Odkrycie Kontry, mimo że powieść ta ukazała się wcześniej o osiem lat, zawdzięczam dopiero Lewej wolnej. Nie pamiętam już, co sprawiło, że w swoim czasie po przekartkowaniu książki, już do niej nie wróciłem, mimo żywego zainteresowania wszystkim, co Mackiewicz pisał. Może odstraszył mnie pozór historycznego i niepozbawionego politycznych tendencji reportażu (nie lubię polityki i reportaży). Nie wiem. Tak czy inaczej, rzecz przeleżała się w mojej bibliotece przez dobrych parę lat.


Po poznaniu Lewej wolnej postanowiłem jednak raz jeszcze skontrolować swoje pierwsze wrażenie, tym bardziej że oba dzieła zbliża do siebie podobieństwo tematu i ujęcia: wojna oraz łączenie wątków powieściowych z publicystyką. Powrót opłacił się. Nie doceniłem Kontry. Pytanie, czy obok Lewej wolnej nie jest to najdoskonalszy utwór powieściowy (czy w tym wypadku półpowieściowy) Mackiewicza.


Kontra nie ma co prawda pełni Lewej wolnej, nie jest powieścią w całym tego słowa znaczeniu. To raczej historia ilustrowana powieściowo. Można by ją najwyżej nazwać sagą historyczno-rodzinną rodu Kolcowów, a z nimi całej Kozaczyzny - sagą kozackiej niedoli.


Niemniej po przeczytaniu Kontry trudno nie dostrzec, że owa epicka zdolność do odgórnego wszechogarniającego spojrzenia i do organizowania wielości wątków w jednolitą całość, która tak uderza w Lewej wolnej, zaczęła dojrzewać w Mackiewiczu co najmniej o dziesięć lat wcześniej właśnie w tamtej kozackiej powieści. Nawet pojedyncze epizody Kontry (zwłaszcza batalistyczne) wydają się jakby wprawką do Lewej wolnej, i to wprawką pierwszej klasy, często nieustępującą późniejszej powieści. Np. przeprawę Kozaków przez Ploecken Pass lub bitwę pod Waradynem dałoby się włączyć do niepoznania w tekst Lewej wolnej, jako jeden z jej klejnotów.


Co więcej, pod jednym względem Kontra góruje nad swoją następczynią: zgraniem całości. Mackiewicz, którego pisarstwo płynęło zawsze dwoma nurtami - powieściowym i publicystycznym - rozwiązał w Kontrze zagadnienie łączenia obu tych wątków najbardziej jednolicie, logicznie i z najlepszym rezultatem.


Jak to uzasadniałem szerzej w omówieniu Lewej wolnej, jej główna i właściwie jedyna poważna skaza artystyczna polega, w moim pojęciu, na chybionej przez autora próbie włączenia wątku publicystycznego (rozprawy z wojenną polityką Piłsudskiego) w całość powieści. Wątek ten pozostał sztuczną i obcą nadbudową nad powieściowym życiem Lewej wolnej, fuzja obu elementów prawie zupełnie zawiodła.


Wprost przeciwnie w Kontrze. Tutaj partie publicystyczno-historyczne splatają się logicznie i potrzebnie z fikcją i oba wątki w równej mierze przyciągają uwagę i współczucie czytelnika. Wpłynęły na to, jak sądzę, trzy czynniki - każdy rozwiązany w Kontrze w sposób odmienny niż w Lewej wolnej.


l. Zachowanie równowagi między historią a fikcją. Żaden z obu wątków nie dominuje tutaj nad drugim, każdy ma swoje równe prawa i podany jest tak, iż potrafi wzbudzać podobne zainteresowanie czytelnika. W Kontrze historia żyje, tętni uczuciem i siłą wyrazu prawie tak samo jak sceny powieściowe. Nawet objętościowo rozdziały historyczne i powieściowe zajmują tu mniej więcej zbliżoną liczbę stron.


2. Najważniejszym jednak czynnikiem zrośnięcia się historii i fabuły powieściowej w Kontrze jest chyba to, że dzieje kozackiej rodziny Kolcowów i całej Kozaczyzny, losy mas i losy jednostek toczą się od początku do końca identycznymi szlakami, nie rozchodzą się nigdy od Sasa do lasa; przeciwnie, uzupełniają się albo po prostu przechodzą nawzajem w siebie.


3. Wreszcie w ujęciu obu wątków Kontry autor zachował absolutną jedność tonu. Historią i fabułą rządzą tutaj ten sam cel i te same uczucia - litosna to gniewna na przemian chęć przekazania światu wieści o tragedii Kozaków oraz perfidii angielskiego dowództwa w stosunku do nich. I ta jednolitość zamiaru i uczuciowego nastawienia splata jeszcze zupełniej, jak wspólna krew, oba wątki Kontry w jedno żywe ciało.


A w Lewej wolnej wszystko inaczej. Fabuła zmajoryzowała tam historię; dobudówka historyczno-polityczna opowiada o sprawie ledwie związanej z wątkiem powieściowym, wyraźnie zaś polityczny cel i nastrój tej dobudówki różni się krańcowo od epickiego spokoju i obiektywizmu całości.


Podsumowuję: Kontra dzięki temu, że pozostała tylko półpowieścią, że zachowała w całej swojej rozciągłości równowagę pomiędzy historią i fikcją, osiągnęła to, co wymknęło się doskonalszej powieściowo Lewej wolnej: zgranie się obu wątków niemal idealne i także w swój własny sposób sięgające już granic epiki.
Pierwodruk: „Wiadomości" (Londyn) 1966, nr 41.

Opublikowano na podstawie: Józef Mackiewicz i krytycy. Antologia tekstów pod redakcją Marka Zybury. LTW, Łomianki 2009.