…My, Wilnianie…(…) Tuśmy wrośli od wieków, w tę Ziemię Wileńską i nikt jej obrazu z serca nam wyrwać nie jest w stanie. I po największej nawet burzy, ci z nas, co się ostali, zdrowi czy ranni, z okopów, lasu czy piwnic, z zagranicy, czy tylko z domu, wrócimy do swej ziemi i będziemy ją orać. Józef Mackiewicz. Gazeta Codzienna, 1939

Bieżący rok 2024 Sejm RL ustanowił Rokiem Dyplomatów Lozoraitisów. Z tej okazji Muzeum Narodowe Litwy w Domu Sygnatariuszy otwarło obszerną i interesującą wystaw zdjęć, nagrań audio i wideo, dokumentów oraz przedmiotów osobistych pt. „Lozoraičių Lietuva: kai asmeniška tampa politiška“ (Litwa Lozoraitisów: kiedy osobiste staje się polityczne).

Rodzina Lozoraitisów - to rodzina wyjątkowa, która z pokolenia na pokolenie żyła ideą państwa, zawsze skupiając swoje wysiłki na wizji wolnej Litwy, a w warunkach okupacji, na emigracji stała się swego rodzaju wyspą niepodległej Litwy, wokół której obracała się życie polityczne, dyplomatyczne i społeczne.
Wystawa „Litwa Lozoraitisów: kiedy osobiste staje się polityczne” opowiada o trzech pokoleniach rodziny, które aktywnie uczestniczyły w tworzeniu nowoczesnego państwa litewskiego – odzyskując i utrwalając niepodległość. Na początku i w końcu XX wiek Lozoraitisowie dwukrotnie przyczynili się do przywrócenia państwowości Litwy.                                                                                                                                                                Wystawa jeszcze raz uwydatnia i przekonuje, iż moglibyśmy dziś być na innym, znacznie wyższym poziomie rozwoju państwa i jego instytucji demokratycznych, gdyby elity polityczne kraju poparły w swoim czasie kandydaturę Stasysa Lozoraitisa na stanowisko prezydenta Litwy, zamiast stawiania na takich komunistów jak Brazauskas, Grybauskaitė czy Nausėda.
Wystawa będzie dostępna dla zwiedzających do końca roku 2025.

Inf. wł.

Na zdjęciach, eksponowanych na wystawie: 1. Stasys Lozoraitis starszy (1898 – 1983) w środku, z lewa Stasys Lozoraitis młodszy (1924 – 1994), z prawa Kazys Lozoraitis (1929 – 2007), Rzym 1965 r.; 2. Stasys Lozoraitis starszy z żoną i synami w swoim gabinecie w Kownie w roku 1935.

PS. Lozoraitisowie i Józef Mackiiewicz. Źródło : Grzegorz Eberhardt, Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu. Wydanie II poprawione i rozszerzone, Wrocław 2010.
[…] Włodzimierz Odojewski nawiązuje kontakt z Mackiewiczem w latach gdy w RWE od kilku lat nie ma już Nowaka. Odojewski, pracownik RWE, szef kultury w sekcji polskiej Rozgłośni, próbuje pomóc szerzej zaistnieć twórczości Mackiewicza. Wtedy staje się częstym gościem Mackiewicza. Po latach będzie wspominał:
Józef Mackiewicz i Barbara Toporska mieli okresy nędzy, po prostu trudności nie takich czy owakich, ale zgoła aprowizacyjnych. Jakieś bliższe szczegóły o tych okresach znam z opowiadań kolegów z zespołu radiowego, którzy nie kryli się z utrzymywaniem z pisarską parą stosunków towarzyskich, jak na przykład Zygmunt Jabłoński 42), Kazimierz Zamorski, Michał Tyszkiewicz czy ksiądz kapelan Kirszke [właśc..: Kirschke]…
[…]Zostając w Monachium (gdy VoA zerwał współpracę z p. Barbarą], na kilka dobrych lat skazali się na życie głównie z honorariów autorskich, takie życie zaś na Zachodzie dla pisarza-emigranta równało się niemal samobójstwu. I to nawet gdy miało się pozycję Mackiewicza (nie tylko w środowisku polskim, także rosyjskim: przez emigrację rosyjska był oficjalnie wysunięty do Nagrody Nobla), który był tłumaczony i wydawany w kilku językach.
Jak wiem, wiązali z mozołem koniec z końcem skromną wierszówką głównie z londyńskich „Wiadomości", redaktor Grydzewski bowiem przez długie lata niemal co numer, a w każdym razie przynajmniej dwa razy w miesiącu publikował artykuły Mackiewicza, od czasu do czasu publikowała go także paryska „Kultura" , może jeszcze nowojorski „Nowy Dziennik" (a to chyba były jedyne pisma emigracyjne, które cokolwiek płaciły).
[…]W momentach szczególnie krytycznych Paweł Sapieha, szef PAIRC (Polskiego Komitetu Emigracyjnego do USA, mającego siedzibę w Monachium) wymyślał Barbarze Toporskiej jakieś prace zlecone - przepisywanie na maszynie najczęściej. Słowem, życie tej pisarskiej pary to była nędza. Bo jako azylant brytyjski na terenie Niemiec nie miał Józef Mackiewicz prawa do go socjalnego zasiłku.
[…]Tę sytuację życiową na nieco lepszą, w każdym razie już znośną, jakoś uregulowaną, zabezpieczoną prawnie, zmieniło dopiero przybycie z zagranicy do Monachium emigracyjnego prezydenta Litwy, Stasysa Łozorajtisa. A było to tak: Łozorajtis był przyjmowany przez ówczesnego premiera bawarskiego Straussa (Strauss miał mocarstwowe gesty!) jak rzeczywiście urzędującą głowę państwa […] honorowy gość zapytany przez gospodarzy, co by jeszcze sobie życzył w czasie swojej wizyty zobaczyć, miał odpowiedzieć, że życzyłby sobie odwiedzić mieszkającego w Monachium kuzyna, polskiego pisarza, a więc tym samym popędził tę całą rządową obstawiającą go gromadę na dawne dalekie przedmieście na Windeck str. 21 i wywołał nieomal szok.
[…]Po wizycie Łozorajtisa, ileś tygodni podobno, odpowiedni urzędnicy administracji „Freistaat Bayern" gimnastykowali się na zlecenie premiera, jak pomóc pisarzowi tak dobrze politycznie skoligaconemu; nie dało się nic więcej zrobić, jak wciągnąć go na listę tak zwanej pomocy humanitarnej dla ludzi wykolejonych, włóczęgów, „obdachlose", czyli bezdomnych: odpowiedni urząd pokrywa w taki wypadku koszta mieszkania, jeżeli takie jest, a nie tylko daszek z worka i gazet za śmietnikiem, do pewnej sumy zwraca za telefony, jeżeli dana osoba takowy posiada (!), przydziela kupony na odzież (określoną ilość dwa razy na rok), wszystkim bony na żywność, asygnuje także niewielki „taschengeld", czyli kieszonkowe. I również zapewnia bezpłatną opiekę lekarską. W sumie niewiele, w przypadku Mackiewiczów bardzo wiele, zwłaszcza to ostatnie, ubezpieczenie bowiem stało się dla nich wprost darem niebios-Barbara Toporska była chora na raka.
Przytaczam to wszystko nawet nie po to, aby wykazać, jacy to jesteśmy „wspaniali" , bo jeżeli się na kogoś zaweźmiemy, jeżeli postanowimy komuś solidnie, ponieważ ma inne niż my poglądy, „dokopać", to gotowiśmy go nawet na śmierć zagłodzić, jeżeli się inaczej nie da go upokorzyć [...]ale dlatego to przytaczam, że wyżej napisałem, iż wejście tekstów Mackiewicza na fale RWE było dlań nie tylko dużą sprawą prestiżową, lecz i niemałą finansową.
Odojewski przemilcza manewry finansowe, jakich dokonywano wobec władz niemieckich. Dokładniej mówiąc-wobec urzędu skarbowego. Otóż, Mackiewicz, otrzymując pomoc jako „obdachlose", nie mógł mieć żadnego innego źródła utrzymania (straciłby wtedy ów zasiłek). Tak więc honorarium, jakie powinien otrzymać od RWE, rozkładane było na wypłaty kilku pracowników Radia, i ci wręczali gotówkę Odojewskiemu, którą ten z kolei przekazywał autorowi..."

***
Zbawca Mackiewiczów, sprawca przyznania im zasiłku przez miasto Monachium ( zasiłek ten będzie podstawą ich egzystencji już do końca), to ciekawa i charakterystyczna dla Wschodniej XX wieku postać: Stasys Lozorajtis (pisany także Łozorajtis, często ze spolszczonym imieniem Stanisław) - początkowo ambasador Litwy w Berlinie, od 1934 r. do marca 1939 minister spraw zagranicznych Litwy, ożeniony z siostrą cioteczną Józefa Mackiewicza. Musiała to być ładna kobieta, jeśli wymienia ją Leon Mitkiewicz (Wspomnienia kowieńskie 1938 – 1939, Warszawa 1990), jako jedną z trzech najpiękniejszych Litwinek, jakie poznał na tamtych ziemiach. Mitkiewicz był attache wojskowym Polski w Kownie, czyli pracownikiem „dwójki”.
W każdym razie wspomniana siostra cioteczna Józefa Mackiewicza była matką chłopca (rocznik 1924), który w 1993 r. był kontrkandydatem Brazauskasa prezydenta Litwy.
[…]Lozoraitis senior po wojnie pełnił godność prezydenta Litwy na wychodźstwie. A jego syn, także Stasys, był ambasadorem Litwy przy Watykanie i w Waszyngtonie. Mackiewiczom Lozoraitisowie nie byli obojętni. Z Lozoraitisami, mieszkającymi w Rzymie, utrzymywali zażyły kontakt listowny (świadczą o tym archiwa rapperswilskie). Jednocześnie Mackiewicz pilnie śledził działania polityczne tej rodziny. I notował w liście do redakcji „Wiadomości" w 1965 r.:
W szwajcarskim piśmie „Basler Nachrichten" z 9 maja br. minister spraw zagranicznych Litwy Lozoraitis napisał: „Zachód, zamiast żądać dla wschodniej i środkowej Europy wolności, oczekuje na „liberalizację” ustroju sowieckiego... Zaczyna przy tym zapominać, że narody mają prawo nie do liberalizacji ucisku, lecz do wolności..."
[…]Z okazji dwudziestej rocznicy zakończenia wojny, prowadzonej w imię idei wolności: „Uzdrowienie moralno-politycznego klimatu Europy nastąpi dopiero wtedy gdy utrwali się przekonanie, że w demokracjach nie tylko ich polityka wewnętrzna powinna być demokratyczna, ale również ich polityka zewnętrzna powinna być demokratyczna"…

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com