Prawda jest nieznana, i prawdopodobnie, w obecnym stanie rozwoju gatunku ludzkiego, nigdy poznana nie będzie. Natomiast to, co stanowi najwznioślejszą cechę tego gatunku, to przyrodzony pęd do poszukiwania prawdy. Ten pęd świadczy o “uduchowieniu" naszego gatunku, wyrażonym w jego - kulturze, wszelkie zatem warunki zewnętrzne, ustroje państwowe, czy idee, wzbraniające lub tylko ograniczające prawo do poszukiwania prawdy, stają się automatycznie wrogami kultury ludzkiej. Józef Mackiewicz. Gdybym był chanem… Kultura, 1958

Życie na emigracji to choroba. Według opinii w kraju, zwłaszcza gdy zwał się „PRL,” pobyt na emigracji na Zachodzie wówczas wydawał się „rajem,” bowiem emigranci żyli w kwitnącym kapitalizmie i demokracji zachodniej. Ale to było tylko złudzenie. Polityczna fala emigrantów po II wojnie światowej to byli głównie zdemobilizowani wojskowi i ich rodziny bez zawodów do życia w zaawansowanych gospodarkach. Bardzo mała część tej emigracji przytuliła się do różnego rodzaju polskich organizacji, gdzie miała jakiś mały dochód, ale i ciekawe życie, (choć na marginesie kraju osiedlenia i ówczesnej Polski), polegające na kultywowaniu sprawy polskiej na Zachodzie.  Wielce ofiarni byli premierzy, ministrowie, oficerowie, dyrektorzy umierali stopniowo w zapomnieniu. Nawet w III RP jest trudno o szacunek i kultywowanie pamięci o nich, bowiem ogarnął ten kraj kult super-konsumeryzmu i współczesnych celebrytów. Mimo, że Krajem rządzą historycy.

Otóż chcę napisać o wielkim wyjątku, jaki stanowi pani Maria Danilewicz-Zielińska (1907-2003) założycielka Biblioteki Polskiej w Londynie w czasie trwania II wojny światowej. 

 W tych trudnych czasach, p. Maria skompletowała 60,000 woluminów w owej bibliotece. Żyła 96 lat w dramatycznym dla Polski 20-tym wieku. I przeżyła te lata szalenie produktywnie i chwalebnie, mając przy tym dużo szczęścia tak w Kraju jak i na Emigracji. Chyba najwięcej szczęścia miała do autorów jej biograficznej książki , „Życie usłane książkami” Wiesława Nosowskiego (inżyniera) i Małgorzaty Wdowczyk (nauczycielki), którzy napisali wspaniała książkę o niej. Autorzy pochodzą z Kraju a nie z Emigracji, a napisali tę książkę jakby całe swe życie spędzili poza Krajem. Napisali ją z wielkim szacunkiem dla bohaterki książki, z wielką troską o szczegóły jej życia w Kraju i na Emigracji. Pod tym względem p. Maria miała wielkie szczęście do tego typu autorów.

Zresztą całe jej życie jest pełne zmian i trudów w adaptowaniu się do coraz to nowych wyzwań, wynikających z wojny, z tułaczki, z pobytu w Londynie i Lizbonie oraz w związku ze śmiercią męża i ponownym wyjściem za mąż i przenosinami do Lizbony. A także w związku z coraz to nowymi wymaganiami, jakie stawiali Anglicy, czy polscy działacze polityczni albo intelektualiści, typu Słonimskiego, Kukiela, Giedroycia, Herlinga-Grudzińskiego, Grydzewskiego, Nowaka-Jeziorańskiego, Wierzyńskiego Pregiera, Hemara, Mackiewicza, Balińskiego, Jeleńskiego i wielu innych, z którymi współpracowała i którzy darzyli ją wielkim szacunkiem. 

Ta dzielna kobieta gdzie by nie była kompletowała zbiory książek, katalogowała je, udostępniała a także pisała recenzje i szersze opracowania z zakresu literaturoznawstwa. Opracowywała audycje tematyczne dla Radia Wolna Europa oraz publikowała swe prace w „Wiadomościach,” „Kulturze,” „Dzienniku Polskim,” „Dzienniku Żołnierza,” i wielu innych pismach emigracyjnych. Także kompletowała książki i wysyłała je masowo do polskich bibliotek uniwersyteckich w Polsce, czyli za Żelazną Kurtyną.  Pomagała kilku krajowym profesorom w zbieraniu informacji referencyjnych, jak np. Prof. Stanisławowi Pigoniowi. Mimo, że w 1948 r. została wydalona ze Związku Bibliotekarzy i Archiwistów Polskich w Kraju. Na ponowne przyjęcie, i to z honorami do Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich musiała poczekać 45 lat, czyli do 1993 r. kiedy nie było już PRL, tylko rodziła się III RP.

W 2000 r. nadano jej imię szkole w Stawkach, na Kujawach, na którą to uroczystość przyjechała z Portugalii leciwa już p. Maria. W 2002 r. nadano jej imię Zespołowi Szkół w Stawkach (szkoła powszechna i gimnazjum). W 2003 r. młodzież szkolna odprowadziła na ostatnie miejsce spoczynku w Aleksandrowie Kujawskim, Swoją Patronkę.  Choć „życie Jej nie było usłane różami,” (jak piszą Autorzy), to jednak było spełnione. Czego nie doświadczyło wielu Emigrantów, nawet o wiele sławniejszych.

Wiesław Nossowski i Małgorzata Wdowczyk. Życie usłane książkami. Pułtusk: Akademia Humanistyczna Aleksandra Gieysztora. 2010.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com