…Zróżnicowany narodowościowo kraj nasz stanowi część Litwy historycznej - i nas - ludzi mego pokolenia - wychowywano jako Litwinów, oczywiście w tym znaczeniu, w jakim był Litwinem Mickiewicz, gdy wołał: „Litwo, ojczyzno moja”. Marian Zdziechowski. Idea polska na kresach, 1923
Otwarta 12 listopada b.r. w Pałacu Radziwiłłów wystawa „Wydarzenia Wielkiej Bitwy… Odsłony Grunwaldu” jest gremialnie oblegana przez zwiedzających. Mimo, że ta unikalna i niezwykle bogata ekspozycja będzie dostępna dla Wilnian i gości miasta do 30 stycznia 2011 r., główny akcent - dioramę „Bitwa pod Grunwaldem“ pędzla Tadeusza Popiela i Zygmunta Rozwadowskiego, będzie można oglądać jedynie do 4 grudnia włącznie.
Grzegorz Eberhardt, rocznik 1950. Dziennikarz, filmowiec (dokumentalista), publicysta, prozaik. Autor dzieła „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Jozefie Mackiewiczu” (2008 r., Wyd. LENA, Wrocław). Przed kilku miesięcy ukazało się drugie wydanie w/w tytułu.
Na Litwie mieszka ok. 250 tys. Polaków, działa tam blisko sto polskich szkół ponadpodstawowych obejmujących swym nauczaniem 16 tysięcy uczniów. W tych dniach szybkimi krokami zbliża się ostateczny termin sformułowania przez litewskie Ministerstwo Oświaty listy lektur dla tych szkół. Dotąd obowiązuje ustalona w 1995 roku, zawierająca takie „kwiatki” jak dzieła L. Kruczkowskiego. Niestety, wygląda na to, że i w tej, zatwierdzanej wkrótce, bo już w grudniu br., znajdą się podobne pozycje. A na jej poprawienie będzie trzeba czekać kolejne naście lat.
Oczywiście, nie dziwi zaistnienie na tej liście Mickiewicza czy Miłosza. Jednak za kuriozum należy uznać wpisanie do owego kanonu… Olgi Tokarczuk, pisarki ewidentnie w swym charakterze skrajnej, jednoznacznie postmodernistycznej, a w dodatku z tamtymi, wileńskimi okolicami nie mającej nic wspólnego. Na liście nie znajdzie się natomiast Syrokomli, Orzeszkowej czy jakże ważnego w polskiej literaturze, ale i dla historii Kresów, Józefa Mackiewicza. Nazwisk tych nie znajdzie się także w wykazach list pobocznych, jak np. na liście zatytułowanej „Człowiek w wirze historii”. Znajdujemy tu nazwiska Bułhakowa, Haska, Kapuścińskiego, Orwella, ale autora „Nie trzeba głośno mówić” nie wyczytamy! Nie znajdziemy Karola Wędziagolskiego, Michała Pawlikowskiego. Na inne listy lektur, uzupełniających, potrafiono wpisać Szczypiorskiego, Terakowską, Huelle’go, Barańczaka ale nie, np., wspominaną już, Orzeszkową.
Paweł Zyzak został tegorocznym laureatem Nagrody Lietrackiej im. Józefa Mackiewicza. Nagrodzono go za książkę "Lech Wałęsa. Idea i historia".
Książka "Lech Wałęsa. Idea i historia" jest oparta na obronionej w czerwcu 2008 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim pracy magisterskiej Zyzaka. Jej promotorem był dr Andrzej Nowak - redaktor naczelny krakowskiego miesięcznika "Arcana". Książka została wydana przez wydawnictwo Arcana. Autor napisał w niej m.in., że były przywódca Solidarności był agentem SB i w czasach młodości miał nieślubne dziecko. Publikacja wzbudziła wiele kontrowersji.
Lech Wałęsa skrytykował książkę i zapowiedział m.in., że jeśli instytucje państwowe ostatecznie nie wyjaśnią zarzutów o jego agenturalne związki z SB, zrezygnuje z udziału w uroczystościach rocznicowych, odda nagrody, a nawet wyjedzie z kraju. Z kolei naukowcy zarzucali autorowi książki m.in., że nie powołuje się na udokumentowane źródła, co powinno być wymogiem pracy naukowej. Po publikacji minister nauki Barbara Kudrycka złożyła wniosek do Państwowej Komisji Akredytacyjnej o kontrolę na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który potem wycofała. Maciej Urbanowski z jury nagrody Mackiewicza powiedział, że książka Pawła Zyzaka doskonale wpisuje się w kontekst motta nagrody, cytatu z Józefa Mackiewicza: "Jedynie prawda jest ciekawa".
Wilno, 25 października 2010 roku Pan Bronisław Komorowski, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Do wiadomości: Lietuvos Respublikos Prezidento kanceliarija
Szanowny Panie Prezydencie
Przed laty miałem zaszczyt poznać Pana w czasie składania wieńców w podwileńskich Ponarach, a później pisałem o zakorzenionej na Litwie Pana Rodzinie w wydawanym w Wilnie piśmie. W związku z powyższym pozwalam sobie zwrócić się do Pana ze względu na narastanie potoku negatywnej informacji o Litwie, upowszechnianej przez środki masowego przekazu i oficjalnych przedstawicieli Polski, jak też przez pisma i radio, działające na Litwie, a utrzymywane z budżetu państwa, któremu Pan przewodzi. Tym bardziej, że ta informacja nie wiele ma wspólnego z prawdą i rzeczywistością i jest upowszechniana na zasadzie półprawdy, czyli mówiąc słowami autora Witezia w tygrysiej skórze – jako najobrzydliwszego kłamstwa.
Jesteśmy obywatelami Litwy i nie jest naszą sprawą oceniać poczynania Polski … gdyby one nie rzutowały na losy państwa, którego jesteśmy obywatelami, i bezpośrednio nasze losy - litewskich Polaków.
Bowiem popieranie osób z półświatka, powiązanych z byłymi strukturami sowieckimi oraz stawianie ich za wzór „polskości” do naśladowania uniemożliwia jakikolwiek poważny dialog ze środowiskiem litewskim i spycha nas na margines społeczny. Ten, który dziś ma szczególne poparcie u polskich władz – jeszcze przecież zupełnie niedawno urządzał pogromy na polsko – litewskim pograniczu, a Polskę mianował nie inaczej jak „bandyckim krajem”. Takie wzory Polakom litewskim i Litwinom były i są nie do przyjęcia.
Inny przykład. Po objęciu stanowiska ambasadora RP w Wilnie przez pana Janusza Skolimowskiego, wychowanka Moskiewskiego Instytutu Sowieckiej Dyplomacji pod naciskiem Polski dokonano „synchronizacji” z kierownictwem Związku Polaków na Litwie, faktycznie wyznaczając na stanowisko prezesa osobę, będącą wychowankiem Moskiewskiej Akademii Politycznej przy KC KPZR, a na jego zastępcę – założyciela prosowieckiej i anty litewskiej organizacji „Jedinstwo”. Proszę więc sobie wyobrazić jaki dziś szanujący siebie Litwin czy Polak litewski zechce nawiązać kontakt z takim ambasadorem i takim Związkiem? Tym bardziej, gdy Pana tragicznie zmarły poprzednik upowszechnił wiadomość, iż aktualny ambasador RP na Litwie powinien być jak najprędzej odwołany, bo jest powiązany z osobą, której ekstradycji domaga się Polska w związku z zabójstwem komisarza Papały?
Ostatnio w środkach masowego przekazu co i raz wymieniana jest początkowa szkoła w Werusowie w rejonie wileńskim w kontekście konfliktu, który zainicjowały władze rejonu wileńskiego z zespołem pracowników i rodziców powyższej szkoły.
Samorząd rejonu wileńskiego, większościowo rządzony od lat przez działaczy Akcji Wyborczej i dlatego najwidoczniej będący zdania, że nie musi się liczyć z opinią ludzi, niespodziewanie doczekał się nieposłuszeństwa przy próbie wykonaniu decyzji o zamknięciu tej dwujęzycznej litewsko – polskiej szkółki. Rodzice 17 dzieci wraz z nauczycielkami i personelem technicznym uważając, iż dzieje się im krzywda, zwrócili się do sądu, prosząc o uchylenie decyzji o likwidacji szkółki, przytaczając jako argument fakt, że podobne placówki z mniejszą ilością dzieci zostały jednak zachowane. Aktualnie sprawa jest w trakcie rozpatrywania w sądzie administracyjnym.
A tymczasem nie dając za wygraną awepelowski samorząd co i raz nasyła liczne komisje i sprawdzających, poszukują argumentów na uzasadnienie błędnej decyzji. Dla kilku nauczycielek szkółki takie naloty sprawdzających sprawiają nie lada kłopot, uniemożliwiając normalną działalność dydaktyczną. Kierowniczka wydziału oświaty nawet nie ukrywa, iż solą w oku awepelowskich działaczy jest litewsko – polska dwujęzyczność tej szkółki, która z tego powodu nie jest traktowana jako „swoja”. Zresztą mając w ręku środki masowego przekazu każdy konflikt można przedstawić w wygodny dla siebie sposób, a wobec zbliżających się wyborów awepelowska prasa i działacze dosłownie żerują w podobnych sytuacjach, serwując dla nie rozeznanej ludności nie sprawozdania o zmarnowanych latach okresu swoich rządów, a rzekome zagrożenia ze strony Litwinów. Z ich winy wynikły konflikt dobrze wpisuje się w ten obłędny scenariusz.
Natomiast ze źródeł nie związanych ze szkołą, dotarła do nas informacja, iż jeden z byłych kacyków kołchozowej nomenklatury, należący bo najbliższej świty lidera Akcji, ma w zamiarze przejęcie tego z niezwykłą troską uporządkowanego pałacyku z końca XIX wieku. I dlatego przede wszystkim trzeba zamknąć szkółkę, a dzieci skierować do odległego Niemenczyna.
Miejmy jednak nadzieję, iż sprawiedliwość zwycięży, a kolejne i kolejne konflikty coraz bardziej uwidocznią rzeczywiste oblicze Akcji Wyborczej, którą już dawno należałoby traktować jako ciężką chorobę lokalnego społeczeństwa, utrzymywanego przy życiu i w posłuszeństwie przy pomocy morfiny taniego nacjonalizmu.
Ryszard Maceikianec
Na zdjęciu: grono pedagogiczne szkółki; gmach szkółki. .
Wczoraj, 15 października po 38 dniach podróży jeźdźcy z Litwy dotarli do Czarnego Morza i napoili w nim konie. Tego czynu dokonało siedmiu mężczyzn i dwie kobiety. Wykąpali się jeźdźcy, wykąpano koni, wykąpał się też towarzyszący wyprawie pies. W ten sposób została potwierdzona historyczna legenda o tym, ze w Czarnym Morzu Wielki Księżnę Witold poił konie. Udana wyprawa dowiodła też, iż historyczna litewska rasa koni zwana „żemajtukami”, jest godna uwagi.
***
W sobotę, 23 października b.r. uczestnicy konnej wyprawy ze Starych Trok do Morza Czarnego byli uroczyście powitani na Górze Gedymina (Zamkowej) w Wilnie.
15 października b.r. w Wileńskim Ratuszu odbyła się Międzynarodowa Konferencja „200 – lecie Cmentarza Bernardyńskiego w Wilnie”. Organizatorem Konferencji była Fundacja Wspierania Współpracy Litewsko – Polskiej im. Adama Mickiewicza pod przewodnictwem Grażyny Drėmaitė przy współudziale Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa RP. Szczególnie interesujące referaty wygłosili dr. Virgilijus Pugačiauskas (Miasto a Cmentarz Bernardyński), Ingrida Pajedaitė (Źródła historyczne Cmentarza Bernardyńskiego w Wilnie w Dziale Rękopisów Biblioteki Litewskiej Akademii Nauk im. Wróblewskich), Audronė Kasperavičienė (Cmentarz Bernardyński – doświadczenie w zakresie tradycji i przetrwania), Vida Girininkienė (Przegląd badań Cmentarza Bernardyńskiego). Dyrektor Instytutu Historii Litwy dr. Rimantas Miknys zaprezentował świeżo wydaną książkę Cmentarz Bernardyński w Wilnie, której polska wersja ukaże się w najbliższym miesiącu.
Konferencji towarzyszyły wystawa zdjęć Cmentarza Bernardyńskiego oraz wystawa planszowa Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie 1919 – 1939.
Uczestnicy Konferencji zwiedzili Cmentarz Bernardyński, doceniając ogrom wysiłku, którego dokonano w ciągu ostatnich pięciu lat przy jego renowacji i odbudowie. Na zakończenie Konferencji w kościele św. Franciszka z Asyżu (Bernardyńskim) została odprawiona Msza św.
Bo nie to wydaje mi się najważniejsze w życiu, jakie kto ma przekonania, a to jedynie – by każdy je mógł swobodnie wypowiadać. (Józef Mackiewicz. Gdybym był chanem…)
W sobotę, 9 października b.r. w Ratuszu Wileńskim odbyła się konferencja, poświęcona 90. rocznicy podpisania i złamania Umowy Suwalskiej. Podstawowe referaty wygłosili akademik Ananas Tyla oraz prof. Vytautas Landsbergis. Wymienione oraz następne wystąpienia zostały gorąco przyjęte przez licznie zgromadzonych na sali, co świadczy o zainteresowaniu tematem mimo znacznego upływu czasu. Przede wszystkim z powodu różnej interpretacji ze strony historyków Litwy i Polski jak samej Umowy, tak i konsekwencji jej złamania. Chociaż tak naprawdę temat jest absolutnie jasny, wina Polski jest bezsporna, a polityka Piłsudskiego i piłsudczyków wobec Litwy tragicznie zaciążyła nad losami tego regionu i samej Polski, uniemożliwiając wypracowanie wspólnej polityki i przedsięwzięć wobec zagrożenia ze strony Związku Sowieckiego i hitlerowskich Niemiec. Zresztą ciągiem dalszym tej obłędnej polityki był Traktat Ryski, dzielący między Polskę i Związek Sowiecki Białoruś i Ukrainę, w wyniku czego te narody zaczęły budowę własnego niezależnego bytu narodowego z siedemdziesięcioletnim opóźnieniem. Trudno byłoby oczekiwać, że historycy Polski zgodzą się z interpretacją historyków litewskich, oceniających zajęcie Wilna i przyległych terenów jako akt okupacji. Przyznanie bowiem tego faktu pociągnęłoby za sobą potrzebę zmiany ocen całego ciągu wydarzeń historycznych i postaci, w tym Józefa Piłsudskiego, do czego społeczeństwo Polski, kształcone w duchu mitów, stereotypów i kanonów, jest nie przygotowane i nie przygotowywane. Mimo że historiografia Polski najwyraźniej stoi wobec dylematu – kardynalnej zmiany ocen wobec całego szeregu historycznych wydarzeń XX wieku, czy też dalszego upowszechniania propagandowych stereotypów, nie odpowiadających historycznym faktom.
Warto też odnotować, iż nie tylko Litwini negatywnie oceniali złamanie Umowy Suwalskiej i zajęcie Wilna oraz politykę, uprawianą wobec ludności na zajętym terenie. Poniżej kilka z wielu ocen na ten temat, wydanych przez wybitnych Polaków, wywodzących się z Litwy i nie tylko. Zresztą nikt nigdy nie podawał pod wątpliwość faktu, iż Wilno od wieków było stolicą Litwy (WKL).
W związku z omawianiem w Sejmie RL projektu Ustawy o oświacie, kilku przewodniczących komitetów rodzicielskich ze szkół z polskim językiem nauczania wystosowało do Ministerstwa Oświaty i Nauki Litwy oraz innych instytucji pisma, w których szczególnie się akcentuje, żeby w żadnym wypadku nie doskonalić i nie podnosić poziomu nauczania języka litewskiego i literatury, oby wszystko było bez zmian.
Z wielkim smutkiem przychodzi się dowiadywać o takiej zorganizowanej kampanii politycznej na szkodę dzieci ze szkół z polskim językiem nauczania, tym bardziej, gdy z inspiracji partii biorą w tym udział niektórzy rodzice, komplikujący i utrudniający przyszłość własnych dzieci i wnuków.
Wiadomo, że języka najlepiej się uczyć w latach szkolnych, bo właśnie wtedy umysł jest szczególnie chłonny, a doskonała znajomość każdego języka, a tym bardziej urzędowego – to dowód poziomu kultury człowieka, to ułatwienie nawiązywania współpracy i kontaktów międzyludzkich, to wyższa konkurencyjność na rynku pracy i lepsza perspektywa życiowa.
Dlatego nawet niewykształceni rodzice dobrze rozumieją i właściwie doceniają potrzebę doskonalenia nauczania języka litewskiego i w cztery oczy, bez partyjnych nadzorców i agentów twierdzą, że popierają zmiany. Ijest to jeszcze jeden dowód niezwykle głębokiej okupacji środowiska polskiego w regionie wileńskim, jak też wynik swoistego jednostronnego terroryzmu informacyjnego w tym terenie.I raczej niespotykany przykład, kiedy to otwarcie działa się na szkodę własnych dzieci, bojąc się nawet o podanie głosu czy publicznego gestu w ich obronie. Czegoś podobnego nie spotyka się nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach egzystencji ludzkiej!
W minione piątek, sobotę i niedzielę po raz pierwszy odbyło się w Wilnie Święto Gedymina. Na program Święta złożyło się cały szereg imprez, przede wszystkim kulturalnych, jak to Międzynarodowy Festyn Teatrów Ulicznych „Mozaika 2010”, Międzynarodowy Festyn Folklorystyczny „Pokrowskije kołokoła”, występy gości z Krakowa „Kraków pozdrawia Wilno”, Dni Białoruskiej Kultury na Litwie, w ramach których m. innymi na ul. Końskiej otwarto tablicę pamiątkową w związku z 170 rocznicą urodzin Franciszka Bohuszewicza, oraz obszerna wzdłuż całej alei Gedymina Wystawa Narodów – rzemiosła, sztuki i różnorodnych dań. Pogoda, wbrew przewidywaniom synoptyków – dopisała. Było więc interesująco, barwnie i wesoło.