W związku z ukazaniem się na portalu diena.lt wywiadu z V. Ušackasem pt. „V. Ušackas: problema – ne santykių su Rusija „perkrovime“ (Problemem nie jest „przeładowanie” stosunków z Rosją”), w którym specjalny wysłannik Unii Europejskiej w Afganistanie porusza również temat stosunków litewsko – polskich, zachęcając władze kraju do realizacji, pod naciskiem sąsiedniej Polski, postulatów, wysuwanych, rzekomo w imieniu litewskich Polaków, przez zorganizowaną grupę tomaševskich - odnosi się wrażenie, iż V. Ušackas wymieniając imię Jerzego Giedroycia nic nie wie o myśli przewodniej redaktora „Kultury” i pisma tego nigdy w ręku nie trzymał.


A główna i przewodnia Jego myśl dla poczynań Polski polegała na tym, aby sąsiednie kraje - Litwę, Białoruś i Ukrainę  - zawsze i wszędzie wspierać, a nigdy nie wtrącać się w ich sprawy wewnętrzne, bo (…) uważałem, że kwestia niepodległości tych państw dla naszej (Polski, przypis. nasz) suwerenności jest tak ważna, że trzeba nawet ponieść ofiary, bo (…) niepodległa Ukraina jest dla naszej przyszłości ważniejsza niż przystąpienie do NATO. Bo bez Ukrainy Rosja nigdy nie będzie państwem imperialnym, bo (…) weźmy Litwę. To my robimy niepotrzebne konflikty.

Rozumiemy, że V. Ušackas, możliwie zamierzający wziąć udział w najbliższych wyborach prezydenckich, zechce mieć bezpośrednie poparcie ze strony tomaševskich, jak to umiejętnie wykorzystała w roku 2009 D. Grybauskaitė, gwarantując tym samym wszelką bezkarność, której dziś zbieramy owoce.

Dlatego nawet bardzo wysokiemu przedstawicielowi 27 państw UE w Afganistanie, o ile myśli o przewodzeniu Litwie, warto uprzednio zejść na ziemię i zrozumieć również rzeczy zwykłe, ludzkie i  przyziemne, iż wilk zmienia jedynie sierść, a nigdy naturę, a dlatego realizowanie pomysłów zorganizowanych grup o przestępczych korzeniach jedynie je jeszcze bardziej rozbestwia.

W związku z obecnością w składzie tzw. Forum „sztandarowej” postaci, Valdasa  Adamkusa, warto odnotować, iż to za jego rządów, bezpośrednio z udziałem instytucji prezydenta, V. Tomaševski zaczął być hołubiony i wynoszony pod niebiosa, tworząc „mocne fundamenty” dla sytuacji obecnej. Bez publicznego  „wyspowiadania się” po co  i w jakim celu to było robione, działalność Forum, gdzie litewskich Polaków reprezentuje odpowiednio dobrana  kolejna  grupa tomaševskich działaczy, przyczyni się tylko do brnięcia w dalsze błędy i katastrofalne sytuacje. Tzw. „postęp" w stosunkach międzyludzkich — społecznych,  politycznych,  międzynarodowych — jest tylko rozeznawaniem i naprawianiem starych krzywd. Przyszłość jest uzależniona od teraźniejszej rewizji przeszłości, i im ona będzie skrupulatniej przeprowadzona, tym większe szansę na dobre „kiedyś". (Barbara Toporska. Polityka polska wobec Białorusinów.)

Zaledwie kilka obrazków z publikacji prasowych i oficjalnych dokumentów:

W dniu 5 maja 1997 roku widzimy V. Tomaševskiego z kompanią, demolującego bar „Pod  dębem” w Ogrodnikach  w Polsce. Zatrzymany przez patrol polskiej policji przy próbie ucieczki na Litwę przez cały czas zachowywał się bardzo arogancko i agresywnie, krzyczał do pozostałych, aby nie okazywali dokumentów, że jest to bandycki kraj itp..

W sierpniu 1999 roku widzimy go na sali sądowej, gdzie pod  jego przewodnictwem grupa  osób z Polski i Litwy próbuje robić psychologiczne naciski na sąd w procesie L. Jankeleviča, sekretarza  komunistycznej partii  Litwy (Burokevičiusa), pociąganego do odpowiedzialności karnej za działalność antypaństwową.

Wiosna i lato 2000 roku mijają  dla V. Tomaševskiego i jego najbliższego otoczenia z udziałem sygnatariusza Z. Balcewicza, i przy milczącej zgodzie ówczesnych konserwatywno – liberalnych władz oraz prezydentury, na bezprawnych atakach na Związek Polaków na Litwie i próbach  przejęcia siłą mienia Związku oraz rozprawy z tymi, którzy uważali, iż społeczne organizacje litewskich Polaków mają konstytucyjne prawo na samodzielne działanie i nie muszą podlegać kontroli i wskazówkom Akcji Wyborczej.

Niebawem powyższych napastujących zaczyna bronić kolejny sygnatariusz - Kazimeras Moteka.

W pierwszych dniach  sierpnia 2001 roku widzimy V. Tomaševskiego już obok  V. Adamkusa w składzie państwowej delegacji, udającej się do Warszawy na obchody 10 – lecia wznowienia stosunków dyplomatycznych między Litwą i Polską, gdzie powyższemu ma być wręczony order  za umacnianie współpracy polsko – litewskiej. W trakcie centralnych uroczystości w prezydenturze RP V. Tomaševski urządza skandal, orderu nie przyjmuje, jakoby uznając, iż nagroda powinna być wyższego stopnia.

Po kilku miesiącach do Wilna przyjeżdża A. Kwaśniewski i z udziałem doradcy prezydenta order V. Tomaševskiemu jednak udaje się wręczyć. Możliwe innego, wyższego stopnia.

Zaledwie kilka  faktów, które świadczą, iż  V. Ušackasowi i  V. Adamkusowi tak naprawdę nie jest znana i zrozumiała myśl przewodnia  J. Giedroycia. A otaczając się tomaševskimi i z ich udziałem, bez publicznego oczyszczenia się i wyjaśnienia wcześniejszych poczynań  -  zbudować fundamenty trwałej  partnerskiej współpracy miedzy Litwą i Polską się nie da.

Chyba, że tylko na niby, i na potrzeby kampanii wyborczej.

Ryšard Maceikianec