…Społeczeństwo dojrzałego narodu winno być jak rozwarty szeroko wachlarz. Niewątpliwie tak. Dodałbym od siebie, że im więcej ponad 180 stopni rozwarcia tego wachlarza, tym więcej świadczy o dojrzałości, dynamice, a więc i bogactwie myśli społeczeństwa. Podczas gdy zwinięty w mocnej garści robi wrażenie raczej krótkiej pałki.  Józef Mackiewicz. Kompleks niemiecki. Kultura, 1956

Diabli mnie podkusili, żeby kupić „Czerwony Sztandar", gazetę wychodzącą po polsku w Wilnie. Najtańszy zakup na terenie PRL. Jeden egzemplarz tego surrealistycznego szmatławca kosztuje tylko 30 groszy.

Kupiłem dwa numery, poszedłem do domu, ległem w mojej nyży na tapczanie i zacząłem czytać od deski do deski. Czytam tę potworną gazetę od deski do deski, bo inaczej nie potrafię. Jestem masochistą. Jestem zidiociałym masochistą.

Chryste Panie, co to za lektura. Jakiś niesamowity barbarzyński język, kompletnie zrusyfikowany i zarazem dziwacznie prawosławny jak stare teksty cerkiewne, w których nie wolno było poprawić nawet błędu ortograficznego. Oszalały wolapik enkawudzisty, któremu kazano pisać i wydawać gazetę po polsku, a on nawet nie wie, kto rzucił ten rozkaz i w jakim celu.

Matko Boska Ostrobramska, ten repertuar kin, te programy telewizyjne, to bogate życie kołchozowe, te nowinki z jakichś fabryk drzewnych i metalowych, te dziękczynne antyfony pod adresem władzy radzieckiej, te tasiemce haseł pierwszomajowych. Ja się zabiję któregoś dnia przy tych lekturach.

A autorzy. Nazwiska rosyjskie, litewskie i z rzadka, jak na okrasę, polskie. Do gazety polskiej piszą Rosjanie i Litwini, choć mają swoje czasopisma. Dlaczego je zaniedbują na korzyść polskiej gazetki?
W periodyku litewskim pewnie piszą Rosjanie i Polacy, a w żydowskim Tatarzy i Koreańczycy przy pomocy Rosjan. Co za wspaniały internacjonalizm. Co za konsekwencja w wynarodawianiu tych dogorywających grup etnicznych.

W środku Europy. Na oczach całego świata. W obliczu ONZetu, papieża i Pana Boga. To, co hitlerowcy robili z organizmami biologicznymi więźniów, tu się robi z duszą tego czy owego narodku. Eksperymenty medyczne i psychologiczne. Wielki dom wariatów dla chorych nerwowo narodów. Gigantyczne więzienie dla oszalałych nacji.

*

Czytam z jakimś strasznym bólem koło serca te ok¬ropne cztery strony polskiej gazety radzieckiej. Wilno w tym piśmidle nie nazywa się Wilno, tylko Vilnius. Moją Nową Wilejkę nazwano Nowa Wilnia. Jeśli to ma być brzmienie litewskie, to dlaczego Nowa Wilnia, a nie Naujoi Vilnia, jak by było poprawnie. Pijany czekista z flaszką w ręku poprawia języki środkowoeuropejskie, koryguje geografię, ustanawia prawa ludzkie. Boże, Boże, bądź miłościw nam grzesznym.

Spomiędzy polskich nazwisk poprzekręcanych na litewskie albo rosyjskie wyjrzy nagle czyjaś familia w czystym brzmieniu. Dlaczego tamtym przekręcono nazwiska, a temu zostawiono tak, jak je odziedziczył po ojcu? Nietrzeźwy policjant bawi się imionami i nazwiskami anonimowych niewolników. Ale z tej płochej zabawy wynika na końcu korzystna statystyka, która cieszy ludobójcę.
W-wa 1990.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com