Dziś całą Litwą wstrząsnął poranny atak 240 uzbrojonych po zęby policjantów na dom, w którym z dziadkami i prawną opiekunkę Neringą Venckienė mieszkała Deimantė Kedytė. W taki to sposób została zrealizowana decyzja sądu o przekazaniu D. Kadytė matce, która jest podejrzewana o wcześniejsze przekazywanie dziewczynki pedofilom.
Na pewno miał rację jeden z hierarchów kościoła katolickiego, który niedawno oświadczył, iż przedtem niż podejmować ostateczne decyzje w sprawie miejsca pobytu dziecka, trzeba zakończyć śledztwo i rozpatrywanie spraw w sadach, aby społeczeństwo mogło poznać prawdę, aby obywatelami nie manipulowano i nie pogłębiano między nimi podziałów.
Niestety, wybrano demonstrację siły i władzy, i zastraszanie obywateli zamiast dialogu i dyskusji.
W późnych godzinach wieczornych na deszczu i chłodzie grupa osób stała przed prezydenturą, widocznie jeszcze wierząc, iż tu znajdzie sprawiedliwość i obronę, najwyraźniej zapominając, iż to za zgodą D. Gribauskaitė przed kilkunastu dniami ministrem spraw wewnętrznych stał się Artūras Melianas, i iż sama D. Gribauskaitė jest jedyną w Europie byłą wychowanką i wykładowczynią partyjnej szkoły, zajmującą miejsce prezydenta kraju.
Podobne akcje protestu miały miejsce i w innych miastach kraju.
Na zdjęciach: dziś przed prezydenturą.