WILNIANIE ZASŁUŻENI DLA LITWY, POLSKI, EUROPY I ŚWIATA

(1861 - 1938). Marian Zdziechowski Widmo przyszłości. Autor Beata Garnyte.

"Profesor Marian Zdziechowski nie był ekspertem: nie był ani filozofem, ani teologiem, ani psychologiem, ani socjologiem, ani historykiem, ani krytykiem literackim, choć jednocześnie zajmował się filozofią, teologią, psychologią, socjologią, historią i krytyką literacką. W epoce fragmentaryzacji wiedzy, różnicowania i wąsko pojętej specjalizacji spoglądał na zjawiska całościowo, uwzględniając zawsze materialny, psychiczny oraz duchowy wymiar egzystencji człowieka" - tymi właśnie słowami Zenon Chocimski rozpoczyna swą przedmowę do książki "Widma przyszłości", na którą się złożyły poszczególne artykuły i referaty, które wygłosił jeden z najbardziej znanych polskich humanistów w Europie, doktor honoris causa wielu europejskich uniwersytetów - profesor Marian Zdziechowsksi. Mówiono o nim "Człowiek - sumienie Narodu", "współczesny Piotr Skarga", "największy Europejczyk spośród wszystkich polskich kresowców"... On to właśnie przewidział mordercze starcie nazizmu z komunizmem, z którego zwycięsko wyjdzie ten drugi, co z kolei przyniesie dziesięciolecia duchowej sowietyzacji Polski. Bolszewizm od samego początku jawił mu się jako ontologiczny przejaw zła. W artykule, napisanym pod wrażeniem tragicznych wydarzeń w Luboniu pod Poznaniem w lutym 1938 r., kiedy to komunista Wawrzyniec Nowak zabił wchodzącego na ambonę miejscowego proboszcza Stanisława Streicha, zatytułowanym "Widma przyszłości" pisał: "Od lat dwudziestu piszę, mówię o tym - właściwie nie mówię, ale krzyczę - a jak nieliczni są ci, co głos mój słyszą. Od pierwszej chwili, to jest od listopada 1918, wyczułem w bolszewizmie zjawisko odmiennego rodzaju, niepodobne do tych, które tłumaczymy warunkami czasu i miejsca - i wyznaję, choć niejednemu wydać się to może dziwnym, nawet śmiesznym, że charakteru, jaki przybrał terror w Rosji, nie umiałem wytłumaczyć inaczej, jak mistycznie, to jest bezpośrednią ingerencją zaświatowych, metafizycznych potęg ciemności w sprawy tego świata". I dalej: "Czytamy w Ewangelii, że przyjdą czasy, gdy "ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi" (Łk 21,26). Czasy te już przyszły tam, o miedzę od nas - i do nas idą. Winni temu są ci, co przeszkodzić mogli, a nie przeszkodzili: myśliciele i pisarze, jak R. Rolland, którzy podłym frazesem, iż ze zła rodzi się dobro i szczęście, zagłuszyli w sobie sumienie i nie słyszą jęku swych bliźnich, mordowanych i torturowanych tam, w Rosji; winni są publicyści, którzy z ulicy biorą hasła i za pomocą prasy urabiają opinię; winni ci, których oślepia chciwość i w interesy z diabłem wchodzą, a najbardziej winne są rządy, które, kłaniając się i zabiegając o łaskę opętańców moskiewskich, tym samym wyrok śmierci sobie samym piszą." Profesor Marian Zdziechowski był spadkobiercą polskiej myśli mesjanistycznej. Tak w swych wykładach i artykułach dowodził, że każdy naród ma swoje niepowtarzalne miejsce w Bożym planie zbawienia i każdy ma do odegrania swą własną rolę. W referacie, wygłoszonym w Wilnie w lutym 1923 roku, a zatytułowanym "Idea polska na Kresach" mówił: "Dziś, w epoce rozpasanych, szalejących pożądliwości i namiętności nacjonalistycznych, gdy hasło "samostanowienie" budzi coraz to nowe, nieznane przedtem narodki, a każdy taki nowonarodzony naród staje się nowym nieszczęściem dla ludzkości z tego powodu, że nasycanie apetytów jego, tym żarłoczniejszych, im zasługi mniejsze, niczym innym nie jest jak cofaniem wstecz umysłowej i duchowej kultury świata - dziś nacjonalizm, który odróżniać należy od patriotyzmu, stał się taką samą plagą, jaką w XVI i XVII wieku był fanatyzm religijny". Wiele uwagi w tym referacie poświęcił problemom mniejszości narodowych i jakże cenne są jego rady: "Dążenia mniejszości narodowych, jak wszędzie, tak też i u nas, zwracają się przede wszystkim w kierunku oświatowo-kulturalnym. W tym zakresie nie powinniśmy im stawiać przeszkód. Dopomagajmy im w zakładaniu szkół, gdzie ludność tego żąda, ale pod warunkiem, ażeby nie kasowano tam szkół polskich. Nie trzeba też utrudniać dostępu do uniwersytetów wychowankom gimnazjów rosyjskich, żydowskich, litewskich, białoruskich. Ci bowiem, widząc, jak trudne jest tak zwane uzwyczajnienie w Wilnie i zapewne w innych uniwersytetach, rzucając po roku wolnego słuchania Wilno, udają się do uniwersytetów zagranicznych - Żydzi do Niemiec, Białorusini do Pragi, gdzie mają zapewnione stypendia - i wrócą jako zacięci wrogowie polskości. Czyż nie lepiej, ażeby się powoli przyzwyczajali tutaj do języka naszego, do literatury i umysłowości." Marian Zdziechowski był wielkim autorytetem moralnym. Wystarczy powiedzieć, że w roku 1926 Józef Piłsudski przedstawił jego kandydaturę (obok Ignacego Mościckiego) do objęcia urzędu prezydenta II Rzeczypospolitej. O tym wydarzeniu profesor Zdziechowski tak wspomina w artykule "Ze wspomnień o Piłsudskim i jego epoce": "(...) 30 maja zawiadomiają mnie w rektoracie, że jest do mnie telefon z Warszawy. Ponieważ ani razu nie udało mi się telefonicznie rozmówić z Warszawą, nigdy dokładnie zrozumieć nie umiałem, czego ode mnie żądano, więc uprosiłem panią sekretarkę uniwersytetu, aby łaskawa była mnie zastąpić. Po chwili wraca: "Jest to sprawa Poufna, musi pan sam do telefonu podejść". Podszedłem, coś nie coś dosłyszałem, ale było to tak nieprawdopodobne, że wierzyć uszom swoim nie chciałem. "Nic nie rozumiem - powiedziałem, śmiejąc się, pannie Horoszkiewiczównie - zdaje się, ktoś tam w Warszawie chce mnie zrobić prezydentem". I dalej 'Nigdy o niczym podobnym Piłsudski ze mną nie mówił, o postawionej przez niego kandydaturze mojej dowiedziałem się post factum (...)." Wszystkich zainteresowanych tym, jak odbyły się wybory na prezydenta RP w roku 1926 odsyłamy do książki Mariana Zdziechowskigo "Widmo przyszłości" (Biblioteka Frondy, Warszawa 1999). NG 45 (481), 2000 r.


***

Uczony - slawista, literat, publicysta. Autor Zofia Filipczyk. Wiara, rycerskość, wolność Przywiązanie do wiary przodków, rycerska cześć dla tradycji i umiłowanie idei wolności - oto trzy postulaty życiowego dzieła Chateaubrianda, organicznie ze sobą zharmonizowane, które doskonały znawca historii kultury europejskiej prof. dr Marian Zdziechowski uważa za podstawowe pierwiastki dostojeństwa człowieka. Lecz przede wszystkim wolność wewnętrzna, poparta wolnością zewnętrzną, obywatelską, nadaje wartość życiu. Bez tych czynników nie ma ani kultury osobistej, ani ogólnej. Dziennik Poznański, 28 marca, 1933 W bibliotece Uniwersytetu Wileńskiego znajduje się archiwum Mariana Zdziechowskiego, rektora tej uczelni, slawisty, historyka literatury, publicysty, który był według współczesnych mu uczonych "sumieniem ludzi swojego pokolenia". Archiwum to zawiera następujące rozdziały: opis bibliograficzny, działalność naukowa, działalność organizatorska Zdziechowskiego slawisty, korespondencja, publicystyka. Marian Zdziechowski urodził się wiosną 1861 roku w miasteczku Raków, niedaleko od Mińska, ukończył gimnazjum. Raków, powiat miński, przy trakcie handlowym przez Pierzaje do Wołoszyna. Raków liczył blisko 3 tys. mieszkańców i 200 domów. W miasteczku tym mieszkały cztery pokolenia Zdziechowskich. M. Zdziechowski urodził się daleko od wrzawy wielkich miast. Rósł i wychowywał się w polskich tradycjach. W młodości wstrząsały nim różne sprzeczności polityczne. W jednej ze swoich prac M. Zdziechowski wspomina, że w młodości razem ze swoim rówieśnikiem, kuzynem Witoldem Jodką wymyślił plan powstania. Ale jego temperament sprawił, że nie stał się rewolucjonistą. Socjalizm nigdy go nie pociągał. Później, bo już w roku 1932, M. Zdziechowski powiedział, że dla budowy socjalizmu z duszy człowieka należy wyeliminować trzy podstawy życia: religię, rodzinę i poczucie własności. Ale te uczucia można zniszczyć tylko drogą terroru. Właśnie ta przemoc odstręczała M. Zdziechowskiego od socjalizmu. M. Zdziechowski studiował na uniwersytetach w Niemczech i Petersburgu. W roku 1888 przyjechał do Krakowa i spędził tam prawie ćwierć wieku, wykładając na uniwersytecie, gdzie otrzymał tytuł profesora. Był to najbardziej twórczy okres w jego działalności literackiej i naukowej. Od roku 1919 Zdziechowski pracował na Uniwersytecie Wileńskim, a w latach 1925 - 1927 był jego rektorem. Rozdział "Naukowa działalność" odzwierciedla wielostronne zainteresowania uczonego. Są to: germanistyka, slawistyka, dyscyplina porównawcza. Profesor Zdziechowski doskonale znał niemiecką filozofię i literaturę. W Krakowie wykładał twórczość (Heinego), dramaty (Lessinga), filozofię (Hegla) i (Feerbacha) według historii niemieckiej literatury, a na Uniwersytecie Wileńskim wygłaszał prelekcje na temat niemieckiej filozofii, psychologii oraz twórczości (Goethe). Znaczącym wkładem do slawistyki są takie jego prace jak: ''Mesjaniści i słowianofile" (1888 r.), "Byron i jego wiek" (t. 12, 1894 - 1897 r.), "U opoki mesjanizmu" (1912 r.). Dzieła te nadały uczonemu autorytet znawcy duchowych dążeń słowiańskich narodów, ich kultury i psychologii. Interesujące są również jego prace: ''Wpływy rosyjskie na duszę polską", "Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijaństwa''. Na szczególną uwagę zasługują prace i wykłady o rosyjskich filozofach i poetach, o rosyjskiej literaturze, gdzie autor wykazuje doskonałą znajomość tematu. W 1888 r. w Krakowie pojawia się jeszcze jedno dzieło - "Literatura starorosyjska jako pamiętnik literacki". W tymże roku Zdziechowski prowadzi kurs wykładów z twórczości (Hercena) i (Czaadajewa), a później - z twórczości L. N. Tołstoja, z którym zapoznał się na uniwersytecie w Petersburgu. Do twórczości Tołstoja profesor Zdziechowski powraca w 1934 r., będąc w Wilnie, gdzie sporządził bibliograficzny spis rosyjskiej literatury, zbierając materiał o twórczości Lermontowa, Szewczenki i Gogola, pisze o nich artykuły. W Krakowie wykładał literaturę rosyjską XIX wieku. Mówiąc o działalności organizacyjnej należy zaznaczyć, że większość czasu i energii poświęcił on Klubowi Słowiańskiemu, utworzonemu w styczniu 1901 roku w Krakowie. W przemówieniu, które wygłosił w imieniu towarzystwa wspomagającego w Moskwie, uczony powiedział, iż "Słowiański Klub w Krakowie postanowił wstrzymywać się od wszelkiej działalności politycznej i ograniczyć się do studiowania słowiaństwa, zaznajomienia się z wybitnymi zjawiskami jego mądrości życiowej". W 1905 roku M. Zdziechowski zaczął wydawać miesięcznik "Świat Słowiański", poświęcony przeglądom słowiańskich problemów. Spod pióra badacza wyszły artykuły, które określały wysoki poziom czasopisma i jego pozycję odnoszącą się do ważniejszych wydarzeń. Z okazji jubileuszu M. Zdziechowskiego w Wilnie zawiązał się komitet do uhonorowania jubilata. 15 lutego 1933 r. jubileuszowi została poświęcona środa miejscowego polskiego Związku Pisarzy, a Senat Uniwersytetu Wileńskiego nadał M. Zdziechowskiemu za działalność naukową tytuł doktora honoris causa filozofii. Życzenia nadesłali marszałek Senatu i Prymas Polski, wszystkie polskie uniwersytety, węgierski i Sorbona z Paryża, gdzie M. Zdziechowski miał wykłady w języku francuskim. W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele duchowieństwa wszystkich wyznań, prezydent miasta Wilna, przedstawiciele najwyższych władz administracyjnych, przedstawiciele świata nauki, jak też rządu węgierskiego. W rozdziale archiwum "Korespondencja" znajduje się wiele materiałów - osobistych planów pisarza, jak również szereg listów, które mogą budzić zainteresowanie społeczeństwa, np. 11 listów Elizy Orzeszkowej, w których opowiada ona o swojej twórczości. Religijny słowiański profesor odczuwał duchową więź z najlepszymi przedstawicielami rosyjskiej myśli religijnej - W. Sołowiewem, N. Bierdiajewem, E. Trubieckim, D. Miereżkowskim. To właśnie ci ludzie byli dowodem tego, że oprócz oficjalnej Rosji istnieje Rosja inteligentnych i mądrych ludzi. W jego archiwum jest 7 listów od N. Bierdiajewa, który zaprasza Zdziechowskiego do wzięcia udziału w przygotowaniu zbioru opowiadań o W. Sołowiewie, 4 listy od D. Miereżkowskiego z Paryża, w których rosyjski poeta opowiada o swoich twórczych planach, oceniając rewolucję w Rosji. Marian Zdziechowski osobiście znał trzech braci - książąt Trubieckich, korespondując z jednym z nich - Grzegorzem, dyplomatą. Do dnia dzisiejszego zachowane zostały 32 listy, które znajdują się w uniwersyteckim archiwum. Przetrwał także brudnopis otwartego listu do M. Gorkiego, napisany w 1917 roku. Marian Zdziechowski rozumiał, że M. Gorki - zjawisko nie tylko literackie, to "człowiek - ateista", jeden z najbardziej niebezpiecznych przepowiadaczy okrucieństwa, zwierzęcej religii bez Boga, religii z taką inkwizycją, która się nie śniła nawet średniowieczu. W archiwum znajdują się listy L. Tołstoja do Zdziechowskiego. Jeden z nich datowany na 10 października 1895 r. napisany w Jasnej Polanie pod dyktando, w którym zawarto myśli o patriotyzmie; inny z 25 stycznia 1908 roku, którego temat dotyczy przyłączenia Bośni i Hercegowiny do Austrii. Wśród ludzi, którzy korespondowali z uczonym - slawistą, byli: Metropolita Andrzej, arcybiskup Fiedoski, książę Eugeniusz Trubiecki i wielu innych. W rozdziale "Publicystyka" przechowywany jest zbiór jego artykułów, poświęconych zagadnieniom kultury, nauki i działalności publicystycznej profesora M. Zdziechowskiego. Interesujący jest artykuł z gazety "Za Wolność" z roku 1928 zawierający "List otwarty prof. M. Zdziechowskiego do D. W. Fiłosofowa". Profesor opisuje swe odczucia, gdy na Pałacu Zimowym ujrzał czerwony sztandar. Pisze on: "Pojąłem, uświadomiłem sobie całą okropność, historyczną okropność tego, co się dokonało. Czerwony sztandar oznaczał zwycięstwo ilości nad jakością, tłumu z bandą okrutników i szaleńców, która rozbudziła w nim najpodlejsze instynkty. Słowem, w czerwonym sztandarze ujrzałem symbol kresu Rosji nie tylko carskiej, ale też Rosji, która wniosła swój obfity wkład do skarbnicy kultury ogólnoludzkiej, Rosji, która ustami Hercena błogosławiła tych, którzy wkroczyli na drogę walki "w imię rozumu ludzkiego, osobistej wolności i bratniej miłości". W roku 1938 prof. M. Zdziechowski został mianowany profesorem honorowym Uniwersytetu Stefana Batorego, najwyższą godność w hierarchii akademickiej, która pozwalała na czynny udział w pracach Uniwersytetu. Zasłużone odznaczenie, które spotkało rektora M. Zdziechowskiego w 55. rocznicę pracy pisarskiej i naukowej, blaskiem otacza nie tylko postać uczonego, ale i ten Uniwersytet, który miał zaszczyt mieć w gronie profesorskim uczonego tej miary, co M. Zdziechowski, wielki uczony i utalentowany pisarz. ... Obecnie żyjemy w czasach, gdy wszystko jest chwiejne i płynne. W tych warunkach ogromne znaczenie mają latarnie morskie, reprezentujące trwały grunt... M. Zdziechowski niewątpliwie jest taką latarnią morską w naszym życiu. Mógł się mylić w rozstrzyganiu tych lub innych spraw, ale zawsze miał pod nogami twardy grunt zasad etycznych i dlatego nigdy nie wprowadzi nas w błąd. Niespokojna ludzka świadomość znów będzie zwracać się ku jego dziełom, zawierającym głębokie myśli, wypełnionych głosemżycia, wydarzeniami i faktami, przedstawiającymi historyczną wartość. Pochowany na Wojskowym Cmentarzu na Antokolu.

NG 24 (460) 2000 r.

Nasz Czas