Ostatnio „Kurier Wileński” („Czerwony Sztandar”) zamieścił kilka publikacji „wołających o pomstę do nieba” ( „Cios litewskich władz w polskie media” i „List otwarty Rady Społecznej przy „Kurierze Wileńskim” do władz Litwy nt. finansowania prasy”), w których podkreśla rzekomy „brak racjonalnego wytłumaczenia powodów, dla których Kurier Wileński nie otrzymuje od państwa litewskiego żadnego wsparcia”.
Nie wiemy, czy przywódcy państwa, do których został skierowany powyższy list uznają za stosowne tłumaczyć się z podjętej przez Fundację do spraw wspierania prasy, radia i telewizji odmownej decyzji w stosunku do tego postkomunistycznego pisma. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy my, jako obywatele i podatnicy, wyrazili swoje zdanie odnośnie celowości wydatkowania naszych pieniędzy na dotowanie powyższej gazety. Tym bardziej iż „Kurier Wileński”, wbrew literze i duchowi Unii Europejskiej otrzymuje ogromną, ponad rzeczywiste potrzeby, dotację z budżetu sąsiedniej Polski.

Pisaliśmy już nieraz, iż jest wielkim nieporozumieniem, że powyższe pismo, oficjalnie nawiązujące i stale podkreślające swoją komunistyczność przeszłość, uroczyście zaznaczające kolejne rocznicy, kiedy to z organu wileńskiego powiatowego komitetu partii komunistycznej o nazwie „Czerwona Gwiazda” stała się organem KC KP Litwy o nazwie „Czerwony Sztandar”,  pretenduje do przywilejów i wyłączności oraz tytułu reprezentanta „polskiej mniejszości narodowej”.  Taka postawa pisma jest sprzeczna z opinią absolutnej większości litewskiego społeczeństwa niezależnie od narodowości, które przecież zupełnie niedawno wyzwoliło się spod sowieckiej okupacji i ma już dosyć tej przestępczej ideologii.

Niezmienne trwanie w takiej postawie oraz aktualna treść pisma skutkują i dzisiaj negatywnym wpływem na część polskiego społeczeństwa na Litwie w podobny sposób, jak to zaznaczał Tadeusz Konwicki pisząc o „dorobku” „Czerwonego Sztandaru”: „…w samym sercu Europy. Na oczach całego świata. W obliczu ONZetu, papieża i Pana Boga. To co hitlerowcy robili z organizmami biologicznymi, tu się robi z duszą tego czy owego narodku(…)”.
Spostrzeżenia T. Konwickiego są dowodem, że tak naprawdę jedyną i bezsporną „zasługą” „Kuriera Wileńskiego” („Czerwonego Sztandaru”) są wykoślawione duszy i umysły oraz uformowanie wzajemnej nieufności między Litwinami i litewskimi Polakami jak też ich wyrafinowane podsycanie.


Zresztą, powiedzmy sobie zupełnie otwarcie  – absolutna większość polskiego społeczeństwa na Litwie tego pisma sobie nie życzy, bo prenumerata dziennika na poziomie 1(jednego) tys. egz. w ćwierć milionowym środowisku, jest temu najbardziej oczywistym dowodem.


Nie od dziś, zresztą, uważamy, iż  „Kurier Wileński”, „Magazyn Wileński” oraz „Tygodnik Wileńszczyzny”, kadrowo i ideowo wywodzące się z  „Czerwonego Sztandaru”, nie są w ogóle prasą jako taką, ponieważ utożsamiając siebie z lokalną administracją i partokratią nie pełnią podstawowej funkcji – krytycznej oceny poczynań każdej władzy. Na odwrót, działalność tej grupy pism wobec nierozeznanej ludności nosi znamiona terroru informacyjnego, skierowanego na tuszowanie nadużyć lokalnej władzy i braku jej kompetencji, na popieranie wyrafinowanych prześladowań i prześladowców, na utrudnianie wszelkich społecznych i politycznych inicjatyw, zagrażających monopolowi ludzi z półświatka. Takie pisma są bardziej podobne do przestępczych narzędzi zniewalania, które utrudniają czy wręcz uniemożliwiają swobodną wymianę informacji i opinii, ograniczają swobodę słowa, swobodę zrzeszania się, naruszają konstytucyjne prawo obywateli do niezmonopolizowanej informacji.


Dlaczego, dla przykładu, „Kurierowi Wileńskiemu” nie pójść tropem publikacji kilku pism, informujących o próbie wyłudzania przez W.Tomaszewskiego milionowych łapówek za przyznawanie działek pod budowę; dlaczego nie wyjaśnić ludności, iż już od roku 1997 wszystkie projekty zwrotu i przenosin ziemi były uzgadniane z samorządem i wszystkie bez wyjątku były przez ten tzw. „polski samorząd” poparte, oraz w jaki sposób działacze Akcji Wyborczej stali się właścicielami ogromnej ilość parceli ziemi;  wyjaśnić, dlaczego w zbliżających się wyborach samorządowych jedynym rejonem na Litwie, gdzie nie ma listy niezależnych kandydatów, jest rejon wileński; i potępić świadome niszczenie pamiątek po wybitnych twórcach w rejonie wileńskim i solecznickim, jak to Józef Mackiewicz, Paweł i Karol Wędziagolscy, Balińscy, Śniadeccy, Goreccy itd., itp.

Dlaczego więc władza z kieszeni podatnika, czyli każdego z nas, ma łożyć na tego rodzaju pisma,  których już dawno być nie powinno -  z bezsporną korzyścią dla nas wszystkich? Prenumerata najwyraźniej wskazuje, że nie jest to tylko nasze zdanie.