…Wobec zazębienia interesów międzynarodowych, nie ma już dziś miejsca na suwerenności państwowe starego typu. Jeżeli jakiś naród chce pozostać suwerennym, winien rozumieć, że taka możliwość istnieje jedynie przez integralne włączenie się do wolnego świata. …Musimy zdać sobie sprawę, że zachodzi wielki proces przejścia od dotychczasowego „adwokatowania” interesom narodowym, do „adwokatowania” interesom ludzkim. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

W nawiązaniu do listu Fundacji „Zbiory Wileńskie”– list na ten sam temat wysłałem do prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej i Związku Narodowego Polskiego, tylko z punktu widzenia członka tych organizacji.
Jeżeli była jakaś sztucznie zorganizowana antylitewska demonstracja w Chikago, którą na 11 czerwca zapowiadał „Tygodnik Wileńszczyzny” - to nikt z poważniejszych Litwinów tego nie widział, bo w tym czasie byliśmy na odczycie córki Juozasa Kazickasa o książce jej ojca w Balzekas Muzeum. Książka nie dawno wyszła po angielsku, a wcześniej po litewsku.

Historia jego rodziny jest bardzo podobna do historii mojej rodziny, jak i wielu innych litewskich rodzin, które po drugiej wojnie znalazły się w Stanach Zjednoczonych. Mój pradziadek, tak jak jego dziadek, był zesłany do Rosji po powstaniu 1863r. On, jak mój ojciec urodzili się w Rosji. Gdy nadchodziła armia sowiecka, wszyscy uciekaliśmy do Niemiec. Niemcy zamknęli nas w obozie w Gumbinnen. Juozas Kazickas i my wydostaliśmy się stamtąd przez przekupienie straży wódką i wędzoną słoniną.

Potem był do pokonania problem dostania się do przepełnionych pociągów. Oni dotarli do Wrocławia, a my do Wiednia. Po krótkim czasie, znów trzeba było dostać się na jakiś pociąg jadący na zachód, bo zbliżała się Armia Czerwona.

W swojej książce Juozas Kazickas opisuje dużo drobnych szczegółów, które ja pamiętam, ale które dla innych nie są znane. Ostrzeliwały nas sowieckie samoloty, a potem też amerykańskie. Pamiętam też życzliwość ludności niemieckiej, głównie w Prusach. Pozwalali nocować u siebie, dawali mleko dzieciom, itp., tylko do ostatniej chwili nie wierzyli, że Sowieci do nich mogą przyjść.

Autor książki opisuje również, jak to Amerykanie w Niemczech po zakończeniu wojny zaczęli siłą odsyłać byłych obywateli sowieckich. Na wierną śmierć. Odesłali "białych" Rosjan i trochę Ukraińców, zanim protesty Bałtów w Ameryce tego nie zmieniły. Pamiętam, że dużo Litwinów, których uważano za sowieckich obywateli, pisało się, że są Polakami. Ja byłem zapisany, że urodziłem się w Kownie w Polsce. Inni pisali Wiłkomierz, Polska czy inną polską nazwę miejscowości, bo Amerykanie nie orientowali się w geografii. Trafialiśmy wtedy do polskiego obozu i już repatriacja nam nie groziła.

Pamiętam też że trzeba było przejść przesłuchanie, żeby być uznanym za ofiarę wojny, a wtedy ONZ dawało jedzenie i to też umożliwiało wyjazd do Ameryki i innych krajów. Tych nie uznanych za ofiary wojny przyjmowała tylko Australia, Kanada i Południowa Ameryka. Było m. innymi pytanie, dlaczego nie chcesz wracać do kraju. Tych którzy mówili, że tam są komuniści i dlatego im grozi śmierć - tych nie uznawano za ofiary wojny. Trzeba było powiedzieć, że w kraju nie ma możliwości ekonomicznych, czego się zaraz wszyscy nauczyli. Chociaż byli i tacy, którzy z zasady nie mogli skłamać.

Juozas Kazickas opisuje życie w obozach w Niemczech i wyjazd do Ameryki. On jest mądry, wykształcony człowiek i tutaj zrobił fortunę. Głównie on ma talent do zaprzyjaźniania ludzi. Kazickas założył na Litwie firmę telefonów komórkowych Omnitel i dużo pomaga w realizacji inicjatyw, skierowanych na umacnianie odrodzonej Litwy. Ale prawie wszyscy Litwini, co tu przyjechali po drugiej wojnie, jako tako sobie zaradzili. Nie spotkałem takiego, którego by dzieci nie ukończyły uniwersytetu.

W tym tygodniu wypada 70. rocznica początku wywózek do sowieckich obozów na Syberię. Balzekas Muzeum urządziło wystawę i przygotowało specjalne programy, które będą trwały od 18 czerwca do 22 października. Widziałem część wystawy. Tam jest dużo listów z Syberii, trochę fotografii. To wszystko przypomina Muzeum Holokostu. Jedna tablica jest poświęcona listom rodziny Romerów. To jest nazwisko, które często słyszałem w domu. Zdaje się o nich pisał również Tadeusz Mongird.
Serdecznie pozdrawiam, Tadas Stomma

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com