…Złamanie Traktatu Suwalskiego i Żeligowskiada były największym błędem, który zaciążył na losach tej części Europy Wschodniej. A stworzona przez Piłsudskiego Litwa Środkowa, była niewątpliwie szopką wysoce szkodliwą. Józef Mackiewicz. O pewnej, ostatniej próbie i o zastrzelonym Bubnickim. Kultura, 1954


Sytuacja ogólna literatury polskiej
Sytuację literatury polskiej; na której tle pojawia się piśmiennictwo wileńskie, od świtu niepodległości aż po początek drugiej wojny światowej, da się najogólniej określić jako neoromantyzm, z pojawiającymi się tu i ówdzie fermentami, zapowiadającymi przełom. Aż po rok 1925 żyją i tworzą Stefan Żeromski i Władysław Reymont; w roku 1926 umiera Jan Kasprowicz; w roku 1927 kończy swój żywot, najbardziej niespokojny duch tych czasów, Stanisław Przybyszewski. Chociaż umilkł już dawno temu, żyje jeszcze aż do 1940 roku Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Żyje i tworzy dalej - i będzie tworzyć nawet po drugiej wojnie światowej - Leopold Staff, najpogodniejszy i najbardziej „witalny" poeta Młodej Polski. Zgasł wprawdzie już dawna temu (1907), jak krótkotrwały meteor, Stanisław Wyspiański, ale jego twórczość dopiero teraz uzyskuje pełnię realizacji. Słowem, pierwsze dziesięciolecie niepodległości było jeszcze pod wyraźnym znakiem neoromantyzmu, wraz z ważniejszymi jego odmianami: ekspresjonizmem i symbolizmem.


Ferment zaczyna się w Warszawie, już po uzyskaniu niepodległości i nie ma bynajmniej cech buntu. Wychodzący od 1916 roku studencki miesięcznik „Pro arte et studio", przekształca się kolejno w „Pro arte”, po czym w 1920 roku w „Skamandra", wreszcie w „Wiadomości Literackie" (1924) i przez niemal cały okres niepodległości „rządzi" literaturą polską, przenosząc te rządy aż na powojenną emigrację.(1) Zbuntował się ten młodopolski „Skamander"(2) tylko przeciw dawnej tematyce: nie musieli już poeci być narodowymi , ;wieszczami", skoro rząd dusz objął prawowity Rząd Polski; woleli nie Polskę, lecz wiosnę opiewać.(3) Temu zdrowemu odruchowi nie towarzyszyły wyraźne przemiany strukturalne; było to rzeczywiście tylko „odświeżanie tematów i środków poetyckich".(4).
Podobnie przedstawiała się sytuacja w powieści. Wybijający się na czoło młodej powieści Juliusz Kaden-Bandrowski, niezależnie od podjęcia nowego motywu: bohaterskiego eposu Legionów, utrzymanego w duchu jak najbardziej romantycznym - kontynuuje sprawę doktora Judyma i Cezarego Baryki w „Czarnych Skrzydłach" (1928-1929), przejmując początkowo nawet pewne „klisze" stylu Żeromskiego, nadającego się zresztą szczególnie do bohaterskiego eposu. Przemiana w strukturze jego powieści dokona się dopiero później i pójdzie w kierunku „zgęszczenia" i uproszczenia stylu.(5) Temu procesowi podda się cała powieść tych czasów. Będzie bardzo widoczna u Marii Dąbrowskiej, a szczyt osiągnie u Ferdynanda Goetla w powieści „Z dnia na dzień". Będzie też próbowała nowej techniki przedstawiania wydarzeń historycznych Zofia Kossak-Szczucka(6), wszakże żadna z tych tendencji nie złamie struktury powieści tradycyjnej, jak zapoczątkują to Stanisław Ignacy Witkiewicz, Bruno Schulz, Witold Gombrowicz i poniekąd Choromański. Tutaj również będzie jeszcze rządziło prawo kontynuacji.
Podobnie z tradycyjnego tła neoromantycznego wyrastają misteria Rostworowskiego, utwory dramatyczne Szaniawskiego i komedia Morstina. Prób scenicznych Witkiewicza pozbywano się wzruszeniem ramion.
A jednak były już znaki zapowiadającego się przełomu na całym froncie literatury: w poezji, powieści i dramacie. Wraz z odzyskaniem niepodległości i obok kontynuatorskich tendencji skamandryckich wybuchnie „czerwona raca" futuryzmu; w powieść i dramat równocześnie uderzy „formista" Witkiewicz. Zacznie się długotrwała nierówna walka między nowatorstwem-  a uzbrojoną w prosperujące wydawnictwa - tradycją. Do istotnego przełomu nie dojdzie przed drugą wojną. Ośrodkami fer¬mentu staną się głównie: Warszawa i Kraków.

Pierwsze lata niepodległości w Wilnie
Wilno przez dłuższy okres czasu będzie jak najbardziej i pod  każdym względem zachowawcze. Po ciężkich latach zaboru rosyjskiego zachłyśnie się najpierw niepodległością i tradycją. Działało teraz prawo osmozy: niektóre jednostki z tego terenu przyciągała stolica. Laureatka nagrody poetyckiej miasta Wilna z 1930 roku, Kazimiera Iłłakowiczówna, urodzona w Wilnie, studia wyższe odbywała w Krakowie i stale przebywała w Warszawie. Nikt dziś nie pamięta, że późniejszy założyciel warszawskiej grupy futurystów, autor wydanego w 1920 roku tomu pt. „Tram wpopszek ulicy" w Warszawie, Jerzy Jankowski (1887 - 1941) urodził się i kształcił początkowo w Wilnie. Wydalony z (rosyjskiego) gimnazjum, szkołę średnią ukończył w Kronsztacie; studiował prawo na uniwersytecie w Petersburgu, w Paryżu, Lipsku i Dorpacie. Przebywając w Rosji (1914-1918) niewątpliwie uległ wpływowi futuryzmu rosyjskiego. Po długotrwałej chorobie zmarł i został pochowany pod Wilnem. Debiutował w „Gazecie Wileńskiej" felietonami ogłaszanymi w 1906 roku pod pseudonimem Jerzy Szum. Cała jego działalność literacka futurystyczna związana była jednak ze stolicą. Mało też kto wie dzisiaj, że drugi wybitny futurysta, Anatol Stern, wprawdzie uro¬dzony w Warszawie, studia polonistyczne rozpoczął na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie i tutaj, już jako autor „Futuryzji" wydanych w Warszawie w 1919 roku, miał swój głośny wieczór autorski (1920),po którym został oskarżony o bluźnierstwo, aresztowany i skazany na rok twierdzy; zwolniony wreszcie po pół roku na skutek protestu pisarzy. Nie bardzo tu można było, jak stąd wynika, „wadzić się z Bogiem". Pobyt jego w Wilnie był krótki. Wpada w nurt życia literackiego stolicy; już w latach 1921-1922 redaguje z Jarosławem Iwaszkiewiczem, czasopismo „Nowa Sztuka", a wraz z nim ginie i pamięć o futuryzmie, tak niegościnnie przyjętym na gruncie wileńskim. Fu¬turyzm nie pasował do klimatu wileńskiego. Tutaj, w łagodniejszym wydaniu, ferment zacznie się dopiero za kilka lat, wraz z przybyciem Witolda Hulewicza, członka komitetu redakcyjnego „Zdroju", pisma tzw. „ekspresjonistów" poznańskich. Utopi się, zresztą, w tym klimacie Hulewicz bez reszty.
Głównym centrum życia naukowego i kulturalnego Wilna i Wileńszczyzny był niewątpliwie Uniwersytet. Humanistyka będzie szczyciła się tu takimi profesorami jak Marian Zdziechow¬ski, Stanisław Pigoń, Konrad Górski, Jan Otrębski, Erwin Koschmieder, Jan Safarewicz, a nade wszystko od roku 1932 Man¬fred Kridl, twórca polskiego „strukturalizmu" w badaniach iterackich. Akt Wskrzeszenia Uniwersytetu z dn. 11 października 1919 roku głosił, że działo się to roku „setnego od tej pamiętnej chwili, kiedy Wieszcz Narodu Polskiego, Adam Mickiewicz, w tej samej Auli otrzymał dyplom ukończenia nauk". Późniejszy profesor tego uniwersytetu, wówczas jeszcze słuchacz, Stanisław Swianiewicz, w jednodniówce akademickiej z 1922 roku „Alma Mater Vilnensis” pisał, że „Uniwersytet Wileński jest naturalnym centrem naukowym dla rozległych terenów, pomiędzy Prypecią, Dnieprem, Dźwiną a północnymi granicami obecnego Państwa Litewskiego"... „Położony w centrum Litwy historycznej, posiadający świetne tradycje, które są prawie równie drogie dla Litwina, Białorusina i Polaka, może on stać się terenem zgodnego współdziałania przedstawicieli wszystkich narodowości, nasz kraj zamieszkujących". Inny wychowanek i późniejszy pisarz, Kazimierz Leczycki, zakreśla w tejże jednodniówce jeszcze dalsze
 perspektywy: „Wszak jesteś - pisze - wyrazicielką stającej się przyszłości. Duchem niespokojnym, budzącym wśród świata spokojnych przeczucie dalekich zmian". - Na tym obszarze, wyciętym z dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego; dominował wciąż romantyczny idealizm trzech wieszczów, a przede wszystkim, rzecz zrozumiała, kult Mickiewicza. Wychodząca ze straszliwego potopu ziemia, budząca się samorzutnie do życia po 1905 roku, oglądała się jeszcze ku kresom, gdzie Kmicic, chorąży orszański, podchodził Chowańskiego, czy ginął od strzał tatarskich „boćwinia" Podbipięta. W celi Klasztoru Bazyliańskiego odbywało się jeszcze ciągłe misterium Wielkiej Improwizacji: tam później przecież odbywały się „środy literackie". Ulicami przechadzali się tu, po odzyskaniu niepodległości, w granatowym stroju oficerskim powstańcy z 1863 roku, których sławę, wbrew pozytywizmowi głosiła córka tej ziemi, Eliza Orzeszkowa, w „Gloria Victis". Z tej ziemi wyszedłszy; dumał o owym powstaniu i knuł nowe, Józef Piłsudski, który niebawem miał stać się Naczelnikiem Rzeczypospolitej, wskrzesicielem Uniwersytetu Stefana Batorego, choć w międzyczasie trzeba było niemal przywdziewać płaszcz krzyżacki Konrada Wallenroda. Właściwie pozytywizm tej ziemi nie dotknął, dał miejsce od razu neoromantyzmowi, wszakże bez przybyszewszczyzny: był to bezpośredni skok z romantyzmu Mickiewicza w romantyzm Mickiewicza, którego sławo teraz z katedry Wszechnicy Batorowej głosił profesor Pigoń. W tym świetle nawet „Skamander" mógł uchodzić za wydarzenie rewolucyjne. 
 Ziemię tę zamieszkiwały ludy różnych wiar i języków. Jej stolica, Wilno, przez którą wiodła „najkrótsza droga znad Dniepru do Bałtyku", gdzie handel na tej wielkiej drodze od Dniepru  do ujścia Niemna nigdy nie zamierał, „tak podczas epoki kamiennej, jak brązowej, i od czasów rzymskich trwał nieprzerwanie"(7), nanosząc tu kultury różnych ludów i różne ludy – nad ziemią tą krzyżowały się różne prądy, aż związała je na pewien  czas idea jagiellońska w jedną całość. Odrodzony Uniwersytet z miejsca ją podjął, usiłując nic z tego nie zmarnować. Siedząc  w jego salach wykładowych, czy głównej Auli, mogło się wydawać, że ledwie temu parę chwil wyszli stąd Filomaci, pozostawiając jeszcze niedomknięte, uchylone, chwiejące się drzwi... 
 Ściągała tu młodzież z najdalszych rubieży okrojonej Ziemi, gdzieś aż znad Dźwiny (Dzisna, Druja, Głębokie). Rozpalał się coraz żywszy ruch kulturalny, tkwiący głęboko w miejscowej tradycji. Daleka była droga dadaizmowi, czy surrealizmowi do Wilna tonącego w jeziorach i lasach.(8) Futuryzm tu był świętokradztwem (Stern). Bardzo późno doszedł „zgrzyt" krakowskiej „Zwrotnicy".(9) Jeszcze w najlepszym razie mogły się tu „odświeżać tematy i środki poetyckie na wzór „Skamandra". 
 
Kształtowanie się wileńskiego środowiska literackiego 
Kiedy zajechał do Wilna, stolicy tej ziemi, w 1925 roku  ekspresjonista Witold Hulewicz (pseudonim: Olwid), współzałożyciel, współpracownik, współwydawca i współredaktor „Zdroju"  (od 1918 r.) i osiadł jako pracownik Polskiego Radia, zastał tu już siedzącego od 1923 roku Tadeusza Łopalewskiego, który  w 1920 roku debiutował w „Gospodzie Poetów", a w rok potem  wydał już w Wilnie „Gwiazdy tańczące", z podtytułem: „poetyki". Publikował właśnie w „Słowie" opowiadania, później (w  1930) wydane jako „Żołnierze i kobieta". Urodzona w Wilnie, ale przebywająca do 1921 roku poza Wilnem, Wanda Dobaczewska-Niedziałkowska, miała już za sobą publikację wierszy pt. „Wilno" (1922), oraz obrazek sceniczny „Święty Mikołaj",  wystawiony w teatrze wileńskim w 1924 roku - nie licząc wcześniej opublikowanych poezji w Poznaniu „Na chwałę słońca" (1920). Ogółowi akademickiemu i szerszej publiczności kulturalnej znany już był w tym czasie Kazimierz Leczycki, który szkołę średnią ukończył gdzieś w Mińsku i tam ogłosił dawno temu (1918) swoje „Pierwsze utwory"; studia uniwersyteckie od¬bywał w Wilnie, współredagował (z Wirskim) pismo akademickie „Hipogryf" (1920), był członkiem redakcji i autorem artykułów „Alma Mater Vilnensis" (1922 -1924) i „Dnia Akademika". Właśnie rok temu wyjechał do Francji jako nauczyciel, by wrócić w 1927 znowu do Wilna. W tymże (1925) roku ukończył polonistykę Jerzy Wyszomirski, drukujący poprzednio utwory w „Gospodzie poetów" (1921), w „Ponowie" (1922), a w Wilnie miał już za sobą „Całopalenie" (wiersze, 1923) i „Chwilę niepokoju" (także poezje, 1924). Od roku 1922 znany tu był już także Walerian Charkiewicz, jeszcze nie eseista historyczny, ale już autor m.in. trioletów zamieszczonych w „Alma Mater Vilnensis" w 1922 roku.
Były to pierwsze kroki kształtowania się nowego środowiska literackiego w powojennym Wilnie. Od 1922 roku istniało tu założone i prowadzone przez Kazimierza Leczyckiego „Koło Nowości Literackich". Założycielem Związku Literatów w Wilnie (1925), oraz pierwszym sekretarzem, a później prezesem, był Witold Hulewicz. Zorganizowano rychło „Środy Literackie", jako wieczory poświęcone literaturze, odbywające się w murach Ba¬zyliańskich, tuż obok „celi Konrada" - oraz tak nazwano kwartalnik literacki. W roku 1926 pod hasłem „Wilno-Żeromskiemu" (wydawnictwo) pulsował już żywy ruch literacki. W 1927 roku wychodzi pismo „Źródła Mocy", w którym do 1931 roku ukazują się liczne utwory wspomnianych tu (i nie wspomnianych) pisarzy. Wydział Sztuk Pięknych U.S.B. wydaje doskonały graficznie i redakcyjnie własny periodyk („Południe"). Były to początki.
W niedługim czasie można będzie dodać do wymienionych, nazwisko Eugenii Kobylińskiej-Maciejowskiej. Władysław Arci¬mowicz, poeta i norwidolog, który później miał odegrać nie małą rolę w organizowaniu młodego ruchu poetyckiego, założyciel Sekcji Twórczości Oryginalnej przy Kole Polonistów Stu¬dentów USB (1928), w tym czasie jeszcze redagował i wydawał w Święcianach pisemko „Hejnał". Wybiją się i inni pisarze i krytycy: Józef Mackiewicz, Helena Romer-Ochenkowska, W. Piotrowicz, z najstarszej gwardii będzie pisywał jeszcze Czesław Jankowski. A chociaż powiało tu trochę duchem ekspresjonizmu poznańskiego, błyskotliwych wydarzeń literackich na modę warszawską, czy krakowską, jeszcze nie było. Przyjść miały znacznie później i to na miarę własną.
Poważną rolę w kształtowaniu się ruchu literackiego odgry¬wała prasa. Były tu trzy podstawowe pisma codzienne: „Słowo", „Kurier Wileński" i „Dziennik Wileński". Redaktorem „Sława", organu konserwatystów miejscowych, był Stanisław Mackiewicz, związany z Wilnem od czasów gimnazjalnych. Rozpoczęte studia na Uniwersytecie Warszawskim zakończył w Wilnie. W roku 1922 założył swój dziennik „Słowo" na gruzach dotychczasowej „Gazety Krajowej". Parał się także literaturą: w roku 1916 wydał w Wilnie studium literackie „Henryk Sienkiewicz". Miał też do literatury sentyment; na łamach tego pisma ukazywały się różne odcinki literackie. Później staną się głośne artykuły Waleriana Charkiewicza, Jerzego Wyszomirskiego i innych. Sam redaktor imał się różnych tematów, ujmując rewolucyjnie monarchistyczno-konserwatywne koncepcje polityczne, na miarę i z zacięciem Stanisława Orzechawskiego, autora warcholskich pism politycznych złotego wieku. Barwna psychicznie i okazała w rozmiarach fizycznie postać „Cata" (tak podpisywał swe artykuły) niewątpliwie urozmaicała krajobraz wileński polityczny i kulturalny. Przez ufundowanie „Żagarów" stanie się później katalizatorem przemian literackich w środowisku wileńskim.
 „Kuurier Wileński" został założony w roku 1923 przez dwóch posłów do Sejmu z Wileńszczyzny: Ludwika Chomińskiego i Mariana Kościałkowskiego, demokratów miejscowych. Dziennik ten był niejako kontynuacją programową dziennika „Nasz Kraj", założonego zaraz po wypędzeniu bolszewików przez wojska polskie w kwietniu 1919 i redagowanego kolejno przez Piotra Gó¬reckiego, Ludwika Chomińskiego i Ludwika Abramowicza. Ten ostatni objął pismo w chwili ewakuacji Wilna przez wojska polskie w lipcu 1920 i, po krótkiej przerwie, zaczął go wydawać już pod administracją litewską, a potem podczas „Litwy Środkowej" pod tytułem „Gazeta Krajowa". Wychodziła w Wilnie do lata 1922 pod redakcją kolejno: Ludwika Abramowicza, Ludwika Chomińskiego i Kazimierza Okulicza. Trudności finansowe zmusiły do zamknięcia pisma. Odrodziło się ono po rocznej przerwie pod zmienionym tytułem „Kurier Wileński" pod redakcją najpierw Józefa Batorowicza, potem Kazimierza Okulicza. „Ku¬rier Wileński" istniał aż do czerwca 1940, z krótką przerwą pierwszej okupacji sowieckiej we wrześniu i październiku 1939.
Redaktorem naczelnym był z półtoraroczną przerwą, 1926 - 1928, Kazimierz Okulicz, a po jego wyjeździe do Warszawy w 1937, Witold Staniewicz, zaś jego zastępcą Józef Święcicki. Kres istnieniu pisma położyła druga okupacja sowiecka i sowietyzacja Litwy latem 1940 r.
Kurier Wileński reprezentował poglądy miejscowych kół demokratycznych, głównie tzw. „Krajowców". Społeczny program pisma kładł nacisk na równouprawnienie wszystkich grup naro¬dowych na ziemiach wschodnich, na odrzucenie wszelkich haseł nacjonalistycznych i antysemickich, na priorytet praw do ziemi ludności miejscowej i jej potrzeb kulturalno-narodowych.
W dziedzinie literackiej „Kurier Wileński", jako dziennik, nie prowadził żadnej określonej linii. W szczupłym z natury rzeczy dziale literackim drukował wszystko co było na należytym po¬ziomie, nie krępując autorów ani formalnie, ani merytorycznie, respektując jedynie uczucia miejscowego społeczeństwa.
Kierownikami działu literackiego, włączając w to teatr, kino, krytykę literacką itp., byli kolejno: Helena Romer-Ochenkow¬ska, Józef Maśliński, Antoni Gołubiew, a stałymi współpracownikami m.in. Tadeusz Łopalewski, Eugenia Kobylińska, Stanisław Lorentz, Wiktor Piotrowicz, Witold Hulewicz, Leon Wołłejko, „ciótka Albinowa" (Aleksandrawiczowa), Józef Bujnowski, Teodor Bujnicki, Anatol Mikułko, Wanda Pełczvńska, Jerzy Zagórski, Stanisław Stomma i inni.
„Kurier Wileński" wydawał przez jakiś czas, jako dodatki literackie, kolejno: „Żagary", „Piony" i „Smugę", nie krępując redaktorów w doborze materiału.
„Dziennik Wileński` redagował współtwórca jeszcze przedwo¬jennego „Ateneum Wileńskiego", Jan Obst, a następnie Aleksan¬der Zwierzyński, jeden z przywódców narodowej demokracji w Wilnie, wicemarszałek Sejmu. Pismo to nie odegrało większej roli w kształtowaniu się powojennego życia literackiego, chociaż i tu ukazywały się artykuły o niemałej wartości, jak np. Stanisława Cywińskiego, docenta USB o Norwidzie. Odegrał natomiast ten dziennik dość dużą rolę w uprawianiu nacjonalistycz¬nych nastrojów, przyczyniając się pośrednio do antysemickich rozruchów. Był to bastion wojującej endecji.
Jakiekolwiek były zasługi, czy grzechy tych pism, nie ulega wątpliwości, że przyczyniły się one wyraźnie do urobienia „atmosfery", w której mógł zachodzić proces literackich przeobrażeń. Nie tolerowały one żadnej krańcowości: utrzymywały każde na swój sposób „establishment" literacki. Wszystko co nowe powstanie na marginesie ich działalności - lub w opozycji. A ostrze nowości będzie także stępione przez ich zachowawczość.
Na atmosferę literacką wpłynął też niewątpliwie teatr. Od lata 1925 roku teatr Osterwy „Reduta", osiadł na dobre w Wilnie, chociaż od 1926 roku stał też drugą nogą w Grodnie, a w ogóle od 1924 roku objeżdżał ziemie wschodnie Rzeczypospolitej z bogatym repertuarem. Wystawiano: „Wyzwolenie", „Wesele", „Sędziów", „Cyda", „~luby Panieńskie", „Zemstę", „Dożywocie", „Sułkowskiego", „Przepióreczkę", „Ptaka", „Żeglarza", „Adwokata i róże". Pamiętny był nie mały wyczyn wystawienia pod gołym niebem „Księcia Niezłomnego". „Reduta" działała do 1929 roku. Po jej wyjeździe z ramienia Związku Artystów Scen Polskich kolejno byli dyrektorami: Aleksander Zelwerowicz, Mieczysław Szpakiewicz i Leopold Pobóg-Kielanowski.
Zespół tych elementów: uniwersytet, szkoły, prasa, teatr a następnie stacjonujące tu wojsko - oddziaływał pobudzająco na kształtowanie się środowiska literackiego, którego początki, zarysowane już chyba od „Hipogryfu", doprowadzą przez różne koleje do „Śród Literackich", które w pewnym sensie będą dominowały aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Tendencje przełomowe wystąpią dopiero w latach trzydziestych.

Pod znakiem „Śród Literackich"
Wito1d Hulewicz (1895-1941) przed przybyciem do Wilna miał już za sobą tom poezji („Płomień w garści", Poznań, 1921), a już po przybyciu opublikował dwa dalsze w Warszawie („Sonety instrumentalne", 1928, i „Lament królewski", 1929). Zupełnie już będzie ogarnięty atmosferą wileńską w tomie wydanym w 1931 roku w Wilnie, „Miasto pod chmurami". Pisywał w „Alma Mater Vilnensi" (1927), w „Kurierze Wileńskim" (1927 -1929, 1933), w „Słowie" (1924-25, 1929-32, 1934), w ,.Środach Literackich" (1925). Redagował przez pewien czas w duchu regionalnym „Tygodnik Wileński" (1925-1926), pisywał w „Źródłach Mocy", a w roku 1927 za całokształt twórczości otrzymał nagrodę literacką miasta Wilna. Ten niecodzienny przybysz na zawsze został związany z Wilnem. Rozstrzelany w Palmirach pod Warszawą w 1941 roku, pozostał w pamięci Wilnian jako człowiek oddany sztuce i głęboko zrośnięty z młodopolską tradycją pisarską, choć z racji udziału w jej bocznej linii, w ekspresjonizmie, przynależał już do pewnego rodzaju literackiego fermentu, który na gruncie wileńskim nie znalazł warunków do przerostu.
Od poezji też zaczynał Tadeusz Łopalewski, urodzony w 1900 roku, („Majowce", 1921; wspomniane już „Gwiazdy tańczące" 1921, „Piękna podróż" 1928). Twórczość jego jest wielokierunkowa. Pisze liczne opowiadania, wydane w tomie w 1929 roku jako „Rozmowa w drodze", zawierającym szereg opowiadań po¬przednio drukowanch w „Kurierze Wileńskim", oraz w tomie „Żołnierze i kobieta", w którym umieszcza kilka opowiadań po¬przednio drukowanych w „Słowie" i „Kurierze Warszawskim" (1927-1929). Powieści wydaje już to w Warszawie („Podwójny cień" 1927, „Prowincjusze" 1933), już to w Poznaniu („Prawo przyjaźni", 1937), już to w Wilnie („Nierozsądny kochanek", 1930) - jest to już raczej sprawa polityki wydawniczej, gdyż siedzi w Wilnie i coraz bardziej zrasta się z jego życiem. W roku 1927 wystawia w Wilnie „Betleem Ostrobramskie" (wydane tamże w 1928 r.). W roku następnym idzie na scenę „Rycerz z La Manczy" (wydany w 1929), w roku 1931. komedia „Aurelciu nie r6b tego!", następnie sztuka „Czerwona limuzyna" (wystawiona w Wilnie 1933 r.), choć trzy odsłony sceniczne pt. „Strzelec Zawada" będą 1939 roku wystawione w Warszawie. Pisze różne szkice („Czarownice Literackie", Warszawa 1933; „Batory na ziemiach dawnego W. Księstwa Litewskiego", Wil¬no 1934; „Między Niemnem a Dźwiną. Ziemia Wileńska i Nowvogrodzka", 1938). W roku 1936 wraca raz jeszcze do poezji („Kabała"). Redagował „Środy Literackie" (1935 -1937), był członkiem Komitetu Redakcyjnego „Źródeł Mocy" (1927-1928), doradcą teatralnym (1933), od 1929 członkiem Zarządu Oddziału Wileńskiego Związku Zawodowego Literatów. Zajmował się krytyką literacką (m.in. „Uwagi nad współczesnym stanem literatury polskiej", „Kurier Wileński", 1926, nr 198; recenzje poezji: „STO - Sekcja Twórczości Oryginalnej przy Kole Polonistów USB" w tymże Kurierze nr 83, 1928). Przekłada „Dawne wiersze ruskie" (Wilno, 1933; wydane później jako „Byliny"). Współredaguje „Wilno i Ziemię Wileńską" (1930). W roku 1936 został przyozdobiony Srebrnym Wawrzynem Akademii Literatury. W roku 1940 pracował w Komitecie Pomocy Uchodźcom w Wilnie. Po wojnie pisze dalej, głównie powieści („Obok zagłady", 1948, „Kroniki Polskie", cykl powieściowy 1952-1956: „Czasy dobre i złe", 1966, „Serca i broń" i inne), a także nawraca do twórczości dramatycznej („Romans z ojczyzną", sceny dramatyczne, wystawione w Warszawie w 1948 roku).
Kazimierz Leczycki (1894-1941) był duchem dość niespokojnym, łączącym publicystykę, dziennikarstwo z literaturą i podróżnictwem, jeżeli do podróżnictwa zaliczyć jego dwuletni pobyt we Francji (1924-1927), czy podróż do Argentyny i krajów innych Ameryki Południowej (1935-1936), z której nadsyłał korespondencje do prasy („Gazeta Polska"). Był stałym współpracownikiem „Słowa" (1922 -1932), współredaktorem „Hipogryfu" i „Alma Mater Vilnensis" (1922 -1924), redaktorem „Włóczęgi" (1932-1936). Poza esejami o charakterze społecz¬nym („Armia twórcza", Wilno 1920, „Nowa idea wieku”: za¬gadnienie armii pracy, Wilno 1921; „Trzecia Polska", Wilno, 1924), pisze nowele („Brat z tamtej strony", Wilno 1923; „No¬wele", Wilno, 1939), powieści („Państewko", Warszawa 1928; „Dwudziesty", publikowana w „Słowie", 1931), oraz utwory dramatyczne („Sztuba", wystawiona w Wilnie w 1931 roku; „Pan Poseł i Julia", ze współudziałem Józefa Mackiewicza, wystawiony w Wilnie, także w 1931 roku; „Manekin zazdrości", wystawiony w Warszawie w 1933 r. i „Dzieje wolności" w 1936 r. w Wilnie). Pierwsze jego utwory dały obrazy z okresu pobytu autora w Mińsku („Państewko") oraz sprawy tragedii wynikających z linii granicznej traktatu ryskiego („Brat z tamtej strony"). „Sztuba" - grana w całej Polsce - podnosiła zagadnienie młodzieży i nauczycieli w szkole średniej. Cała właściwie jego twórczość miała wyraźne zabarwienie społeczne. Zmarł w Kazachstanie, na zesłaniu, w 1941 roku.
Wiceprezes Związku Literatów Polskich w Wilnie, laureatka nagrody im. Filomatów (1935), Wanda Dobaczewska-Niedziałkowska, urodzona 1892 r. w Wilnie, również pisała poezje („Na chwałę słońca" 1920, „Wilno Tryptyk", 1926; „Nasza dola", Wilno, 1932), powieści („Kamienica za Ostrą Bramą", Wilno, 1928; „Zwycięstwo Józefa Żołędzia”, Wilno, 1934 i 1938; „Tam gdzie się serca palą", Warszawa, 1938), obrazki sceniczne („Święty Mikołaj", wystawiony w Wilnie, 1924; „Kupała. Noc Świętojańska", Wilno, 1935; „Kot w butach", bajka z oprawą muzyczną) i nowele („Miniatura i inne nowele", Wilno, 1928).
Wiele było w jej twórczości materiału poświęconego Ziemi Wileńskiej. Mówi o tym szereg szkiców („Wilno i Wileńszczyzna w latach 1914-1920", 1934; „Dzieje kultury wileńskiej pomiędzy dwoma powstaniami", Wilno, 1937; „Wileńszczyzna i Nowogródczyzna w latach 1920-1937"). Dominowały motywy patriotyczne i społeczne („Co to jest ojczyzna?", 1920, „Rycerki polskie", 1920; „Emma Jeleńska-Dmochowska, strażniczka kresowa", wespół z L. Życką, Wilno, 1932). W latach 1940-1945 była więziona w obozie koncentracyjnym w Ravensbruck. Po wyjściu z obozu napisała reportaż pt. „.Kobiety z Ravensbriick" (1946), później zajęła się pisaniem szeregu utworów scenicznych dla teatru lalek („Święty Mikołaj w Toruniu", „Lis Rudzielec", „Zimowa bajka", „Osiem lalek i jeden Miś" itp.).
Eugenia Kobylińska -Maciejowska (ur. 1894) łączyła długoletnią pracę nauczycielską z pracą literacką. W 1939 roku została odznaczona Srebrnym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury. Poza wspomnianym już „erotykiem nadmorskim" („Utopiona lalka", Wilno, 1929), wydaje kilka zbiorów poezji („Druskieniki", 1930; „Błękitne piłki", 1931, „Opowieści świerkowe" ( wspomnienia z Jaszun) Wilno, 1936; „Moja matka”, poezje, Wilno 1937; „Stare kamienie śpiewają", Wilno, 1939), opowieść w ośmiu rozdziałach („Kłopoty pani Niuśki", Wilno, 1932), pamiętniki („Świat w szkole", Wilno, 1933; „Pamiętnik nauczycielki", Wilno, 1936), powieści („Złote schody", publikowane w „Kurierze Wileńskim" 1933, osobno w 1934; „Niespodzianki małżeństwa", zamieszczone w „Słowie" 1934, osobno w 1937; „Wielki Tydzień", powieść współczesna, wydana w Poznaniu, 1939), oraz powieści dla młodzieży („Rysiek z Belmontu, Poznań, 1939). Wokół „Wielkiego Tygodnia" było nieco sensacji: powieść ta została nagrodzona na konkursie jubileuszowym Księgarni św. Wojciecha w Wilnie, następnie skonfiskowana, po czym znów konfiskatę uchylono. Po wojnie zamieszkała w Gdańsku i była nawet radną Wojewódzkiej Rady Narodowej. Pracowała czynnie społecznie w różnych instytucjach. Napisała jeszcze jedną powieść dla młodzieży („Jak lb odkryła Nowy Ląd", 1948). W okresie swej wileńskiej twórczości miała pochlebne recenzje (St. Cywiński, T. Łopalewski, H. Romer-Ochenkowska, L. Piwiński a nawet J. Kaden-Bandrowski), choć Jerzy Wyszomirski ostrzegał przed „Niebezpieczeństwem adoracji" („Słowo", 1936), a niejaki S. J. w „Echu Tygodnia" (1930, nr 14) pisał o „odpustowych rymach".
Jerzy Wyszomirski już w 1919 roku otrzymał nagrodę za wiersze na konkursie Ministerstwa Kultury i Sztuki. Najpierw współpracował z „Gospodą Poetów" (1921) i „Ponową" (1922). Po ukończeniu polonistyki na USB (1925) był nauczycielem w wileńskich szkołach średnich i stale współpracował ze „Słowem" jako felietonista, jak również z „Wiadomościami Literackimi", „Sygnałami", „Kurierem Powszechnym". W „Słowie" przez pewien czas redagował odcinek literacki „W niszy". Podczas okupacji był w Warszawie lektorem języka rosyjskiego na tajnym uniwersytecie (gimnazjum ukończył w Mohilowie) i współpraco¬wał z konspiracyjnym czasopismem „Demakrata" (1943-1944). Po wojnie zamieszkał w Łodzi. Zmarł w 1955 roku. - Pierwsze jego utwory poetyckie („Całopalenie", Wilno, 1923; „Chwile nie¬pokoju", Wilno, 1924; „Niewczesne", Wilno, 1930), choć zabarwione nieco samoironią, wyrastały wyraźnie z tła neoromantycznego. Wyszomirski rozumiał pewną niewspółczesność swojej poezji, przerzucał się do powieści („Trud prawdy", „Słowo", 1936), a nawet sztuki scenicznej („Eureka", 1939), o której tylko wiemy z informacji autora. Głównie jednak wybijał się jako felietonista i krytyk literacki. Prace jego są rozproszone po różnych czasopismach. Jako redaktor „W niszy" dobierał materiał oryginalny i zachęcał do współpracy pisarzy zupełnie przeciwnej orientacji politycznej, jeśli widział w ich utworach literacką wartość.
O Walerianie Charkiewiczu, (ur. 1890 r. w Wilnie) redaktorze miesięcznika „Źródła Mocy", nie ma nawet wzmianki w „Słowniku Pisarzy Polskich"(10), choć wymienia się kilkadziesiąt jego artykułów zamieszczonych głównie w „Słowie", gdzie pisywał felietony i recenzje, m.in. w kolumnie „Ex libris". Była tu już mowa o jego studenckich trioletach (w „Alma Mater" 1922). W roku 1924 opublikował zbiorek poezji pt. „Kwiaty na łące". (Wilno). Cykl jego artykułów historycznych z lat 1933-1934 w związku z odkopaniem w Katedrze Wileńskiej zwłok Aleksandra Jagiellończyka, który zmarł w Lidzie - i Barbary Radziwiłłówny - był wielkim wydarzeniem, przypominającym niemal pogrzeb Kazimierza Wielkiego(11). Oddał się głównie szkicom historycznym i recenzjom. Rozmiłowany w Wilnie i jego przeszłości rozpoczął od pracy poświęconej Placydowi Jankowskiemu („Życie i twórczość", 1928), zajął się unią kościołów („Zmierzch unii kościelnej na Litwie i Białorusi", „U grobu unii kościelnej”, 1929), oraz innymi wydarzeniami historycznymi („Scypion ruski, Konstanty Iwanawicz Książę Ostrogski" (1929), „Żyrowice - łask krynice" (1929), „Studia o Mistrzu Andrzeju i Matce Mokrynie", (1935) i in. Wraz z Józefem Mackiewiczem i Jerzym Wyszomirskim napisał także powieść kryminalną pod pseudonimem Felicji Romanowskiej, (1933). Był długoletnim członkiem Zarządu Związku Literatów w Wilnie. Barwne obrazy z przeszłości wileńskiej przewiózł na obczyznę, wywieziony do Rosji, później przebywający na Środkowym Wschodzie, gdzie zamieścił kilka artykułów w „Sitwie", wydawnictwie 5 Wileń¬skiej Brygady Żubrów, oraz w „Wileńszczyźnie", wydanej na środkowym Wschodzie, pod redakcją Eugeniusza Królikowskiego. Zmarł w Londynie w 1950 roku i został pochowany na Acton Cemetery.
Brat Stanisława, Józef Mackiewicz, stawiał przed wojną właściwie pierwsze kroki pisarskie i był znany głównie z artykułów i powieści - reportażu pt. „Bunt rojstów", Wilno, 1938. Był poza tym współautorem wspomnianej wyżej powieści kryminalnej. Jego aktywność dziennikarska w latach 1939/40 w Wil¬nie, nawiązująca do historycznej koncepcji Wielkiego Księstwa Litewskiego, budziła ostrą reakcję, zrozumiałą w czasach klęski i niewoli. Zarówno swoją linią ideologiczną, jak i o wiele bogatszą twórczość przeniósł na emigrację („Droga do nikąd", 1955, „Karierowicz", 1956, „Kontra" 1957, „Lewa wolna"; 1965, jak również dokumentarna książka o Katyniu). Są to już sprawy o wiele późniejsze. W omawianym okresie rozwijał swój talent raczej w cieniu i przy pomocy publikacyjnej swego głośnego brata.
W kręgu tego środowiska pozostawała Zofia z Czaplickich Bohdanowiczowa, ur. w 1898 r. w Warszawie. Pierwsze jej utwory były drukowane w „Wieku Nowym" we Lwowie. Poprzez studia na Wydziale Humanistycznym USB (1919-1920) i małżeństwo zrosła się z Wilnem, czego dowodem była jej powieść „Droga do Daugiel", nagrodzona w 1938 roku na konkursie jubileuszowym Drukarni i Księgarni św. Wojciecha w Wilnie. Drugim jej utworem była opowieść wileńska, pt. „Wschodni Wiatr" (1938). Po wybuchu wojny przebywała w Rumunii i Algierze, od 1943 roku w Anglii. Na emigracji napisała „Szopkę penrhoską (1950), „Historię o Maciusiu i lokomotywie" (1952), „Podróż Maciusia" (1952), opowiadania dla dzieci, oraz wiersze wybrane pt. „Ziemia miłości" (Londyn, 1954). Zmarła w 1965 roku w Toronto.
Pisywał tu jeszcze (w „Kurierze Wileńskim" i w „Słowie" ) znany przed wojną, były redaktar „Kuriera Litewskiego" (1905), liryk, eseista, autor kilku prac krajoznawczo - historycznych (m.in. „Powiat Oszmiański"), Czesław Jankowski, zmarły w 1929 roku. Z tegoż pokolenia Helena Romer-Ochenkowska pisywała recenzje literackie nie pozbawione wigoru, oraz nowele wykorzystujące gwarę wileńską pt. „Nasi ludzie", publikowane w „Kurierze Wileńskim". Pisywał tam również bajkopisarz, Benedykt Hertz, a „Pogaduszki oszmiańskie" Wołłejki były nie lada ozdobą tego pisma. W „Dzienniku Wileńskim" zamieszczała recenzje (głównie teatralne) Wanda Stanisławska (pod pseudonimem A. Pilawa). W tymże piśmie uprawiała krytykę literacką Ludwika Życka. Zarówno w „Kurierze Wileńskim" jak i w „Słowie" pisywał recenzje Wiktor Piotrowicz. No i trwała wciąż tu pamięć o „Dewajtisie" Marii Rodziewiczówny, urodzonej w 1863, zmarłej w 1944. A oderwanej fizycznie od Wilna, a z nim duchowo zrośniętej, Kazimierze Iłłakowiczównie w 1930 roku miasto ufundowało nagrodę literacką.
Ale już zbliżał się rok najostrzejszego fermentu - jeśli nie przełomu - rok ukazania się „Żagarów" i „Smugi".

Intermezzo wileńskie
Redaktor święciańskiego „Hejnału", Władysław Arcimowicz, (ur. 1900 r.) studiujący polonistykę na Uniwersytecie Wileńskim, zakłada w 1928 roku Sekcję Twórczości Oryginalnej przy Kole Polonistów Studentów USB, tak zwane później STO. W tymże roku pod auspicjami STO ukazują się wiersze Władysława Arcimowicza, Kazimierza Hałaburdy i Teodora Bujnickiego. W roku 1929 STO wydaje następny zbiór wierszy. Są to poezje Teodora Bujnickiego, Kazimierza Hałaburdy, Anny Kompiel¬skiej i W. Korabiewicza. Były to pierwsze kroki, prowadzące ku daleko idącym przemianom w literackim świecie wileńskim, choć jest to jeszcze twórczość jak najbardziej układna i wyraźnie tradycyjna. Promotor młodego ruchu, Arcimowicz, zajmował się Adamem Marcinkowskim (jako krytykiem literackim), „Assuntą" Norwida (1933, praca doktorska), konfliktem Norwida z krytyką (1935). Pisał także o „Wielkim Księstwie Litewskim" za czasów Stanisława Augusta (1938). Pisywał w „Dzienniku Wileńskim" (1928-31, 1933) i w „Słowie" (1924, 1930-1931), a także w „Środach Literackich" (1935). Był redaktorem naczelnym katolickiego pisma „Pax" (1934). Zajmował się krytyką litera¬cką. Nadawał się - mimo powiązań z młodszą grupą pisarzy początkujących - do wciągnięcia w środowisko pokolenia „Śród Literackich" i posiedzeń w celi Konrada. Był fenomenem przejściowym.
W tym czasie echa fermentów i przemian literackich ogólnopolskich kołatały już do bram Wilna, a przede wszystkim do Wszechnicy Batorowej, serca ówczesnego Wilna.

Fermenty i rewolucje literackie
W procesach zachodzących w  ówczesnej literaturze polskiej należy odróżnić fermenty kontynuatorskie i przemiany prawdzi¬wie rewolucyjne, przy czym nie należy identyfikować tendencji rewolucyjnych strukturalnych z tendencjami rewolucyjnymi społecznymi, choć niekiedy szły one w parze oddziałując na siebie wzajemnie. Prawdziwie rewolucyjna poezja Władysława Bro¬niewskiego trzymała się jak najbardziej klasycznej struktury. Nie odchylił się od niej w gruncie rzeczy później Józaf Łobodowski. Wyłamał się częściowo Marian Czuchnowski, by później do niej wrócić. Najmniej radykalny Julian Przyboś poszedł najdalej w teorii i praktyce poetyckiej. Ale nie wyprzedzajmy wypadków.
Do niewątpliwie kontynuatorskich fermentów należała grupa „Zdroju", (1917-1922) teoretycznie wyznająca ekspresjonizm jako przekroczenie progu symbolizmu(12), w rzeczywistości jak najbardziej legalna odnoga neoromantyzmu, praktycznie najzupełniej młodopolska. Interesuje nas głównie dlatego, że z niej właśnie wyszedł Witold Hulewicz, działający później na gruncie wileńskim. Rzeczywistym redaktorem „Zdroju" do lata 1918 roku był przecież Stanisław Przybyszewski, (były redaktor „Życia"), autor słynnego „Confiteor"(13). Obok dominujących młodych (bracia Hulewiczawie, Stanisław Kubicki, Adam Bederski) pisywali tu jeszcze Wacław Berent, Jan Kasprowicz, Edward Porębowicz, Jan Lorentowicz. Najdalej w przeobrażeniu strukturalnym sięgnął w tej grupie Adam Bederski.
Podobnież było z grupą „Skafandra”. Główni pisarze później¬szego „Skamandra" i „Wiadomości Literackich" (Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz) publikowali początkowo swoje utwory w „Zdroju".
Inna znów grupa, „Czartak", (1922-1929) była w gruncie rzeczy zespołem regionalnym, związanym z Beskidem. Różnice wynikały z terenu: program ich był antyurbanistyczny, idealizował przyrodę, a na jej tle przeżycia mistyczno-religijne. W koncepcjach swych poeci tej grupy (Emil Zegadłowicz, Janina Brzosto¬wska i inni) byli tak samo ekspresjonistami, jak pisarze „Zdroju", czy „Skamandra"; chcieli głosić „nową formę poetycką swojskiego wyrazu przez pieśń wszechludzką i kosmiczną". W praktyce odskoczyli nieco od neoromantyków oryginalnością języka i metaforyki.
O swym „elektryzmie" wyraźnie mówiła grupa poetów „Reflektora" (1924-1925), którzy - jak Skamandryci - pisali: „nie reprezentujemy jakiegoś określonego stanowiska - jesteśmy świadomymi eklektykami". W gruncie rzeczy stanowisko jakieś zajęli; za punkt wyjścia chcieli brać „psychikę współczesnego człowieka, żyjącego w mieście, pośród nowoczesnej techniki i w nowym układzie społeczno-politycznym". Nie miało to jednak większego wpływu na strukturę ich utworów.
Program postępowo-rewolucyjny społecznie głosiły wyraźnie dwa ośrodki: warszawska „Kwadryga" (1926-1931) wołała o sztukę „dla mas” i „wierne odbicie rzeczywistości", oraz grupa powieściopisarzy, „Przedmieścia", głosząca „nowe metody obser¬wacji artystycznej", ale „przez skupienie uwagi na elementach życia proletariackiego w Polsce".
Wszystkie te grupy w gruncie rzeczy nie odrywały się od tradycyjnych metod pisarskich, kładły tylko nacisk na takie czy inne elementy tematyczne. Na środowisko wileńskie oddziaływały w pewnym stopniu ekspresjonistyczne spokrewnienia Witolda Hulewicza - niemniej też skamandrycki „witalizm". Takie są jeszcze pierwsze tony poezji wydanej pod firmą STO.
Rewolucję tematyczną i strukturalną ogłosił dopiero futuryzm, który wespół z poetyckim i malarskim formizmem, dał początek długotrwałemu ruchowi poetyckiemu, przekształconemu później w Awangardę. Bój toczył się poza murami Wilna, jeśli nie liczyć futurystycznego epizodu Sterna z 1920 roku, rychło zapomnia¬nego. W 1922 roku wychodzi dopiero pierwszy numer „Alma Mater Vilnensis", a od „Żagarów" dzieli jeszcze dobrych 9 lat. Tymczasem już od 1917 roku działa futuryzm krakowski (Bruno Jasieński, Tytus Czyżewski, Stanisław Młodożeniec), a od 1918 warszawski (Anatol Stern, Aleksander Wat), a także od 1917 roku krakowski formizm (Leon Chwistek, Tytus Czyżewski, Konrad Winkler, Stanisław Ignacy Witkiewicz). Intensywność ich działania osłabnie dopiero gdzieś około 1924 roku, gdy odbierze im przywództwo Awangarda. W międzyczasie jednak nastąpi atak nie tylko na metafizykę, symbolizm, ekspresjonizm, cały neoromantyzm, ale także na logikę i gramatykę, w imię „dowolności form gramatycznych, ortografii i przestankowania"(14). Zaczynała się trząść w posadach budowa tradycyjnego wiersza i języka. Formizm głosił prymat formy, niezależność artysty od rzeczywistości zewnętrznej (zerwanie z naturalizmem) i deformację. Jeżeli tego rodzaju burzycielskie hasła docierały do murów USB, to musiały szybko zawracać, wyświęcone słowem pro¬fesora Pigonia, głoszącego pięknie piękno poezji wieszczów.
 Rosła tymczasem „Awangarda" krakowska zgrupowana wokół „Zwrotnicy" (1922-1927) i „Linii" (1931-1933). Zgrupowani tu poeci (Tadeusz Peiper, Julian Przyboś, Adam Ważyk, Jan Brzękowski, Jalu Kurek) wystąpili przeciw sztuce Młodej Polski i grupie poetów „Skafandra”. Głosili „pseudonimowanie uczuć", nową metaforę, łączącą elementy bardzo odległe, nowy język poetycki, odrywany od semantycznego podłoża, racjonalistyczną konstrukcję sztuki. Związany z tym był urbanizm („miasto, masa, maszyna") i w niektórych wypadkach radykalizm społecz¬ny, jako materiał tematyczny.

Przemiany w środowisku wileńskim
W czasie, kiedy „Zwrotnica" kończy swój okres burzy i naporu - czyli swój żywot - a właściwie jeszcze w rok potem ukazują się w Wilnie poezje „Pod Arkadami", jako wydawnictwoo STO (1928) wspomnianych wyżej autorów(15). Filozoficzna zaduma wierszy Arcimowicza, trochę piszącego „pod Norwida", witalizm Kazimierza Hałaburdy (był więziony jaka działacz narodowy i zmarł w Rosji), pełne łagodnej śpiewności, rytmicznego i rymowego porządku i o zupełnie przykładnym języku wiersze Teodora Bujnickiego, nie zapowiadały żadnej rewolucji - tak samo jak i tom wydany w rok później (1929). W roku 1931 ukazuje się krakowska „Linia", jako kontynuacja „Zwrotnicy" - i w tym samym roku pojawiają się „Żagary" pod mecenatem Stanisława Mackiewicza, przy „Słowie". Niosły one swój literacki program, in statu nascendi (Józef Maśliński, Jerzy Zagórski, Stefan Jędrychowski), ale program był programem, a twórczość szła ciągle starym torem, z którego wyłamywał się nieco Zagórski, a w którym prym wiódł Teodor Bujnicki, zawsze nieco trubadur spod „Arkad". Rozgłosu nabrały „Żagary" nie dzięki programowi poetyckiemu, ani dzięki poetyckiej innowacji; wyniósł je skandal. Pod skrzydłami najbardziej konserwatywnego pisma wylęgła się komunistyczna kukułka; tak przynajmniej rozumiał przerażony pobożny ogół. Niemal o to oskarżył je w swym artykule później sam mecenas.
Był to czas niespokojny nawet w Wilnie. W akademickim Bratniaku toczy się walka o władzę, z jednej strony dobrze już tam obwarowana endecja - z drugiej żywioły postępowe i radykalne. Przywódcą młodzieży postępowej staje się Henryk Dembiński, oscylujący między katolickim „Odrodzeniem" (od¬bywały się tam „agapy"), Kołami Naukowymi, Legionem Młodych i lewicą akademicką, zgrupowaną w Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej, Związku Polskiej Młodzieży Socjalistycznej i zakonspirowanymi działaczami komunistycznymi(16).
Obok zapalonego trybuna, doskonałego oratora, Henryka Dembińskiego, działał posługując się młotkową, logiczną i zimną argumentacją, Stefan Jędrychowski. Obaj nie literaci, obaj obdarze¬ni oratorskim talentem, podporządkowali sobie jedną z grup literackich, wywodzącą się z STO (Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski, Czesław Miłosz - później Józef Maśliński, Jerzy Putrament), z czego właśnie powstały „Żagary". Zagadnienia polityczno-społeczne z miejsca wybiły się na czoło (artykuł: „Defilada umarłych bogów" i inne). Ale są już powiązania i z „Linią"; zamieszczają tam swoje utwory i artykuły Teodor Bujnicki, Józef Maśliński, Czesław Miłosz, Jerzy Zagórski, Powoli zaczyna oddziaływać swym teoretycznym ładunkiem stara (już) „Zwrotnica". „Zaczynaliśmy wtedy (1931) - pisze Miłosz - ulegać wpływom grupy krakowskiej, najmniej Bujnicki, najwięcej nowy nabytek pisma, Józef Maśliński, z Lidy. W Krakowie interesował nas nie tyle Peiper, co Brzękowski, Czuchnowski, Przyboś".(17) Był to już niemały skok w nowość. Jednakże ¬jak dalej wyznaje Miłosz - „nasza mafia w Sekcji (STO) tj. zwolenników nowej poezji ceniła tylko Bujnickiego, względy mając dla poetki Haneczki Kompielskiej (później żona Robespierra), a przy innych nazwiskach wydymając pogardliwie wargi". Kto zaś był mistrzem Bujnickiego? Miłosz wskazuje na... Wierzyńskiego, Słonimskiego, Tuwima: poetów „Skamandra".
To pogardliwe wydymanie warg niektórych członków STO, jednokierunkowość literacka, podejrzana pobożność (ks. Walerian Meysztowicz okrzyknął Dembińskiego „kapelanem Komsomołu"), odrodzeniowa, żeniona z marksizmem, spowodowała secesję innej grupy z Sekcji Twórczości Oryginalnej, grupy mniej głośnej, która obwarowawszy się zasadą, że zajmować się będzie wyłącznie sztuką, odizolowała się na pewien czas w „Klubie Błękitnych" od walk studenckich, zajmując się pośpiesznie francuskim nadrealizmem, którego rzecznikiem był poeta i romanista Mikołaj Pansiewicz (w czasie studiów popełnił samobójstwo). Organem prasowym Klubu stała się „Smuga", wydawana początkowo przy „Kurierze Wileńskim". Redaktorem był Anatol Mikułko, najbardziej awangardowe wiersze pisywał prawnik, Wacław Dawidowicz (losy jego późniejsze nie są znane), oryginalne próby prezentował Mieczysław Kotlicki. Zespół liczył kilku „anasewiczów" (Panasewicz, Apanasewicz, Pansiewicz), miał jednego Kochanowskiego (i to Jana), jednego poetę białoruskiego (Bolesław Klepacki). Jeden z „anasewiczów` ` zamęczał zespól oktawami pisanymi pod Słowackiego, Kochanowski nosił w zanadrzu zbiór sonetów o Wilnie (jaka szkoda, jeśli zaginęły; były robione dobrze, pod Mickiewicza). W tym barwnym i rozwichrzonym zespole nie brakowało i kibiców, takich jak prawnik, biegły w prawie rzymskim, Antoni Snarski, czy doskonały recytator, polonista, późniejszy prezes Koła Polonistów Studentów USB, Aleksander Kuczyński. Dalsze losy Klubu i „Smugi" przesądziło wejście w zespół Władysława Głuchowskiego (rozstrzelany przez Gestapo), który świeżo ukończył historię na uniwersytecie poznańskim i dostał wykłady w którymś z gimnazjów wileńskich. Doskonały mówca, niezłe pióro, acz nie literackie, długoletni działacz Związku Młodzieży Demokratycznej (ZPMD) w Poznaniu, wykorzystał dominowanie nastrojów poli¬tyczno-społecznych w zespole. W niedługim czasie Klub niemal w całości wszedł w skład wileńskiego ZPMD, a „Smuga" stała się prawie organem Związku, jako już pismo społeczno-literackie. Stosunkowo nieliczny Klub Błękitnych przemienił się w silny zespół o lewicowym, syndykalistycznym nastawieniu polityczno-społecznym, zaprzyjaźniony ze Związkiem Polskiej Młodzieży Socjalistycznej, a głównie z Leszkiem Raabe, który studiował prawo. Prócz drukowanej „Smugi", co miesiąc i częściej odbywały się wieczory społeczno-literackie pod nazwą „Żywa Smuga" w cukierni Rudnickiego. Dotychczasowy prezes Klubu Błękitnych i jego organizator(18) schodził w cień, by później zupełnie oderwać się od ruchu politycznego i poświęcić się wyłącznie literaturze. A nawet zamieszczał przez pewien czas utwory poetyckie „W niszy", odcinku literackim „Słowa", redagowanym przez Jerzego Wyszomirskiego. Obok Głuchowskiego wybijali się w nowym zespole Nimek Sergialis (zmarł), Stanisław Klukowski (zamordowany w Katyniu), Wojciech Pogorzelski (student medycyny), Piotr Piotrowski („pan Piotr Piotrowski przystojny prawnik, Pińsk, Piłsudskiego 55"). Prezesem Związku był przez dłuższy czas Mieczysław Kotlicki (po wojnie przebywa w Nowej Zelandii).
W większości publikacji tyczących się ruchu awangardowego w Wilnie majoryzowano grupę głośną z procesów, z uwagi na komunistyczne powiązania. W roku 1966 ukazał się pierwszy artykuł, precyzujący dokładniej nie tyle historię grup literackich, ile wspomnianych wyżej wydawnictw. Autor tego artykułu wyróżnia trzy „fazy rozwojowe" Żagarów: pierwsza od jesieni 1931 roku do maja 1932; jest to okres, w którym wydano 8 numerów przy „Słowie" (Teodor Bujnicki, Henryk Dembiński, Antoni Gołubiew, Stefan Jędrychowski. Czesław Miłosz, Jerzy Zagórski). Drugą fazą było wydawanie „Pionów" przy „Kurierze Wileńskim", już w szerszym zespole, od maja 1932 r. do listopada 1933 r. „Faza ostatnia - pisze autor tego artykułu była fuzją dwu zespołów, dawnej grupy „Żagarów" - z drugim niejako garniturem tej grupy - który równolegle do „Pionów" wydawał miesięcznik „Smugę". Po połączeniu obu pism i zespołów zachowano nazwę „Żagarów", ale w numeracji pisma uwzględniono 8 numerów „Smugi` `, czyli ostatni jaki się ukazał numer „Żagarów " nosił liczbę 24/25 (podwójny) (19). Informacja ta jest dość ścisła, z tym, że redakcję nowych „Żagarów" objął dotychczasowy redaktor „Smugi", Anatol Mikułko. Afiliacja tego rodzaju była możliwa głownie ze względu na zbliżoną postawę społeczną. W programach literackich różnic zbyt wielkich nie było; ciążenie „Żagarów" ku krakowskiej „Linii" (Maśliński) zbiegło się ze stanowiskiem „Klubu Błękitnych”, że każde dzieło sztuki winno mieć odrębną i tylko sobie właściwą formę(20). Pad tym względem było to w obu wypadkach przeciwstawienie się poezji tradycyjnej.
Dorobek literacki tzw. (słusznie, czy niesłusznie) „Awangardy Wileńskiej" w sumie był dość znaczny. Teodor Bujnicki wydał „Po omacku" (1933) i „W połowie drogi" (1937), nie licząc utworów publikowanych w czasopismach. Podobnież dwa tomy wydał Czesław Miłosz: „Poemat o czasie zastygłym" (1933) i „Trzy zimy" (1936). Jerzy Zagórski opublikował trzy zbiory, „Ostrze mostu" (1933), „Przyjście wroga" (1934) i „Wyprawy" (1937), w czym najbardziej „awangardowe" było „Ostrze mo¬stu". Jerzy Putrament, dynamiczny młodzieniec, robiący poli¬tyczną woltę z laską w pogromach żydowskich, z mieczykiem obwiepolskim na zielonej wstążeczce w klapie marynarki i z deklem korporanckim na głowie, aż po kontakty z partią komu¬nistyczną, też pisał wówczas poezje, wydane w dwóch tomach: „Wczoraj powrót" (1935) i „Droga leśna" (1938). Nie zapowiadał się wówczas jako powieściopisarz, znany dzisiaj, chociaż jego rozprawka o noweli była dość interesująca(21). Z artykułów w „Żagarach" nie było jeszcze widać powieściopisarskiego pióra Antoniego Gołubiewa. Anatol Mikułko wydał „Wiosła pogubione" (1939), Aleksander Rymkiewicz poemat pt. „Tropiciel" (1936). Piszący te słowa opublikował dwa zbiory wierszy: „Pęk¬nięty tor" (1937) i „Pięścią w twarz - Kwiatami pod nogi" (1939).
Problemy literackie młodego Wilna zostały właściwie zagłuszone głośną sprawą politycznego procesu. Zagadnienia polityczne dochodziły w tym czasie niewątpliwie nie tylko do głosu, ale i do punktu wrzenia. Rozruchy antysemickie zmieniały ciche miasto o starych jagiellońskich tradycjach, tak pięknie podnie¬sionych przez Uniwersytet, w twierdzę nacjonalistycznej regresji. Nic tedy dziwnego, że jako kontrakcja wystąpił społeczny radykalizm. Wybuch wojny był zarówno kresem tych wstrząsów, jak i kamieniem probierczym. Różni działacze i pisarze znaleźli się po różnych stronach barykady. Tragiczna i niesławna śmierć spotkała Teodora Bujnickiego. Zagadkowa decyzja Dembińskiego nie skorzystania z możliwości ucieczki do Rosji, jak to uczynili z własnym pożytkiem inni (Putrament, Jędrychowski) oddała go w ręce Gestapo. Niektórzy piastują wysokie godności w Polsce Ludowej. Niektórzy pozostali na emigracji.

Krytyczna Szkoła Wileńska
Niedostrzegalna w rozgwarze literacko-społecznym, choć podskórnie z nim związana, toczyła się w salach wykładowych i w seminarium polonistycznym, walka o nową metodę badań literackich. Po odejściu z USB prof. Pigonia, dotychczasowego „Króla Ducha" polonistyki wileńskiej, nie rozlegało się już dźwięczne, w miarę kwieciste i duchem romantycznym owiane słowo o literaturze, jeśli nie liczyć efektownych w akcentowaniu i pełnych gestykulacji wykładów docenta Stanisława Cywińskiego o Norwidzie. Profesor Konrad Górski w swych wykładach o literaturze staropolskiej i seminariach zachowywał umiar analitycznego filologa, a jego teoretyczne rozważania, zebrane później w pracy „Poezja jako wyraz" (Toruń, 1946) były inte¬resujące, ale nie światoburcze. Zupełnie inaczej wyglądało wystąpienie prof. Manfreda Kridla, który w 1932 roku objął katedrę historii literatury polskiej na Uniwersytecie Wileńskim. Budował on, podjęty po Kazimierzu Wóycickim, system badań literackich, który dzisiaj można by nazwać „strukturalizmem", a który tradycjonaliści nazywali formalizmem, gdyż położenie nacisku na analizę elementów artystycznych i kompozycję literacką dzieła identyfikowano z zajmowaniem się tzw. „formą". Tego właśnie podziału, na treść i formę, Kridl nie uznawał. Szereg jego prac, dociekania seminaryjne, publikacje uczniów i zwolenników nowej metody, pozwalają mówić o tym ruchu jako o „Wileńskiej Szkole Krytycznej"(22). Prof. Kridl zmarł po wojnie w Stanach Zjednoczonych, zmuszony u schyłku życia na zamówienie społeczne „wykonać" podręcznik literatury polskiej, wbrew swej metodzie(23). W owym jednak czasie wywołał nie tylko w Wilnie, lecz w całej Polsce, szeroką polemikę literacką, w rezultacie której psychologiczno-ideologiczna interpretacja dzieła literackiego została poważnie podkopana. Taka postawa badawcza była wyrównaniem linii frontowej, jaka przebiegała między estetyczną i ideologiczną interpretacją dzieła sztuki. Wilno w tym wypadku wyprzedziło inne ośrodki uniwersyteckie.

Uwagi końcowe
 Wybuch wojny zastał Wilno w sytuacji miasta, nad którym przeszła burza niepokojów i walk ideologicznych ikulturalnych. Generacja „awangardy" opuściła Uniwersytet, albo wracała tam już w innym charakterze.
Niedawna przeszłość świadczyła o dynamizmie tego ośrodka, promieniującego nie tylko na Ziemię Wileńską, ale wywierającego wpływ na kształtowanie się nauki (zwłaszcza w literaturze) i literatury ogólnopolskiej, gdyż niezwykle bacznie przyglądano się temu, co się w środowisku wileńskim działo. Literatura niewątpliwie dała się wyprzedzić Awangardzie Krakowskiej, niemniej poczyniła znaczny krok naprzód. Późniejszy udział poetów i pisarzy, wywodzących się ze środowiska wileńskiego, w twórczości krajowej i emigracyjnej zaznaczył się bardzo wyraźnie.
Po 1939 roku przewalały się nad Wilnem wojska sowieckie, rządy i nierządy szaulisów litewskich, znów na przemian sowiecka i niemiecka okupacja, wreszcie wgniecenie całej Litwy wraz z Wilnem w Związek Republik Sowieckich położyło kres wszelkim fermentom i przemianom. Ale i w tych dziejach Wilno odegrało jeszcze niemałą rolę przez zorganizowaną akcję podziemną i walki AK o wyzwolenie miasta i Ziemi Wileńskiej. Znów ukazywały się tu pisma, teraz podziemne, a na ich łamach nawet poezja „awangardowa", służąca teraz innej walce (24). Nim to się stało, jeszcze u schyłku poprzedniej „epoki", debiutował tu Jan Huszcza z Dzisny, doczepiony niejako do „Żagarów", tomem „Ballada o podróżnych" (Wilno, 1938). Stąd wyszedł debiutujący już w 1941 roku (w „Prawdzie Wileńskiej") Tymoteusz Karpowicz, urodzony w powiecie wileńskim. Tutaj ukończył gimnazjum (1938) i stawiał pierwsze kroki w prasie wileńskiej („Przechadzki po Wilnie") i w radio wileńskim po¬wieściopisarz Eugeniusz Paukszta. Tutaj zmarł w czasie okupacji (1 maja 1940 r.) poeta Światopełk - Karpiński, a jego ostatni wiersz był zamieszczony w kończącym swój żywot „Kurierze Wileńskim". Do końca wojny przebywał w Wilnie Leon Lech Beynar (Paweł Jasienica), który ukończył w 1932 r. historię na USB i był nauczycielem historii w Grodnie, a od 1937 r. speakerem radiowym w Wilnie, gdzie potem jako członek ZWZ i AK redagował tajne pismo „Pobudkę". Historia niewątpliwie do tych spraw będzie jeszcze nieraz nawracać. A i w historii literatury polskiej pozostanie na zawsze pamięć tych czasów i twórczości obu generacji literackich, spod znaku „Śród Literackich" i „Żagarów".

Przypisy:
1) Wznowione w marcu 1940 r. w Paryżu jako „Wiadomości Polskie", przeniesione do Anglii, zlikwidowane w 1944, od 1946 wychodzą jako „Wiadomości", ciągle pod redakcją M. Grydzewskiego, który zmarł w 1970 r. Od 1989 redaguje Michał Chmielawiec.
2) Por. St. Wyspiański w „Akropolis", „Skamander połyska, wiślaną świetląc się falą".
3) Jan Lechoń: „A wiosną niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę". „Herostnates", ze zbioru „Karmazynowy poemat", Warszawa 1920 r.
4) M. A. Mazanawski. „Obraz literatury polskiej", uzupełniony przez Stefana Papee, Warszawa, 1947. Str. 687..
5) W powieści „Jedwabny węzeł". Por. „Juliusz Kaden-Bandrowski, ostatnie lata życia i twórczości na podstawie listów i relacji", „Wiadomościi" Londyn, 1965, nr 37/38. - Autor tego szkicu.
8) Charakterystyczne ukazywanie tych samych wydarzeń w dwóch różnych układach: racjonalistycznym i irracjonalnym. Tak jest w ,,Krzy¬żowcach".
7) Mieczysław Limanowski, „Najstarsze Wilno”, w pracy zbiorowej „Wilno i Ziemia Wileńska", t. I. 1930 r.
8) W „Klubie Błękitnych" był w 1930 roku referat Mikołaja Pansiewicza o surrealizmie francuskim i dadaizmie.
9) Kontakty były nawiązane dopiero w 1931 roku z „Linią".
10) „Słownik Współczesnych Pisarzy Polskich", Instytut Badań Literackich, Warszawa, 1983.
11) Stanisława Wyspiańskiego rapsod „Kazimierz Wielki" związany z odnalezieniem szczątków króla i ponownym pogrzebem.
12) Mówi o tym Jerzy Hulewicz w „Brzasku Epoki", tom I, Poznań, 1920 r. str. 5.
 13) „Zycie", 1899 r.
 14) Por. „Przemiany we współczesnej poezji polskiej”, Zeszyty naukowe Wydz. Humanis. Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie. 1968.
 Autor tego szkicu.
 15) STO - „Sekcja Twórczości Oryginalnej Koła Polonistów Studentów Uniwersy6etu Stefana Batorego w Wilnie".
 16) Mówi o tym m.in. Jerzy Putrament w „Pół wieku", Warszawa, 1962.
 17) „Kultura", nr. 9. (83). „Robespierrem" nazywano Jędrychowskiego.
 18) Autor tego szkicu.
 19) „Znak", nr. 1,39/140, 1966.
 20) Na tym założeniu była oparta racja bytu „Kiubu Błękitnych".Było to załażenie niemal statutowe. Dopiero w 1934 roku powie tak
 sam Przyboś [w recenzji, „O poezji integralnej": „Wyznaję determinizm formy. Wierzę, że każde przeżycie, każdy temat domaga się koniecznie jednej niepowtarzalnej i dla siebie tylko właściwej budowy"]. Było to jedna z najistotniejszych powiązań z „Awangardą" krakowską.
 21) „Struktura nowel Prusa" Wilno, 1938, w wydaw. „Z zagadnień poetyki", nr. 2.
 22) Ważniejsze: „Krytyka i krytycy", Warszawa, 1923; „Przełom w metodyce badań literackich", „Przegląd Współczesny", 1933, t. 45, str.
 145-162; „Podstawy nauki o literaturze", 1935 w wyd. zb. „Zjazd Nauk. im. I. Kraszewskiego we Lwowie...", Księga referatów, z. 2.; „Wstęp do badań nad dziełem literackim", Wilno, 1936, w wyd. zb. „Z zagadnień poetyki", nr. 1.
 23) „Literatura polska na Ue rozwoju kultury", Nowy York, 1945, W liście do autora tego szkicu pisał: „...byłem zmuszony pisać bez materiałów i wbrew własnej metodzie..."
 24) W czasopiśmie podziemnym, „Polska w Walce” publikował swoje utwory autor tego szkicu. M.in. wiersz „Szuje".

Dr Józef Bujnowski, profesor literatury polskiej na Polskim I Uniwersytecie w Londynie (PUNO). Obecnie jako „visiting professor" wykłada na Wydziale Slawistyki Uniwersytetu w Amsterdamie. Urodzony w 1910 roku na Wileńszczyźnie, gimnazjum w Dziśnie, studia uniwersyteckie w Wilnie. Jako uczeń prof. Manfreda Kridla jest jedynym przedstawicielem tzw. „Wileńskiej Szkoły Krytycznej". Autor prac o kompozycji dzieł dramatycznych Wyspiańskiego, „Wyspiański spętany" w wyd. zbiorowym „Wyspiański żywy", Londyn, 1957; O krytyce literackiej i artystycznej na obczyźnie w „Literatura Polska na obczyźnie” tom I, 1964. Z badań o najnowszej poezji polskiej – fragment w „Die Welt der Slaven", większa całość - jako Zeszyt Naukowy PUNO. Autor kilkunastu zbiorów poezji.

 Na podstawie: Pamiętnik Wileński. Polska Fundacja Kulturalna. Londyn, 1972.

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com