…Komuniści, jeszcze z doświadczenia wojny domowej wiedzą, że niczym tak się nie przyciąga i nie wiąże ze sobą nacjonalizmu, jak popieraniem jego nienawiści do innego narodu. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

Jak już informowaliśmy naszych Czytelników  16 czerwca br. w  Wilnie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Litwy odbyło się spotkanie litewskich polityków  oraz historyków z Litwy, Białorusi, Polski i Ukrainy, poświęcone 220. rocznicy powołania Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Obojga Narodów, którym kierował kanclerz Litwy Joachim Chreptowicz.

Referat wprowadzający do dyskusji na spotkaniu wygłosił polski historyk dr Krzysztof Tracki.
Poniżej zamieszczamy wywiad z dr Krzysztofem Trackim, autorem wydanej w wileńskim wydawnictwie „Czas” książki „Ostatni kanclerz litewski” oraz tekst wygłoszonego w MSZ referatu pt. ”Polityk, prawodawca, szef dyplomacji Obojga Narodów - portret polityczny Joachima Litawora Chreptowicza w okresie Sejmu Wielkiego”.

Natomiast wysunięty przez dr. Krzysztofa Trackiego pomysł odsłonięcia w Wilnie tablicy czy pomnika, upamiętniających Joachima Litawora Chreptowicza, uważamy za godny upowszechnienia i wszechstronnego poparcia.

Redakcja: Nie jest to Pana pierwsza wizyta w Wilnie.
Krzysztof Tracki: Niestety dawno straciłem już rachubę. Nie jestem oryginalny, gdy stwierdzam, że magia tego miasta, położonego pośród wzgórz, przyciąga w sposób szczególny. Dlatego, jak wielu mi podobnych, odwiedzam je pod każdym możliwym pretekstem, kilka razy w roku, mimo sporej odległości, jaką przebywam z Górnego Śląska. Prywatnie z rodziną, jako nauczyciel z młodzieżą lub przewodnik turystyczny wraz z grupami, które oprowadzam. Nie przeszkadza temu fakt, że nie mogę się pochwalić żadnymi więzami rodzinnymi, łączącymi mnie z Wilnem. To miasto – niegdyś tygiel narodów, zwyczajnie tego ode mnie nie wymaga. Wszystko stymuluje mistyczna tęsknota za Wielkim Księstwem Litewskim, chcę to podkreślić – za Litwą taką jaką widział ją Józef Mackiewicz z jej tradycją trzech (co najmniej) narodów, rozdzielonych przemocą in partes tres, wbrew racjom geopolitycznym.

R: Czy brak tej personalnej, rodzinnej więzi nie stanowi również swoistego atutu w spojrzeniu na tradycje Wielkiego Księstwa Litewskiego?
KT: Na przeszłość i tradycje przedrozbiorowej Litwy spoglądam w sposób jak najbardziej odległy od współczesnych stereotypów i uprzedzeń, niestety obecnych po obu stronach – polskiej i litewskiej. Nie mam zamiaru bawić się w polityka, zatem ucieknę od oceny współczesnych relacji, gdzie również pełno krzywdzących niedomówień – w krzywym zwierciadle ukazującym obie strony. Jednak jestem przekonany, że naprawę tego wypaczonego spojrzenia należy zaczynać od historii.

R: Tu również dominują niedomówienia i mity?
KT: Jak najbardziej. Bardzo cieszy fakt, że historycy litewscy skłaniają się do ku przeszłości przedrozbiorowej Litwy z większym niż niegdyś pragmatyzmem i chcą dostrzegać również dodatnie przykłady polsko-litewskiej wspólnoty. Bez wątpienia przykładów takich jest niezwykle dużo.

Trudno zaprzeczyć, że na przestrzeni kolejnych stuleci Polska wielokrotnie wspomagała Litwę w obliczu zagrożeń zewnętrznych. Sztandarowym przykładem jest bitwa pod Orszą, gdzie hufce polskie, wespół z litewskimi – i pod dowództwem litewskiego hetmana (prawosławnego Konstantego Ostrogskiego) – doszczętnie rozniosły formacje moskiewskie, które dopiero zdołały zagrabić Wielkiemu Księstwu Smoleńsk. Odtąd wsparcie militarne Polski wielokrotnie wychodziło Litwie na przeciw. Wymieńmy kilka przykładów: wyprawa starodubska, trzy wielkie kampanie Stefana Batorego, wyprawy na Moskwę, w wyniku których m.in. Smoleńsk został nareszcie odbity i utrzymany (1609-1612; 1617, 1632-34). Należy także pozytywnie spojrzeć na nośność polskich rozwiązań ustrojowych. Demokracja szlachecka nie niosła ze sobą wyłącznie ujemnych doświadczeń! Nie oznaczała wyłącznie kryzysu miast (które na Litwie nigdy nie były silne w rozumieniu europejskim) i spadku skuteczności działania systemu ustrojowego Rzeczypospolitej (kryzys polityczny objął przecież tak samo Litwę i Polskę!). Niosła także na obszary Wschodu rzymsko-chrześcijańskie wartości – które mieściły w sobie podmiotowość jednostki względem dążącej do absolutum władzy. Często zapominamy, że wyraz „Rzeczpospolita”, odnoszący się do obu podmiotów – Korony Polskiej i Litwy, oznaczał Res Publacae – Rzecz Wspólną, dobro obojga narodów, będących rzeczywistym źródłem władzy, narodów, które wspólnie od 1573 r. obierały wspólnych monarchów. I stało się to na długo przed wypracowaniem przez oświeceniowych filozofów zasady „suwerenności narodów”… Nie przypadkowo najszczerszym orędownikiem, a później obrońcą unii z Polską była na Litwie drobna i średnia szlachta, widząca szansę awansu politycznego względem wszechwładnych magnatów. Należy pamiętać, że to szlachecki rokosz pod Witebskiem (1562 r.) wymusił na Zygmuncie Auguście zmianę jego dotychczasowej polityki i zwrot ku unii z Polską. Litewska szlachta stanęła również w obronie unii z Koroną w krytycznej, najtrudniejszej fazie potopu szwedzkiego. Konfederacja tyszowiecka (1655 r.) broniąca wspólnoty Wilna z Warszawą była wytworem w pełni litewskim, wytworem patriotycznych żywiołów szlacheckich, dla których wątpliwa moralnie postawa Janusza Radziwiłła, i jego układ ze Szwedami w Kiejdanach, były aktem zwyczajnej zdrady, a nie wyrazem patriotyzmu.

R: Jednak Janusz Radziwiłł jest na Litwie symbolem patriotyzmu. Całkiem niedawno doczekał się pomnika w Kiejdanach. Słowa tam umieszczone - „Pro Patria, Rege et Religione” ukazały go jako obrońcę Litwy, patriotę i wyraziciela jej interesów. Czy pogląd ten, pana zdaniem, należy zrewidować?
KT: W mojej ocenie jest to potrzebne i uzasadnione. Uprawianie polityki to ciągła walka o wyzyskiwanie szans w zakresie realnych możliwości. Prawdą jest, że w momencie podpisywania układu w Kiejdanach, Wilno zdążyło już paść ofiarą makabrycznych rzezi ze strony wojsk rosyjskich. Prawdą jest, że w momencie rozpoczęcia potopu szwedzkiego, trwał już potop „ruski”, który pozwala lepiej zrozumieć tło polityczne decyzji Janusza Radziwiłła. Litwa zdawała się bezbronna. Ale prawdą jest również, że ograniczanie obrazu intencji litewskiego hetmana wyłącznie do planu uchronienia reszty Litwy przed grozą najazdu moskiewskiego, jest silnie tendencyjne. Ostatnio w Polsce postulat rewizji spojrzenia na postać Janusza Radziwiłła wyraził historyk Grzegorz Błaszczyk, zwracając uwagę na mało znane pismo Radziwiłła – tzw. „Desideria privata”. Radziwiłł skierował je do króla szwedzkiego na krótko przed swoją śmiercią (31 grudnia 1655 r.), demaskując wolę pełnego podporządkowania Wielkiego Księstwa Szwecji. Był to fakt jednoznacznej kolaboracji i zdrady. Wątpliwy to dowód litewskiego „patriotyzmu” hetmana.

R: Wróćmy jednak do ogólnej oceny bilansu unii litewsko - polskiej. Czy Wielkie Księstwo Litewskie było wyłącznie beneficjentem unii z Polską?
KT: Oczywiście nie. Należy jednak zweryfikować pogląd, w mojej ocenie nazbyt jednostronny, jakoby Litwa wyłącznie straciła na związku z Koroną Polską.

R: Jeszcze bardziej sprecyzujmy pytanie - który z partnerów więcej wygrał na Unii patrząc na współczesny wynik powyższych historycznych wydarzeń?  Niedawno jeden z litewskich polityków w „Rzeczpospolitej” wysunął racjonalną naszym zdaniem tezę – pytanie – a ile zawdzięcza współczesna Polska tamtej historycznej Litwie, jej przekazanej potężnej energii, jej przejętym przez polonizacje elitom, jej dynastii Jagiellonów. I czy Polska nie powinna być wdzięczna Litwie, że dotychczas się uchowała jako duże państwo kosztem tej przekazanej Polsce litewskiej energii?
KT: W mojej ocenie, w najwyższym stopniu pytanie to dotyka samej istoty dobra, jaką z wielu względu dla obu, podkreślam - obu narodów była ta wspólnota. Przypomnijmy zapis z marginesu „Metryki Litewskiej”, pochodzący z XV w.: „Polsza kwitniet łatinoju, Litwa kwitniet rusczinoju, bez toj w Polsze nie priebudiesz, bez siej w Litwie błazen budiesz”. Pierwsze pokolenia zuniowanych narodów różniły się od siebie w pełni – cywilizacyjnie, ustrojowo, społecznie, językowo. Unia Korony Polskiej z Węgrami, która przypadła na czasy Ludwika Andegaweńskiego, z wielu względów  - głownie z racji ambicji węgierskiego króla, skierowanych w inną stronę - zakończyła się całkowitą porażką dla polskich interesów i perspektyw rozwoju na przyszłość. To właśnie elekcja Jagiełły dała Polsce realne szanse wyzyskania jej potencjału w kierunkach dla niej ważnych. Dopiero w dobie panowania pierwszych Jagiellonów udało się zwrócić jej interesy w kierunku dla niej jak najbardziej pożądanym – ku Rusi Halickiej i Mołdawii. W ten sposób już u schyłku XIV stulecia otwarła się przed Polską droga ku Morzu Czarnemu! Aktem o jeszcze większej doniosłości było odzyskanie dostępu do Bałtyku, co należy również przypisac zasługom Władysława Jagiełły oraz jego młodszego syna – Kazimierza Jagiellończyka. Nie sposób więc zaprzeczyć, że związek z Litwą wydatnie wzmacniał polskie możliwości, szczególnie z racji bezpieczeństwa i swobody działania, jakie unia zapewniała Koronie od wschodu. Odrębną sprawą jest fakt dokonującej się wyraźnie od XVI wieku polonizacji elit (i ogółu szlacheckiego) na Litwie. Istotnie, proces ten oznaczał poszerzenie zakresu oddziaływania polskiej myśli państwowej i cywilizacyjnej, perspektywę pogłębienia unii oraz otwarcia przed wpływami politycznymi Warszawy szerokich przestrzeni Wschodu. Litwa wydatnie wzmacniała  - w tym sensie - polskie perspektywy rozwoju oraz potencjał, tak potrzebny Polakom do stawienia czoła wyzwaniom, jakie czekały ich – i Litwinów – w najbardziej krytycznych chwilach niewoli. „Przejęcie elit” było zatem – w jakimś stopniu – faktem. Ale tu istotne zastrzeżenie, które ujmę w postaci pytania: Czy fakt postępującej polonizacji elit szlacheckich na obszarach szeroko rozumianego Wschodu był wytworem polskiego nacisku administracyjnego? W jakim stopniu? Czy „utrata dynastii” Jagiellonów na rzecz Polski – co podnoszą niektórzy historycy litewscy – była jakimś aktem politycznej przemocy? Na czym by ta przemoc miała polegać? Na tym etapie znajomości źródeł pozostanę wierny myśli klasyka, profesora Władysława Konopczyńskiego, który pisząc o doniosłości Unii Lubelskiej, zaznaczał, że nigdy dotąd „odrębne narody nie zawarły trwalszego ślubu przy mniejszym zastosowaniu nacisku. Stało się wedle życzenia setek tysięcy, z ujmą tylko dla garści uprzywilejowanych i dla ich pychy.” Według profesora, unia ta nie obróciła się „ w niczyj ucisk ani wyzysk, bo też leżąca w jej podłożu miłość przetrwa aż do grobowej państwa jagiellońskiego deski (1795).” Trudno nie zadumać się nad taką konstatacją, gdy dziś po obu stronach tej – że tak to ujmę - politycznej barykady, tak łatwo o nadinterpretację, przekłamania lub zwyczajnie brak dobrej woli. Chcę to podkreślić – także po stronie polskiej. Osobiście marzę, by doczekać chwili, gdy wytykanie win, dawnych i obecnych, zastąpi podmiotowe traktowanie drugiej strony i wola ujrzenia tradycji dawnej unii przez pryzmat obopólnych korzyści, które przecież lokują nas dziś po jednej stronie cywilizacyjnej – jako przedstawicieli kręgu rzymsko-chrześcijańskiego, nie zaś bizantyjskiego.

R: Faktem też jest, że przez cały okres unii polsko-litewskiej obecne były w Polsce dążenia do pozbawienia Litwy jej państwowej odrębności.
KT: Pytanie raczej powinno brzmieć – jak dalece były one silne i reprezentatywne dla ogółu polskiego narodu szlacheckiego.

R: A zatem…
KT: Mimo istnienia w kręgu staropolskich elit politycznych tendencji, zmierzających do pozbawienia Litwy jej odrębności państwowej, już sam fakt zachowania jej państwowości aż do tragedii trzech rozbiorów musi skłaniać do głębszych refleksji. Historycy litewscy słusznie podkreślają, że poza okresem pierwszych lat po zawarciu unii w Krewie (1385-1392), do końca swego bytu w 1795 r. Litwa zachowała atrybuty państwowości. Przedstawiciele radykalnej części obozu egzekucyjnego w Polsce XVI stulecia, głoszący potrzebę całkowitego wcielenia Litwy do Korony, przepadli w walce politycznej o nowy kształt unii, ostatecznie zawartej w Lublinie. Unia Lubelska z 1569 r. umieściła Litwę w ramach ścisłej federacji z Polską, zachowując jednak podstawy jej odrębności – prawo w postaci doskonałego Statutu Litewskiego, armię, skarb i cały system urzędów. Prawdą jest, że w tej wspólnocie Litwa ustępowała Polsce jako partner znacząco słabszy i słabiej rozwinięty. Hugo Kołłątaj w okresie Sejmu Wielkiego wymownie argumentował: „Litwa trzeciej części, ani w ludności, ani w bogactwie względem Korony nie wnosi”. Jednak właśnie on, tak jak większość posłów i senatorów polskich, przystał na ten wiekopomny kompromis jakim było „Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów” (z 20 X 1791 r.) – rzeczywisty aneks do Konstytucji 3 maja, oddający Litwie równoprawny wpływ w dualistycznej Rzeczypospolitej.

R: Kompromis ten jednak stanowił już tylko symboliczne ukoronowanie wielowiekowego związku narodów. W ciągu trzech lat Rzeczpospolita Obojga Narodów przestała istnieć.
KT: Tak. Jednak słynne „Zaręczenie…” było dowodem zdolności do kompromisu, jaką strona polska nie pierwszy raz przejawiła względem Litwy (przypomnijmy wszystkie akty odnawianych unii w XV w., Unię Lubelską, etc.). Jakkolwiek z dzisiejszej perspektywy czasu był to już przedśmiertny karnawał wspólnoty polsko-litewskiej, „Zaręczenie…” w pełni ukazuje prawdę, że w przedrozbiorowych elitach politycznych w Polsce istniało zrozumienie dla wagi związku z Litwą i jej znaczenia dla bezpieczeństwa Polski.

R: A jaką siłę reprezentowali przeciwnicy takiego związku na Litwie?
KT: Stan obecnej wiedzy wskazuje, że nigdy nie byli oni siłą zdolną zmienić bieg relacji polsko-litewskich. Wola całkowitego zerwania z Koroną Polską nie posiadała na Litwie żadnego zaplecza politycznego. Jednym z przykładów jest słynny separatyzm braci Kossakowskich (notabene pochodzących z Polski), którzy wysługując się Rosjanom w okresie II rozbioru (1793), dążyli do zerwania Litwy z Polską. Znamienne, że Szymon Kossakowski stał się jedną z pierwszych ofiar powstania kościuszkowskiego na Litwie. Pułkownik Jakub Jasiński powiesił go jak zwykłego zdrajcę już na początku insurekcji w Wilnie.

R: Przejdźmy do wniosków płynących z konferencji w litewskim ministerstwie spraw zagranicznych, gdzie został Pan zaproszony. Jakie nadzieje może rodzić ona na przyszłość?
KT: Chciałbym, aby konferencja ta była kolejnym ważnym etapem powrotu do tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nie podejmę się natomiast oceny jej znaczenia dla bieżących relacji politycznych. Mogę jedynie wierzyć, że ze strony państwa litewskiego był to jeden z wyraźniejszych gestów, okazujących wolę ocieplania stosunków pomiędzy narodami przedrozbiorowej wspólnoty. Tego samego oczekiwałbym także od władz mojego kraju.

R: W jaki sposób ocieplaniu tych relacji mogą służyć kolejne rocznice powołania pierwszego nowoczesnego ministerstwa spraw zagranicznych  Rzeczypospolitej litewsko - polskiej?
KT: Ten wielki rok monarchii konstytucyjnej, poprzedzający upadek Konstytucji 3 maja i niepodległości Rzeczypospolitej, miał szczególne znaczenie dla wielu pokoleń potomków tej wspólnoty, którzy żyli jej tradycją przez całą noc zaborów, dla powstańców listopadowych i styczniowych Dziś wiemy, że międzynarodowe położenie państwa polsko-litewskiego było już wkrótce po ustanowieniu Konstytucji beznadziejne. Złudne były nadzieje polsko-litewskiego szefa dyplomacji - Joachima Chreptowicza, że Rosja w końcu skłoni się do akceptacji niepodległości Rzeczypospolitej. Klucz do losów naszej niepodległości leżał właśnie w Petersburgu. Jak miecz Demoklesa wisiała nad nami także zdrada „sojusznika” pruskiego. Ale nie zmienia to faktu, że wszystkie strony ówczesnej sceny politycznej – wyłączając zdrajców spod znaku Targowicy – wpisały się w trud budowy konstytucyjnego porządku. Jego uosobieniem w sferze dyplomacji stało się nowoczesne ministerstwo spraw zagranicznych, któremu przewodził Chreptowicz – sumienny i uczciwy współpracownik króla Stanisława Augusta, jeden z bardziej zasłużonych prawodawców Sejmu Czteroletniego. W krótkim okresie niespełna roku wypełniał on szereg trudnych zadań, których realizacja wymagała szczególnej sprawności i zaangażowania całego korpusu dyplomatycznego. Można ubolewać, że szczupłe finanse nie pozwalały ministerstwu na podjęcie działań szerzej zakrojonych, np. poprzez rozbudowę siatki zagranicznych agentów, ale nie można odmówić ministrowi wysiłków na rzecz zapewnienia dyplomacji sprawnego działania w warunkach coraz bardziej realnej i zbliżającej się katastrofy. Mimo wszystkich ograniczeń, bilans finansowy ministerstwa wypadł dodatnio. Odrębną sprawą jest czy dla obrony naszej wspólnej Ojczyzny można było zrobić coś więcej?

R: Rzucił Pan hasło odsłonięcia w Wilnie pomnika bądź przynajmniej tablicy z popiersiem Joachima Chreptowicza? Czy sądzi Pan, że pomysł ten się przyjmie?
KT: Jeśli istotnie współczesna Litwa pragnie odwołać się do swej wielkiej przedrozbiorowej tradycji, nie może odrzucać pamięci o tych, którzy swym życiem ją wzbogacali. Joachim Chreptowicz to nie tylko pierwszy i ostatni minister spraw zagranicznych niepodległej Rzeczypospolitej, lecz również jeden z pierwszych na Litwie fizjokratów, mecenas i przyjaciel profesorów Uniwersytetu Wileńskiego, twórca wielkiej biblioteki w Szczorsach – a w tym wszystkim wytrwały legalista i regalista, czujący wstręt i lęk przed wszystkim, co niesie z sobą rewolucja. Sądzę, że powinien Chreptowicz pozostać symbolem poszanowania dla porządku prawnego i przezorności w podejmowaniu wielkich przedsięwzięć politycznych. Powinien być także symbolem wielkiej erudycji i humanitaryzmu, który znosząc w swych dobrach pańszczyznę, uczynił z nich sztandarowy przykład sukcesu gospodarczego. Współcześni znali Chreptowicza przede wszystkim jako spełnionego fizjokratę.

R: Czy ten przekaz ma szansę trafić do współczesnych obywateli Litwy?
KT: To zadanie dla elit obojga narodów. Nie zapominajmy, że było to wciąż pokolenie wspólnoty polsko-litewskiej, myślących tak jak lakonicznie wyraził to Chreptowicz: „Litwa i Korona są jedną Rzeczpospolitą”. Moim skromnym marzeniem jest, by dane mi było wydać na Litwie - po polsku (czyli w oryginale) i po litewsku przedśmiertną broszurę Joachima Chreptowicza pt. „O prawie natury”. Ten krótki tekst, poprzedzony wstępem, mógłby uzmysłowić ogółowi, że także dawne Wielkie Księstwo Litewskie wnosiło swój wkład w myśl ogólnoeuropejską, krocząc powoli w epoce stanisławowskiej ku wolnej, kapitalistycznej i nowoczesnej gospodarce. Uosobieniem tych dążeń powinien stać dla naszych narodów właśnie Joachim Litawor Chreptowicz. Wierzę głęboko, że to się uda, a pomysł zyska wsparcie.

R: Gdzie taki pomnik mógłby dziś stanąć?
KT: Myślę, że dziedziniec astronomiczny Uniwersytetu Wileńskiego bądź teren przed Pałacem Brzostowskich byłyby optymalnymi miejscami, zważywszy na fakt, że dla wileńskiej Alma Mater był Chreptowicz przez długi czas oparciem, a w Pałacu Brzostowskich mieszkał on (jak i potem jego córka Ewa). Ale na razie to tylko przyczynek do rozważań.

R: Pozostańmy zatem optymistami co do dalszego rozwoju sprawy. Bardzo dziękujemy za rozmowę. 
KT: Dziękuję.

Na zdjeciach: dr Krzysztof Tracki; prezydium spotkania w MSZ Litwy, dr Krzysztof Tracki trzeci z lewa.

 

***

 

Polityk, prawodawca, szef dyplomacji Obojga Narodów - portret polityczny Joachima Litawora Chreptowicza w okresie Sejmu Wielkiego

dr Krzysztof Tracki

Każde wielkie zjawisko historyczne pozostaje wytworem konkretnych stosunków politycznych. Jakkolwiek często przyjmuje z czasem rangę symbolu dla potomnych, zawsze stanowi wytwór okoliczności, realnych potrzeb i społecznych odczuć, w których przyszło mu zaistnieć. Sejm Czteroletni zajmuje na tym polu niewątpliwie miejsce szczególne. Stanowi nie tylko symbol wołania o odrodzenie Rzeczypospolitej, lecz także wytwór bieżącej sytuacji, wynikającej ze zmiany geopolitycznej. Względna równowaga pomiędzy zaborcami, ukształtowana po pierwszym rozbiorze, jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych nosiła wszelkie cechy trwałości. Niewiele zapowiadało rychłe zniesienie protektoratu rosyjskiego nad Rzeczpospolitą. Zmiana układu nastąpiła dość gwałtownie, u schyłku lat osiemdziesiątych (1787 – 1788), wyzwalając w elitach polsko-litewskich entuzjazm i wolę reform. Świadomość, że wojny, w które uwikłała się Rosja nie będą mogły trwać wiecznie, stanowiła cień i główną determinantę całego procesu wielkich reform. Pragnienie, by zdążyć w „tej dogorywającej chwili” zrodziło Konstytucję 3 maja. W tle pozostawały stosunki międzynarodowe, coraz bardziej złowieszcze i skomplikowane – misterna gra dyplomatyczna Prus, które cynicznie wciągnęły Warszawę do sojuszu (by w chwili najbardziej krytycznej porzucić swego sprzymierzeńca), oraz kończąca się wojna Rosji z Turcją, przybliżająca widmo interwencji Katarzyny II na rzecz zniszczenia „polskiej rewolucji”.

Pytaniem ciągle nurtującym historyków jest rzeczywista skala szans i możliwości, jakie przed czołowymi politykami ówczesnej Rzeczypospolitej otwarła sytuacja zewnętrzna? W jakim stopniu swymi działaniami wpłynęli oni na los państwa? Czy ostrożność i sceptycyzm części z nich co do szans reform sejmowych dyskwalifikowały ich jako patriotów? Jakie miejsce w tym zestawieniu zajmie Joachim Litawor Chreptowicz?

*

Dziś, w aurze 220 rocznicy ustanowienia Konstytucji 3 maja, wypadło nam pochylić się nad postacią polityka, który wciąż nie znalazł się w kręgu znanych i uznanych mężów stanu epoki stanisławowskiej. Nie on jest kojarzony z walką o odnowę cywilizacyjną Rzeczypospolitej Obojga Narodów i, tym samym, z wysiłkami na rzecz wyrwania jej z otchłani ostatecznego upadku politycznego. Ostatni kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego, Joachim Litawor Chreptowicz, pozostaje ciągle dla ogółu współczesnych Litwinów oraz Polaków – spadkobierców dawnej wspólnoty – postacią nierozpoznawalną. Mimo ogromu zasług i przedsięwzięć, z którymi winien być kojarzony.

*
Był bowiem Joachim Chreptowicz jednym z najbardziej wpływowych doradców i przyjaciół Stanisława Augusta, prekursorem fizjokratyzmu w Wielkim Księstwie Litewskim - inicjatorem w swych dobrach głośnych reform rolnych (znoszących z chłopów pańszczyznę), twórcą słynnego księgozbioru w Szczorsach, współtwórcą i wieloletnim działaczem Komisji Edukacji Narodowej, mecenasem nauki, kultury i sztuki, wybitnym jurystą oraz współtwórcą ważnych inicjatyw prawodawczych.

Faktem jest, że w dobie Sejmu Wielkiego posiadał pozycję z dawna utrwaloną. Pozostawał od ponad dwóch dziesięcioleci typem wpływowego dygnitarza dworskiego, dla którego wyznacznikiem wszelkiego działania była niewzruszona lojalność wobec króla. Jemu całkowicie podporządkował swą karierę, a chwilami nawet życie osobiste. Trwając u boku Stanisława Augusta - od pierwszych chwil jego panowania aż po tragiczną abdykację Grodnie - pozostawał niezmiennie powiernikiem jego tajemnic, współpracownikiem i oddanym przyjacielem. Dla adwersarzy politycznych był przede wszystkim symbolem „sytemu rosyjskiego” – człowiekiem króla do specjalnych zadań w kontaktach z ambasadą rosyjską. W oczach współczesnych mu kół patriotycznych uchodził za rosyjskiego „pieczeniarza”, pozbawionego siły i woli oporu wobec nacisków i „ukazów moskiewskich”. Ten mroczny obraz tylko po części rozpraszały blaski jego dokonań na płaszczyźnie „prywatnej” i publicznej. Autorytet reformatora stosunków rolnych, prawodawcy oraz szczodrego mecenasa artystów i ludzi nauki, nie mógł zasłonić wieloletnich relacji, łączących go z ambasadą Rosji. Z takim balastem przyszło mu wkroczyć w czas zrywu wielkiego czterolecia.

I choć w dobie Sejmu Wielkiego pozostał niemal niezmiennie w cieniu swojego monarchy – a aktywnością ustępował również przywódcom stronnictwa patriotycznego - warto pokusić się o zarys roli, jaką wypełniał w owym czteroleciu. W jakim stopniu Joachim Chreptowicz odrzucił z siebie „starego człowieka”, którym musiał z konieczności pozostawać w warunkach zwierzchnictwa rosyjskiego? Jak ocenić jego rolę jako prawodawcy sejmowego? I wreszcie – czy możliwą jest wyważona ocena dokonań podkanclerzego litewskiego, jako ministra spraw zagranicznych konstytucyjnej Rzeczypospolitej (1791 – 1792)?

U progu kariery

Urodzony w 1729 r. w Jasieńcu koło Nowogródka, wywodził się ze „starożytnej” rodziny litewsko-ruskiej, która swych przodków potrafiła wywieść jeszcze z przełomu XIV i XV wieku. Znamienne, że swoje litewskie pochodzenie Chreptowicz silnie akcentował, dowodząc, że drugie imię „Litawor”, noszone przez męskich przedstawicieli rodu, było pamiątką po nieznanym przodku, który w walkach z Zakonem Krzyżackim wsławił się męstwem, zyskując od wrogów, jako obrońca Litwy, niemieckie miano „Litauer” (lit. Lietuvis; pol. Litwin)1.  Także początki jego kariery politycznej wiązały się z Wielkim Księstwem i walką wielkich fakcji magnackich, toczoną przede wszystkim przez rody Radziwiłłów, Massalskich i Sapiehów. Posłując na sejmy aż czterokrotnie do chwili śmierci Augusta III (wszystkie zerwane), zdołał poznać tragiczny smak anarchii oraz niemoc wynikającą z liberum veto.

Okres ten poprzedził bezpośrednio wydarzenia 1764 roku. Można więc stwierdzić, że w chwili elekcji i intronizacji Stanisława Poniatowskiego, był już Chreptowicz dobrze osadzony i obeznany w problematyce Wielkiego Księstwa. Wówczas, w dobie sejmu konwokacyjnego, wystąpił jako przedstawiciel wojska litewskiego, wyrażając – jak stwierdzał – „głos powszechny” Litwinów, zalecający dodatnie cechy Poniatowskiego – „miłość powinności, pilność pracy, rozsądek przedsięwzięcia, dzielność i męstwo wykonania(…)2.”  Słuszność argumentów, wysuniętych przez Chreptowicza, może zapewne budzić wątpliwości. Nie może jednak zmienić to faktu, że tym niezwykle „politycznym” sposobem zyskał sobie przyszły kanclerz litewski zainteresowanie króla-elekta, otwierając przed sobą szeroką drogę do kariery u boku Stanisława Augusta.

Po pierwszym rozbiorze

Zbliżenie z monarchą wydatnie wzmocniło jego pozycję polityczną. Już w czasie konfederacji barskiej działał aktywnie na rzecz zahamowania wojny domowej na Litwie. W tym celu zapewnił sobie wgląd w tajne obrady „Gabinetu” królewskiego w Warszawie, debatującego nad pacyfikacją Litwy 3.  Przyjął na siebie także zadanie misji dyplomatycznej w Paryżu, mającej skłonić tamtejszego ministra – Etienne Choisela – do porzucenia przez Francję wsparcia dla konfederatów barskich, prowadzącego, w przekonaniu Chreptowicza, do wzmocnienia Prus i Austrii (co wkrótce ziścił akt pierwszego rozbioru).
Właściwym przełomem stała się jednak dopiero nominacja senatorska Chreptowicza. 26 czerwca 1773 r. Stanisław August wyniósł go do godności podkanclerzego litewskiego 4.  Król poszukiwał „mężów zaufania”, dalekich od radykalizmu politycznego. W zmienionych realiach wynikłych z tragedii pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej, budował stronnictwo, zmuszone do działań w warunkach protektoratu rosyjskiego. Trafnie napisał Władysław Konopczyński, że w zaistniałych warunkach politycznych doradcy króla musieli być zdolni do „dźwigania krzyża, jaki ich czekał.”5 Najlepsze świadectwo walorów Chreptowicza wydał jednak sam król. W liście do przyjaciela, Maurycego Glaire’a, napisał on wymownie:

„Potrzebuję ludzi zdatnych do działań legalnych, wymagających u swego steru oględności i roztropności nieustannej.” 6

Od tego czasu Joachim Chreptowicz stanowił de facto najważniejsze ramię dworu królewskiego na Litwie. Poza wszystkimi posunięciami „prywatnymi”, które przyniosły mu wiekopomną sławę (wspomniane ustanowienie biblioteki w Szczorsach; prekursorski w skali całej Litwy proces znoszenia pańszczyzny; budowa pierwszej na Litwie huty żelaza w Wiszniewie, etc.), pozostał głównie „mężem zaufania” Stanisława Augusta w zakresie spraw litewskich.

Król, który ufał mu wprost niewymownie („ty mnie kochasz i siostrę moją – pisał do Chreptowicza - z tobą dzielić gorycz serc, zda mi się niejaką słodyczą”), złożył w jego ręce po pierwszym rozbiorze kontrolę nad litewskimi sejmikami. Chreptowicz wywiązywał się z zadań rzetelnie, zapewniając królowi, aż do 1788 r., silne stronnictwo na Litwie:

„Oprócz Brześcia, Smoleńska i Lidy – pisał w 1786 r. do króla – wszystkie sejmiki litewskie masz WKMść do swego rozporządzenia(…) znaczniejsza daleko część Litwy, jeżeli nie cała Litwa, będzie powolna woli królewskiej.” 7

O wpływach Chreptowicza świadczyły również listy kandydatów do poselstwa. W jednym z nich odnajdujemy potwierdzenie jego związków Ignacym Massalskim, ówczesnym biskupem wileńskim. Podkanclerzy litewski – według tej opinii - „nigdy nic nie odmawia JW. Biskupowi, takie mają związki między sobą, trzeba tylko zgłaszać się przed sejmikami do JW. Biskupa.” 8

Na Sejmie Czteroletnim

Sejm Czteroletni otwarł przed Chreptowiczem zupełnie nowe wyzwania. Przywykły do funkcjonowania w wąskich granicach protektoratu rosyjskiego, jednocześnie szczerze pragnął reform wewnętrznych, prowadzących kraj do odnowy. Podobnie jak całe otoczenie króla, lękał się spodziewanej zemsty Rosji za fakt przeprowadzenia „rewolucji”. Przekonany jednak o potrzebie zmian, zapewniał Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” (wojewodę wileńskiego):

„(…)teraźniejszy moment jest taki, któren los ojczyzny na zawsze szczęśliwym uczynić potrafi, że ten moment opuszczony równy z wiekami nie nastąpi (sic!), że aukcja wojska konieczną jest potrzebą, bo to jest jedyny sposób postawienia ojczyzny na stopniu poważnym i równającym się innym potencjom(…).”  9

Od chwili rozpoczęcia obrad parlamentu pozostawał nieformalnym przywódcą posłów litewskich, deklarujących lojalność wobec dworu. Zwykł przyjmować ich w swoim domu przy ulicy Długiej w Warszawie (u progu sejmu pisał do króla: „niektórych z Litwy mam mieć na obiedzie u siebie”) 10. Litwini także obsadzali urzędy w jego podkanclerskim ministerium. Od 1773 r. sekretarzem pieczęci mniejszej był Jerzy Białopiotrowicz – „Litewski Arystydes” – gorący zwolennik dworu, gruntownych reform i Konstytucji 3 maja (jego spotykamy w „Pamiątkach” Soplicy jako rozjemcę w burdach sejmikowych, gdzie reprezentował podkanclerzego litewskiego i jego interesy brał w obronę).11 Po nim, od 1790 r., sekretariat ten prowadził brat jego, Wincenty Białopiotrowicz, określany jako „gorliwy Litwin”. Sprawy litewskie pozostawały zatem Chreptowiczowi zdecydowanie najbliższe, a znawstwo prawa i historii Litwy – które powszechnie go wyróżniało – czyniło z ministra niepisane oparcie dla obrońców spraw Wielkiego Księstwa.

W nie mniejszym stopniu pozostał również oparciem dla Stanisława Augusta, szczególnie wobec huraganowego ataku przywódców obozu reformatorskiego, dążących do zniesienia zwierzchnictwa rosyjskiego w postaci tzw. „gwarancji”. Przewidując nieuchronność moskiewskiego odwetu, podkanclerzy grzmiał z mównicy sejmowej: „(…)tylko roztropność ratować może Ojczyznę naszą i zabezpieczyć ją na przyszłość, porywczość przedwczesna zgubić ją może.” 12

Gdy 19 stycznia 1789 r. sejm zerwał protektorat rosyjski (znosząc znienawidzoną Radę Nieustającą), Chreptowicz pozostał lojalnie przy królu, mimo że w odwrotny sposób postąpiła znaczna część jego dawnego otoczenia (usuwająca się z życia publicznego). Podkanclerzy litewski wziął jednak udział w szeregu prac sejmowych, wielokrotnie dając decydujący impuls dla finalizacji ważnych reform. Ceniąc jego znawstwo prawa,  uwzględniając jego głos i projekty, posłowie przyjęli kilka ważnych ustaw, służących odnowie państwa:  „O opłacie do skarbu Rzeczypospolitej od kaduków”(1789), Ustawę o Miastach (1791), „Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów” (1791) oraz „Rozgraniczenie normalne w Wielkim Księstwie Litewskim” (1791). W odniesieniu do tej fazy jego aktywności publicznej, poseł pruski w Warszawie, August Ferdynand Goltz, wymownie zanotował: „Obecnie [Chreptowicz] wydaje się bezstronnym,(…), i stara się aż do przesady nie okazywać swej sympatii wobec Rosji(…).”  13
W tych okolicznościach nie dziwi fakt, że Stanisław August zachował niewzruszone zaufanie względem Chreptowicza. Potwierdzał to list napisany przez króla w listopadzie 1790 r. (w czasie gdy po zakończeniu sejmików podkanclerzy ciągle przebywał na Litwie):

„(…)w aktualnych okolicznościach osobliwe jest dla mnie(…), gdy nie mam bliskiej sobie, przyjacielskiej i roztropnej rady WPana. Im prędzej więc ujrzę tu [w Warszawie – KT] WPana znowu, tym bardziej więc za to podziękuję jemu.” 14


W systemie prawnym Konstytucji 3 maja

Jak zachował się w tej sytuacji wobec planu ustanowienia Konstytucji? Dlaczego król zdecydował się Chreptowicza poinformować o akcji dopiero u schyłku kwietnia, mimo że wciąż obdarzał go zaufaniem, stawiając wkrótce na stanowisku szefa dyplomacji? Swoje działania uzasadniał monarcha w liście do Maurycego Glaire’a:

Moi najdawniejsi, najbliżsi przyjaciele i słudzy zostali o tym powiadomieni na ostatku, po pierwsze dlatego, że na czele przedsięwzięcia widzieli  tych, których przez tyle lat uważali za moich nieprzyjaciół najzażartszych i za ludzi najniesprawiedliwszych i najprzewrotniejszych, po drugie dlatego, że sami doznali od nich wielu osobistych przykrości, po trzecie dlatego, że zostawiłem im najmniej czasu, każdemu z osobna do otrząśnięcia z siebie starego człowieka(…).”  15

Wiadomo, że Chreptowicz, mimo całej rezerwy, konsternacji i zgłaszanego niepokoju, zachował lojalność wobec Stanisława Augusta, a w pamiętnym dniu 3 maja 1791 r. pozostawał cały czas u jego boku, uczestnicząc w nadzwyczajnej sesji parlamentu w warszawskim Zamku Królewskim.
Lojalność ta jednak nie przemogła w podkanclerzym wątpliwości co do samej Konstytucji. I choć jej trzeci artykuł mógł uznawać za własny (przypomnijmy, że był de facto jednym z głównych autorów Ustawy o Miastach), niepokój Chreptowicza musiały budzić jej poszczególne zapisy, np. sprawa sukcesji saskiej, oddająca w przyszłości tron Rzeczypospolitej w ręce słabej dynastii Wettinów.

Jest także rzeczą wielce prawdopodobną, że rezerwa, z jaką odniósł się do Konstytucji, wynikała z pominięcia w jej tekście problemów polsko-litewskich. Realia wytworzone przez Ustawę Rządową postawiły stan relacji polsko-litewskich w obliczu nowych wyzwań. Konstytucja pomijała kwestie związane z zagadnieniami unii, wyzwalając wśród części parlamentarzystów z Litwy obawy i niejasności. Pod znakiem zapytania stanął dualizm Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a fakt, że Ustawa Rządowa posługiwała się wyłącznie określeniem „Polska” wyzwolił potrzebę sprecyzowania statusu prawnego Wielkiego Księstwa w stosunku do Korony Polskiej.

Z całą pewnością nie był też Chreptowicz optymistą co do bezpieczeństwa zewnętrznego Rzeczypospolitej i od początku wyrażał lęk przed politycznym odwetem Katarzyny II. Obawy podkanclerzego ukazuje po części relacja posła saskiego w Warszawie. Franciszek Essen zwykł cenić sobie „prawość i uczciwość” Chreptowicza, jednocześnie jednak podkreślał, że zdaniem tego dygnitarza, polityka przywódców stronnictwa patriotycznego doprowadziła państwo do kryzysu. W jego opinii, po uchwaleniu Konstytucji stosunki w Rzeczypospolitej „są bardzo pogmatwane i skomplikowane, tak w sprawach wewnętrznych, jak w polityce zagranicznej.” 16 Joachim Chreptowicz pozostał więc daleki od bezkrytycznego entuzjazmu wobec Konstytucji, chociaż zarazem dostrzegał jej walory: „może to być, że nie we wszystkich częściach [Konstytucja jest] najdoskonalsza, lepsza jednak niżeli żadna(…)” – głoszono w jego najbliższym otoczeniu. 17


Minister spraw zagranicznych

Nie dziwi zatem, że powierzony mu przez monarchę urząd ministra spraw zagranicznych przyjmował bez najmniejszego przekonania, zamierzając poddać się w pełni woli króla (tak jak to zwykł czynić od lat). Stanisław August ogłosił jego nominację na forum sejmu 17 maja. 8 czerwca nominację tę sformalizowała przysięga, w której znalazły się także te słowa: „pensji zagranicznej nie biorę i brać nie będę”. 18 Zasadniczą wytyczną postępowania Chreptowicza, jako szefa dyplomacji Rzeczypospolitej, była nadzieja na skłonienie Rosji do akceptacji Konstytucji 3 maja. Czynił to wszakże bez inicjatywy i pełnej wiary w ostateczny sukces. Zaznaczał nawet, że położenie międzynarodowe uległo takim komplikacjom, że „on teraz nie ma pojęcia, jak wybrnąć z tej tak trudnej sytuacji.” 19

Mimo to pozostał Chreptowicz jednym z najpracowitszych ministrów w rządzie. Na ogólną liczbę 83 posiedzeń Straży Praw (licząc od pierwszej sesji – 17 czerwca) opuścił zaledwie 14, w tym 13 z powodu problemów zdrowotnych. Z raportem o położeniu międzynarodowym Rzeczypospolitej wystąpił w sejmie cztery razy. Jako ministra zajmowały go zresztą także niezliczone sprawy „drobne”. Wśród nich były m.in. interwencje w drażliwych sprawach „wybioru ludzi przez Moskali”, tzn. handlu „żywym towarem” – ludźmi porywanymi z terytorium Rzeczypospolitej i sprzedawanych do wojska rosyjskiego. 20 Sprawy te jednak ze swej natury stanowiły tylko margines zagadnień, z jakimi musiał w tym czasie mierzyć się Chreptowicz jako polityk i szef dyplomacji.

*

Podstawowy cel – skłonienie Katarzyny II do wyrzeczenia się protektoratu nad Polską – początkowo pragnął osiągnąć Chreptowicz za pośrednictwem Berlina. Przejściowo nawet żywił nadzieję na osiągnięcie tego celu. W liście do posła Rzeczypospolitej w Petersburgu, Augustyna Debolego, rozważał możliwość wprowadzenia do pokoju rosyjsko-tureckiego zapisu o oficjalnej rezygnacji Rosji z „dawnej gwarancji” nad Polską. 21 Licząc, że w osiągnięciu tego celu pomocni będą dyplomaci pruscy (a także  austriaccy), do grudnia wespół z królem zwlekał z notyfikacją Konstytucji w Petersburgu.  Naczelną dewizą Joachima Chreptowicza stało się nie zadrażnianie stosunków z Rosją. Tak długo „aż się rzeczy wyklarują z Moskwą” 22, zabiegał o wsparcie sąsiadów. Jeszcze na początku 1792 r. utwierdzał w tej nadziei Stanisława Augusta:

„Nie jest to Najjaśniejszy Panie najgorzej – pisał – możemy być z którejkolwiek strony szukani, bylebyśmy umieli zanieść nasze determinacje, i wszędzie na czas brać rezolucje.”  23

Umiarkowany optymizm Joachima Chreptowicza powoli kruszyły jednak doniesienia z zagranicy. Informacje o dokonującej się „zdradzie pruskiej” oraz przeciągające się negocjacje z Saksonią, już w marcu 1792 r. pozbawiły wszelkich złudzeń szefa polsko-litewskiej dyplomacji. Doniesienia z Berlina przekonały go nadto o istnieniu tajnego układu, zawartego między Prusami i Rosją „względem interesów polskich”. 24 Odtąd wbrew sobie i bez resztek wiary kontynuował linię obozu reform.
Taka postawa Joachima Chreptowicza stała się jednak źródłem otwartego konfliktu z patriotami. Do kulminacji doszło już po napaści Rosji na Rzeczpospolitą. Wiadomo, że w toku ostrej wymiany zdań z marszałkiem Stanisławem Małachowskim, podkanclerzy litewski zarzucił mu naiwność, zadając znamienne zapytanie:

„Kto będzie odpowiadał za to co się dziś stało i za obecny przelew krwi?” 25

Niestety, niezależnie od swoich racji, w czasie wojny w obronie Konstytucji, nie wykazał Chreptowicz tej siły charakteru, którą należałoby po nim oczekiwać. Kuriozalne wypowiedzi, jakie notował w relacjach z przedstawicielami obcych państw (w tym głównie wobec posła rosyjskiego Jakowa Bułhakowa), nie licowały z funkcją i godnością ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej. Krytyka przywódców stronnictwa patriotycznego oraz deklarowana niewiara w zwycięstwo (nawet o ile uzasadniona realnym stosunkiem sił) – wszystko to nie powinno mieć miejsca na wysokim szczeblu dyplomatycznym. Fakty te jednak powtórzyły się kilkukrotnie w okresie wojny 1792 r. 26

Dzień akcesu Stanisława Augusta do konfederacji targowickiej – 23 lipca 1792 r. – stanowił nie tylko kres porządku konstytucyjnego i suwerennego ministerstwa spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Był zarazem rzeczywistym finałem kariery politycznej Chreptowicza. Doradzając królowi kapitulację wobec Rosji („aby nie puszczać rzeczy w odwłokę”), wychodził z przekonania (które żywił od początku wojny), że dalszy opór w najmniejszym stopniu nie odwróci przesądzonej klęski. Do końca pozostawał chłodnym realistą, nie wykazującym woli zbrojnej obrony przed przeważającymi siłami wroga.

*

W jakim stopniu postawa taka kładzie się cieniem na obrazie dokonań Chreptowicza? Czy jest w stanie przesłonić jego zasługi dla dzieła „odrodzenia w upadku”?
Zważywszy na funkcję szefa dyplomacji, jaką przyszło sprawować Chreptowiczowi po ustanowieniu Konstytucji 3 maja, trudno odmówić mu ogólnej orientacji w rzeczywistym położeniu Rzeczypospolitej. Dostrzegał naiwność rachub obozu reform na pomoc ze strony Prus. Eksponował niemożność przyjęcia przez władcę Saksonii oferty korony polskiej (zawartej w Konstytucji 3 maja), wytykał patriotom opieszałość w dozbrajaniu armii.

Jednocześnie nie można pozbawić podkanclerzego litewskiego woli zachowania osiągnięć Sejmu Czteroletniego. Bardzo obfity wkład ministra w jego dzieło ustawodawcze, sprawił, że żywił nadzieję na ocalenie reform i w pełni dostrzegał ich doniosłość. Z tego powodu ten dawny filar „partii rosyjskiej” w Rzeczypospolitej doczekał się jakże znamiennej opinii ze strony ambasadora rosyjskiego (Jakuba Jana Sieversa):

„Udawał on zawsze, jakoby dla Rosji był przychylnym, w czym zawiódł nadzwyczajnie(…).” 27

Dla sprawiedliwości wypada zaznaczyć, że walory intelektualne Chreptowicza dostrzegali także jego przeciwnicy polityczni, do których zaliczał się jeden z przywódców obozu reformatorskiego – Julian Ursyn Niemcewicz. Wspominając w „Pamiętnikach” podkanclerzego litewskiego z ironią zauważał:

„Patrząc na wypukłe czoło jego, na niezwykłą obszerność głowy, śmiele rzec mogłeś, iż Chreptowicz podwójną ilość mózgu zwyczajnego ludziom zawierał.” 28

Także król wyrażał opinię, która musi brzmieć dzisiaj znamiennie:

Gdyby lepiej słuchano starego kanclerza Chreptowicza, i gdyby on sam był czynniejszy, poznałoby w nim, sądzę, człowieka, który istotnie zasługuje na nazwę męża stanu.” 29

Odrębne miejsce w działalności ministra zajmuje troska o interesy Wielkiego Księstwa Litewskiego, w tym o jego status prawny w ramach federalnej Rzeczypospolitej. Troska zwieńczona spektakularnym sukcesem w postaci „Zaręczenia wzajemnego Obojga Narodów” (z 20 października 1791 r.). Wypada uznać Joachima Chreptowicza za jednego z głównych sprawców osiągniętego wówczas kompromisu (jakkolwiek pośród parlamentarzystów litewskich panowała w tym względzie jednomyślność). Kompromisu tym większego, że zawartego w przededniu ostatecznego uśmiercenia polsko - litewskiej państwowości, dla której ten wiekopomny akt musiał stać się przede wszystkim swoistym testamentem politycznym oraz wymownym podsumowaniem wielowiekowej egzystencji obojga narodów w ramach wspólnoty państwowej.

*

Czy możliwa jest zatem wyważona ocena dokonań Joachima Chreptowicza? Czy istotnie należy ją ulokować na zawsze „pomiędzy sławą a potępieniem”? Michał Zaleski, jego oddany przyjaciel, swojego czasu napisał: „Nie w tym czasie żył Chreptowicz, by go szczęście publiczne wsławiło, i on, jak wielu innych, raczej wymówki od winy, niż chwały w potomności czeka.” 30 Wybitne zasługi na polu publicznym nie mogą zatrzeć prawdy o „gabinetowej” działalności „prorosyjskiego” kanclerza i jego sceptycyzmie wobec Konstytucji. Nie może jednak zmienić to faktu, że Joachim Litawor Chreptowicz na zawsze bodaj pozostanie symbolem polsko-litewskiej państwowości, która w okresie Sejmu Wielkiego przeżyła swój przedśmiertny karnawał. Ostatni kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego był nie tylko członkiem elity, lecz także symbolem chłodnej kalkulacji i politycznego realizmu (który tak często wymaga w wielkiej dyplomacji odrzucenia wewnętrznych emocji). Z tego powodu odnosił się sceptycznie do spektakularnych demonstracji patriotycznych, jakich nie brakowało w czasie sejmu. Pozostał jednak uosobieniem wytrwałej pracy „u podstaw”, służącej jak najszczytniejszemu celowi odrodzenia wspólnej Rzeczypospolitej – uosobieniem polsko-litewskiego fenomenu „odrodzenia w upadku”…

Krzysztof Tracki

Przypisy:
J. Chreptowicz, Pamiętnik Rodu Chreptowiczów, [w:] „Kronika rodzinna” 1890, nr 20, s. 610.
2 Dyariusz Seymu Convocationis siedmio-niedzielnego warszawskiego, Warszawa 1764, s. 169.
3 Dziennik Joachima Chreptowicza, AGAD APPot 313, t. VII.
4 Diariusz sejmu 1773-1775, BJ rkps. akc. 92/61, t. I, k. 64-65.
5 W. Konopczyński, Geneza i ustanowienie Rady Nieustającej, Kraków 1917, s. 212.
6 Stanisław August do M. Glaire’a, Warszawa 9 IX 1772, [w:] Stanisław Poniatowski i Maurycy Glaire. Korespondencja dotycząca rozbiorów Polski, wyd. E. Mottaza, Warszawa 1901, s. 80.
7  J. Chreptowicz do Stanisława Augusta, Białystok 14 IX 1786, BCzart rkps 724, k. 428; i in.
8 K. Steckiewicz do K. Badeniego, Niemenczyn 27 IX 1786, AGAD ABr 83, nlb.
9 M. Morawski do K. S. Radziwiłła, Warszawa 30 IX 1788,  [w:] Korespondencja Księcia Karola Stanisława Radziwiłła wojewody wileńskiego „Panie Kochanku” 1744 – 1790, Kraków 1898, s. 290.
10 J. Chreptowicz do Stanisława Augusta, [Warszawa] 3 IX 1788, BCzart rkps 920, k. 189.
11 Pamiątki JPana Seweryna Soplicy cześnika parnawskiego. Poznań 1923, cz. I, s. 79, 84.
12 Głos J. Chreptowicza z 21 XI 1788, [w:] Dyaryusz seymu ordynaryjnego…w Warszawie rozpoczętego R.P. 1788, t. I, cz. II, Warszawa 1788, s. 139.
13 A. F. Goltz do Fryderyka Wilhelma II, Warszawa 15 VI 1791, s. 70.
14 Stanisław August do J. Chreptowicza, Warszawa 18 XI 1790, BCzart rkps 920, k.483. W słowach monarchy można się dopatrzeć jednego z pierwszych świadectw o dokonującym się w Warszawie zwrocie politycznym, wiodącym do Konstytucji 3 maja!
15 Stanisław August do M. Glaire’a, Warszawa 21 VI 1791, op. cit., s. 116.
16 F. Essen do J. Lossa, Warszawa 13 VIII 1791, [w:] H. Kocój, Konstytucja 3 maja w relacjach posła saskiego Franciszka Essena, Kraków 2000,  s. 86.
17 J. Białopiotrowicz do M. Zaleskiego, Brycianki 23 X 1792, BJ rkps 955, k. 55.
18 Sesja 17 V 1791, AGAD ASCz 3423, t. XIX, k. 215; Gazeta Narodowa i Obca z 18 V 1791; Sesja z 8 VI 1791, AGAD ASCz 2274, t. XIV, k. 93; Volumina Legum, t. IX, 269 – 271.
19 K. Tracki, Ostatni kanclerz litewski, Wilno 2007, s. 153 – 222; F. Essen do J. Lossa, Warszawa 23 VIII 1791, op. cit., s. 86.
20 Ibidem, s. 227 – 228; J. Wojakowski, Straż Praw, Warszawa 1982, s. 269 – 270; K. Tracki, Sprawy drobne w działalności ministerstwa spraw zagranicznych Rzeczypospolitej po ustanowieniu Konstytucji 3 maja (1791 – 1792), [w:] Nasz Czas, Wilno 2008.
21 J. Chreptowicz do A. Debolego, Warszawa 22 VI 1791, AGAD Zb. Pop. 406, k. 10.
22 J. Chreptowicz do Stanisława Augusta, [Warszawa] 17 III 1792, BCzart rkps 920, k. 395.
23 Tenże do tegoż, [Warszawa] 22 I 1792, ibidem, k. 379.
24 Tenże do S. Jabłonowskiego, Warszawa 4 IV 1792, AGAD Zb. Pop. 406, k. 37.
25 Dziennik Bułhakowa, s. 385.
26 K. Tracki, Ostatni kanclerz litewski, s.212, 221, i in.
27 J. J. Sievers do O. O. Igelströma, Grodno 28 I 1794, [w:] J. J. Sievers, Jak doprowadziłem do drugiego rozbioru Polski, oprac. B. Grochulska i P. Ugniewski, Warszawa 1992, s. 185.
28 J. U. Niemcewicz, Pamiętniki czasów moich, Paryż 1848, s. 183.
29 Stanisław August do M. Glaire’a, Warszawa 25 XI 1789, [w:] Stanisław Poniatowski i Maurycy Glaire, s. 99.
30 M. Zaleski, Pamiętniki…wojskiego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Poznań, 1879, s. 84.

 

 

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com