, czy byś zmienił swój zawód dziennikarski na stanowisko kogokolwiek z tych wszystkich ludzi, których w czasie pracy poznałeś, to znaczy, czy byś zamienił się z tymi królami, kardynałami, prezydentami republik, ministrami, z którymi miałeś wywiady czy rozmawiałeś, a ty szczerze odpowiesz - nie, nigdy w życiu - to wtedy dopiero jesteś prawdziwym dziennikarzem" 12 - był zgodnie z tą definicją prawdziwym dziennikarzem. Czy te ostatnie lata życia pozbawione są nadziei na odzyskanie niepodległości? Nie, nadziei nigdy Stanisław Mackiewicz nie stracił, wszak nawet w latach największej klęski Polski, w swych Latach nadziei pisanych w 1946 r., wypowiada zdanie, pozornie nie pasujące do zwykłego grzesznika: "Jestem zdania tych, którzy głoszą, że odrodzić narody moralnie będzie można tylko przez powrót do nauki Chrystusa". Ja wiem, że on tak myślał naprawdę.  Umarł 18 lutego 1966 r.

"Lithuania" nr 2-3 za 2002 r.   

Nasz Czas
 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com