…Do Mackiewicza nikt nie chciał się przyznać i dlatego, że taki literacko zacofany, i dlatego, że okropny reakcjonista, ale czytali, aż im się uszy trzęsły. Pośród znanych mi polskich literatów nikt tak nie pisał. Szlachcic szaraczkowy, jak go nazwałem, z tych upartych, wzgardliwych, zaciekłych milczków, pisał na złość. Na złość całemu światu, który czarne nazywa białym i nie ma nikogo, kto by założył veto. I właśnie w tej pasji jest sekret jego stylu. Czesław Miłosz. Kultura,  1989


Niedawno minęła w miarę okrągła, bo pięcioletnia rocznica przyznania nagrody Nobla Wisławie Szymborskiej. Od tego czasu tak negatywne jak i pozytywne emocje w znacznej mierze już minęły, a było ich w 1996 roku wiele. I znowu tak jak przed tym rokiem o Szymborskiej praktycznie się nie mówi. Nie wiadomo tez dokładnie, co robi. O swoim istnieniu i aktywności, głównie politycznej, dała znak latem tego roku wspierając czynnie „swoim autorytetem” w wyborach parlamentarnych Unię Wolności poprzez wejście do jednego z założonych dla jej ratowania komitetów.

Gdy niespełna miesiąc po ogłoszeniu przez Szwedzka Akademię jej werdyktu wyszła książka, którą napisałem wraz z żoną Ewą (z wykształcenia polonistką i etykiem) pt. „Dwie twarze Wisławy Szymborskiej” spotkało mnie wiele ataków ze strony tych, którzy widzieli w Noblistce bohatera narodowego, świętość, której nie wolno kalać. Ataki te miały różny charakter. Były to ataki prasowe odsądzające mnie od czci i wiary lub starające się mnie ośmieszyć (…). Były to listy od oburzonych czytelników (zdarzało się, że przesyłali mi, w dowód protestu, naszą książkę pocztą pisząc, że „tego świństwa” nigdy by nie kupili gdyby wiedzieli, że „takie rzeczy” tam są powypisywane). Atakowano mnie na spotkaniach autorskich. Najczęściej robili to nauczyciele języka polskiego, których autorytet bezwiednie i nieświadomie podrywałem.

 Gdy dowiadywali się bowiem, że w ich mieście jest spotkanie z autorem książki o Szymborskiej przygotowywali na nie młodzież mówiąc o Noblistce w samych superlatywach, a następnie przyprowadzali młodzież na spotkanie, na którym ja mówiłem o niej z reguły źle. Tego typu starcia kończyły się jednak najczęściej dobrze gdy proponowałem sprawę przemyśleć wspólnie ponownie w ramach tematu pt. „Literatura a moralność”. Niekiedy nawet nauczyciele zobowiązywali się publicznie, że taki temat będzie tematem najbliższego wypracowania w ich klasach.

Moja argumentacja była tu prosta. Jeden z największych filozofów XX w. Martin Heidegger był przez wiele lat członkiem NSDAP. Po wojnie, pomimo jego wielkości i sławy, objęła go lustracja antyhitlerowska. Przeniesiono go na wcześniejszą emeryturę i otrzymał zakaz wykładania na wyższych uczelniach, co przestrzegano, o ile wiem, do końca jego dni ( a więc do połowy lat sześćdziesiątych). Problem Heideggera polegał też i na tym, że nigdy się nie pokajał i nie odciął wyraźnie od hitleryzmu. Jeden z jego uczniów napisał nawet książkę o jego związkach z hitleryzmem, której zresztą nie mógł przez długie lata wydać bo tak wiele środowisk chciało za wszelką cenę chronić filozofa (udało mu się to wreszcie w USA). Powodem napisania tej książki był fakt, że naciskany przez wiele lat przez tego ucznia Heidegger nie chciał wyraźnie potępić nawet hitlerowskich obozów koncentracyjnych.

Po zreferowaniu tej historii przypominałem o ścisłych związkach Noblistki ze stalinizmem, o jej służbie tak jako poetki jak i człowieka dla tego zbrodniczego ustroju, o tym, że nigdy w sposób wyraźny wbrew zresztą temu, co napisano w uzasadnieniu werdyktu nagrody (napisano tam: „Dawno temu, w latach pięćdziesiątych, Wisława Szymborska uległa socrealistycznemu zniewoleniu umysłów. Poetka odcięła się od dwóch pierwszych wydanych w 1952 i 1954 tomików.”) nie potępiła stalinizmu i nie wyraziła skruchy z powodu swojego dla niego poparcia, jak również nigdy tak przed otrzymaniem nagrody jak i potem, nie próbowała zadośćuczynić negatywnym owocom swojej „politycznej” działalności.

Następnie zadawałem pytania: jaka jest różnica pomiędzy hitleryzmem a stalinizmem?; czy Heidegger, nie opuszczając, w zasadzie, przez cały okres trwania hitleryzmu, murów uniwersyteckich robił cos gorszego niż Szymborska?; czy poetka nie powinna odciąć się, przeprosić, zadośćuczynić tym bardziej teraz kiedy pieniędzy jej nie brakuje czy nie powinna choćby sfinansować Herbertowi prześladowanemu tak boleśnie przez ten ustrój, który ona umacniała tak mu potrzebnej operacji na Zachodzie?

Następnie stwierdzałem: „Nie powiedziałbym złego słowa Szymborskiej gdyby zrobiła to wszystko. A co ona zrobiła? Raczej ukrywała się w prywatności. Wiadomo tylko, że swoim autorytetem wsparła Michnika gdy ten atakował lustrację przeprowadzaną za rządu Olszewskiego pomagając w obaleniu rządu i powstrzymaniu lustracji. Michnik po obrzuceniu obraźliwymi epitetami zwolenników lustracji napisał wtedy: „Ale czasem język polityki okazuje się nazbyt suchy i płaski. Wtedy przemawia literatura. Wisława Szymborska Wielka Dama Polskiej Literatury przesłała nam swój nowy wiersz. Niechaj jego przesłanie będzie i naszym głosem w sporze z nikczemnością i nienawiścią” Obok, na pierwszej stronie „Wyborczej” wydrukowany został wiersz Szymborskiej „Nienawiść”: „Spójrzcie, jak wciąż sprawna,/jak dobrze się trzyma/ w naszym stuleciu nienawiść/ Jak lekko bierze wysokie przeszkody/jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść/ Religia nie religia/ byle przyklęknąć na stracie/ Ojczyzna nie ojczyzna – byle się zerwać do biegu.” (…) .

Problem Szymborskiej to jednak nie tylko problem oddania się artysty w służbę zbrodniczemu totalitaryzmowi, w służbę w ramach której musiała też działać przeciwko innym, mniej pokornym lub niepokornym artystom. To również problem jej nadzwyczajnej gorliwości w tej służbie. Znakiem tej gorliwości jest choćby jej wiersz napisany po śmierci Stalina, w którym nie tylko wyraża swą rozpacz ale również wzywa do pogłębienia stalinizmu: „Pod sztandarem rewolucji wzmocnić warty / wzmocnić warty u wszystkich bram”. W tym samym wierszu pisze też: „Oto Partia ludzkości wzrok/ oto Partia siła ludów i sumienie? Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.”

A przecież można było inaczej. Dała temu wyraz chociażby moja Matka (słowo matka my Polacy zawsze powinniśmy pisać z dużej litery), która jako młoda dziewczyna nagabywana w pracy, by napisała do zakładowej gazetki ściennej, co czuje po śmierci Stalina napisała: „Czuję to, co cały naród polski”. Komuniści byli zadowoleni. Koledzy się śmieli i gratulowali Mamie odwagi.

Nota bene nie jest to jedyny wiersz poetki, w którym wielbi PZPR, jak zresztą na wieloletniego członka tej partii przystało. Szymborska napisała też utwór zachęcający młodych, by wstąpili do tej organizacji, która, jak napisała, „rozgarnia mrok”:. Mówi tam o wstępnej rozmowie z kandydatem: „Pytania brzmią ostro/ ale tak właśnie trzeba/ bo wybrałeś życie komunisty/ i przyszłość czeka / twoich zwycięstw.” Noblistka zapewnia też, że: „Partia. Należeć do niej./ Z nią działać/ Z nią marzyć,? Z nią w planach nieulękłych./ Z nią w trosce bezsennej/ wierz mi to najpiękniejsze/ co się może zdarzyć.”

Znakiem tej gorliwości były wiersze poetki, w których wielbiła rewolucję, rewolucje, w ramach której wymordowano setki tysięcy niewinnych ludzi, rewolucji, której bezpośrednim owocem była śmierć dziesiątek milionów niewinnych ludzi rozstrzelanych strzałem w tył głowy, utopionych, zagłodzonych, zmarłych z wycieńczenia w obozach koncentracyjnych (gułagach)d . Tak jeden z nich opowiada o wydarzeniach w Pałacu Zimowym: „Gdy się wdarli na te schody marmurowe/ kołowały światła złoceń jak w lichtarzach/ dygotały ściany płowe, stropy płowe/ i warczało echo kroków w korytarzach/ Stary świecie oto przyszła noc zapłaty/ Gdzie się kryjesz przed wyklętym, który powstał/ (...) Więc zapadaj się jak w topiel w głąb zwierciadła/ jazdo moru, jazdo głodu, pańska jazdo/ z każdą chwilą podobniejsza do widziadła/kawalerio kapitału, na dno, na dno.”

Poetka nie zapomniała oczywiście o stojącym na czele rewolucji Leninie poświęcając mu specjalny wiersz.. Lenin, jej zdaniem, to „nowego człowieczeństwa Adam”.

W innym poetka wyraża swoje głębokie przekonanie, że wszyscy w Związku Sowieckim są zachwyceni z „dobrodziejstw” rewolucji: „Nie znam mowy ludu Turkmenii/myślę tylko, że słowo Październik / znaczy tyle co woda źródlana/ pragnącemu z miłością podana.”

Znakiem tej gorliwości były poetyckie hołdy Szymborskiej składane Związkowi Sowieckiemu, hołdy pełne kłamstwa takie np. jak wiersz, w którym wkłada w usta jego reprezentantów, tych, którzy czekali aż Warszawa się w 1944 r. wypali, tych którzy zniewolili i okradli Polskę, którzy dokonali eksterminacji tylu polskich patriotów słowa: „Kruche bywają ściany domów/ gdy pocisk wojny godzi w domy/ nie płaczcie polskie dzieci w schronach/ Będziemy oszczędzali gromów/ Nie chcemy ranić waszych miast/ Nie chcemy ranić waszych wsi.”

Znakiem tej gorliwości był też jej poetycki zachwyt nad „miastem socjalistycznym” Mówi o nim, że „jest to miasto dobrego losu”, miasto „bez przedmieść i zaułków”, miasto, które jest zawsze „w przyjaźni z każdym człowiekiem” .

Jakiś czas po otrzymaniu przez nią nagrody Nobla otrzymała też tytuł honorowego obywatela Krakowa. Tego samego dnia na zaproszenie studentów Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówiłem na temat „Dlaczego Szymborska na ten tytuł nie zasługuje?” przypomniałem wtedy o jeszcze jednym ze znaków tej jej gorliwości w służbie zbrodniczemu ustrojowi, gorliwości, która dotknęła Krakowa gdy Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu.

Co na to Noblistka?. Znam tylko jedną jej, i to poetycką, próbę ustosunkowania się do tych zasług i do tej gorliwości. Jest to wiersz pt. „Pochwała złego o sobie mniemania”. Jego najważniejszy fragment brzmi: „Nic bardziej zwierzęcego/ niż czyste sumienie.”
O różnych tego typu „zasługach” Noblistki można by pisać długo. Do PZPR. wstąpiła już pod koniec lat czterdziestych. Była członkiem partii do 1966 r. W tym czasie była członkiem zespołu redakcyjnego „Życia Literackiego” szefem jego działu poetyckiego. W Słowniku Literatury Polskiej XX wieku” znajdujemy następujące podsumowanie tego okresu funkcjonowania periodyku: „Wyjaśnienie fenomenu długowieczności Życia Literackiego” tkwi być może w pełnej dyspozycyjności części zespołu redakcyjnego w stosunku do kolejnych ekip rządzących”. Po okresie stalinowskim Szymborska przygotowywała śpiewnik mający uczynić z harcerzy młodych, ideowych komunistów. Według jej założeń polscy harcerze mieli śpiewać przy ogniskach „Międzynarodówkę”, „Czerwony sztandar” (pieśń szczególnie ulubiona przez komunistycznych przywódców), „Na barykady” (pieśń rewolucyjna z 1905 r.) „Kowal” („tradycyjna pieśń rewolucyjna”, „Bądź zawsze gotów” (hymn pionierów radzieckich z 1928 r.), „Marsz młodzieży radzieckiej” itd. Według Szymborskiej polska młodzież gdy już będzie w odpowiednio podniosłym i zarazem radosnym nastroju powinna śpiewać: „Konsomolskie jasne słońce opromienia cały świat/ pozdrowienia śle dziś Polsce/ cała młodzież kraju Rad.” Pisała też wiersze wymierzone w katolicyzm (choćby wiersz „Budowa nowej plebani”, który mówi o tym jak księża cynicznie zastraszają ludzi by wyciągnąć z nich gotówkę (…).

Andrzej Szczypiorski napisał w „Życiu” następnego dnia po tym jak świat dowiedział się o tym, że Szymborska otrzymała literacką nagrodę Nobla swoje uzasadnienie tej nagrody : „To wzorowa etycznie postawa wobec rzeczywistości, którą poetka zawsze demonstrowała, nawet w najtrudniejszych czasach. Jest tak suwerenną duchowo postacią, że nawet najostrzejszy krytyk niczego nie mógłby wytknąć.”

Pamięć ludzka jest bardzo krótka. Nie pozwólmy aby nasi bliscy, aby nasze dzieci brały słowa Szczypiorskiego za dobrą monetę. Pamiętajmy, że historia się powtarza gdy ludzie nie pamiętają już historii. Warto też pamiętać o tym, że tam gdzie cokolwiek zostanie oderwane od moralności, od sprawiedliwości, tam prędzej czy później zło zajmuje miejsce dobra.


Stanisław Krajski
Wisława Szymborska: „Zabić księży”
W moim artykule o Wisławie Szymborskiej pt. „Szymborska, Stalin i Giordano Bruno”, który ukazał się w „naszym Dzienniku” na początku listopada br. pojawiło się następujące zdanie: „Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu.” Zdanie to wywołało zainteresowanie wielu czytelników. Prosili oni o szczegóły. Ten materiał te szczegóły właśnie prezentuje.

W 1951 r. komuniści rozpoczęli bezpośrednią bezpardonową walkę z Kościołem. Zapoczątkowało ją aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Pod koniec tego roku aresztowano kilkunastu księży w diecezji krakowskiej. W styczniu 1953 r. odbył się ich „proces”. Zarzucono im „szpiegostwo za amerykańskie pieniądze”. Trzech księży skazano na śmierć, a pozostałych na wieloletnie więzienie.

W lutym 1953 roku gdy księża oczekiwali w celach śmierci na wykonanie wyroku grupa literatów krakowskich, wśród których była Szymborska, podpisała i przekazała władzom oraz ogłosiła „Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego”. Czego domagali się literaci? Czas był taki, jak pokazała historia, że broniąc księży mogli uratować im życie. Władze komunistyczne wyraźnie się wahały. Potrzebowały „poparcia społecznego”. Chciały podzielić się odpowiedzialnością.

Czyn komunistów był zbrodniczy i haniebny. Trzeba było być idiotą, by uwierzyć, że w kurii krakowskiej działa amerykański wywiad wykorzystując ją jako swoje narzędzie przeciwko komunistom. Nawet jednak jeśli ktoś, by w to uwierzył to i tak musiałby uznać, że stracenie księży to za wysoka kara.
Literaci podpisani pod rezolucją nie byli idiotami. Byli to przecież ludzie wykształceni, światli, zorientowani, dobrze poinformowani, rozumiejący charakter przemian jakie się odbywały w Polsce i ich kierunek. Byli to też, tak by się wydawało, humaniści stanowiący elity, a więc ludzie, których zadaniem było bronić uniwersalnych zasad, nie zgadzać się na takie działania władz, które by w sposób szczególnie drastyczny były barbarzyńskie, antyludzkie, niesprawiedliwe.

Literaci krakowscy mieli trzy wyjścia. Mogli ostro zaprotestować wybierając drogę podyktowaną przez ich ludzką godność i kulturę, którą reprezentowali, drogę heroiczną, drogę, która byłaby jakoś drogą męczeństwa. Gdyby wybrali tą drogę Bóg i historia nagrodziliby ich sowicie. Za miesiąc umarł Stalin. Represje by się skończyły, a oni w glorii i chwale zostaliby obwołani bohaterami narodowymi.

Literaci ci mogli też postąpić uczciwie i pragmatycznie, dyplomatycznie. Mogli potępić księży, a zarazem domagać się w imię humanizmu darowania im życia. Mogliby, tak przy okazji zastosować parę kruczków, które mogłyby ułatwić władzom komunistycznym postępowanie. Mogliby np. zaproponować następującą formułę: „Komunizm zwyciężył. Komunizm ma rację. Komunizm jest dobry. Komunizm jest silny i wielkoduszny. Jako taki potrafi wybaczać winy, darować. Zamieńcie księżom wyroki śmierci na dożywocie.”

Literaci krakowscy mogli też milczeć choć z pewnością władze komunistyczne naciskały na nich, by potępili księży. Gdyby literaci krakowscy nie zabrali głosu represje władz w stosunku do nich byłyby najmniejsze. Mogliby stracić swoje ciepłe posadki, otrzymać zakaz drukowania. Nie byłaby to jednak wcale za wysoka cena na honor i wierność podstawowym wymiarom człowieczeństwa, za to, że się nie upodlili, nie zostali wspólnikami zbrodni. Ceny tej, to powinni już wtedy wiedzieć, nie płaciliby w nieskończoność. Zbrodniczy ustrój związany był z osobą Stalina. Ten zaś miał już swoje lata. Jego śmierć musiała pociągnąć za sobą przemiany - odwilż polityczną.

Literaci krakowscy wybrali czwartą drogę. Treść ich wystąpienia była taka, że między wierszami można było wyraźnie przeczytać: „Wykonać wyrok, przyspieszyć go.” Jednocześnie i to przy takiej okazji, złożyli, wręcz na kolanach, czołobitny hołd i przysięgę wierności zbrodniarzom i faktycznym zdrajcom Polski.

Oto tekst rezolucji:
W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich powiązanych z krakowską Kurią Metropolitarną.
My zebrani w dniu 8 lutego 1953 r. członkowie krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny (wytłuszczenie – S. K.), którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję.
Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne.
Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu – dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej.”

Rezolucję podpisało swoimi nazwiskami i pierwszymi literami swoich imion 53 osoby. Wśród nich znaleźli się tak znani pisarze i krytycy literaccy jak: K. Bunsch, Wł. Dobrowolski, K. Filipowicz (późniejszy mąż Szymborskiej), A. Kijowski, J. Kurek, Wł. Machejek, Wł Maciąg, S. Mrożek, T. Nowak, J. Przyboś, T. Sliwiak, M. Słomczyński (znany tłumacz Szekspira podpisujący kryminały swojego autorstwa pseudonimem Joe Alex), O. Terlecki, H. Vogler, A. Włodek (pierwszy mąż Szymborskiej).
Wśród sygnatariuszy tej rezolucji znalazł się również Jan Błoński, który kilkadziesiąt lat później zarzucał Polakom, równie kłamliwie, w „Tygodniku Powszechnym”, „zbrodniczą obojętność wobec zagłady getta warszawskiego”.
Rezolucję podpisali także: K. Barnaś, Wł. Błachut, J. Bober, Wł. Bodnicki, A. Brosz, B. Brzeziński, , B. M. Długoszewski, L. Flaszen, J. A. Frasik, Z. Groń, L. Herdegen, B. Husarski, J. Janowski, J. Jaźwiec, R. Kłyś, W. Krzemiński, J. Kurczab, T, Kwiatkowski, J. Lowell, J. Łabuz, H. Markiewicz, B. Miecugow, H. Mortkowicz-Loczakowa, W (lub S.). Otwinowski, A. Polewka, M. Promiński, E. Rączkowski, E. Sicińska, St. Skoneczny, A. Świrszczyńska, K. Szpalski, J. Wiktor, J. Zagórski, M. Załucki, W. Zechenter, A. Zuzmierowski.

Rezolucja ta była, powtórzmy to raz jeszcze, zbrodnicza i haniebna. Ci, którzy ją podpisali, podpisali się nie tylko pod wyrokami śmierci dla 3 księży i pod wyrokami wieloletniego więzienia dla pozostałych kapłanów, ale podpisali się również w ten sposób pod pozostałymi zbrodniami stalinizmu. Oni przecież użyli swych nazwisk, swoich autorytetów, by wesprzeć stalinizm, by go wzmocnić, by go usprawiedliwić.

Jej moralnej wymowy nie osłabia fakt, że podpisało się pod nią wielu znanych literatów, że w tym samym czasie wielu innych obywateli polskich, w tym znanych ludzi takich choćby jak Gałczyński czy Tuwim, postępowało tak samo czy podobnie.
Jej moralnej wymowy nie osłabia fakt, że Stalin umarł miesiąc później i wyroków śmierci nie zdążono wykonać.

Szymborska mogła teraz po latach wyrazić żal i skruchę oraz potępienie dla stalinizmu w świetle jupiterów. Mogła przeprosić Kościół i Polaków. Mogła w obecności kamer telewizyjnych złożyć kwiaty na grobach księży, których życie skróciły cierpienia wywołane aktem, który wsparła osobiście. Mogła też, w ramach zadośćuczynienia przekazać niewielką choćby część swojego olbrzymiego majątku na rzecz Kościoła krakowskiego.

Ona zaś bez słowa, z uśmiechem przyjęła z rąk przedstawicieli krakowskich władz samorządowych tytuł honorowej obywatelki Krakowa, tytuł, który, w tym wypadku, był swego rodzaju kpiną i nową hańbą, już nie tylko dla niej.

Szymborska zapisała się w historii Polski i Krakowa nie tylko jako poetka, laureatka nagrody Nobla, ale również jako ktoś kto brał udział w zniewalaniu naszego kraju, eksterminacji polskiego narodu, w działaniach zmierzających do jego zastraszenia, upodlenia, demoralizacji.

Miejmy nadzieję, że tych jej czynów i słów nie powtórzy już nigdy żadna polska poetka.

Strona główna Internetowej Gazety Katolików
http://www.krajski.com.pl/szymbor.htm

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com