Rewolucja w Libii, jaka ma miejsce w marcu 2011 r. jest kolejną rewolucją podobnego typu, jakie przeszły przez Tunezję, Egipt, i przechodzą w Jemenie, Bahrajnie i być może w Syrii? Atak sił powietrznych NATO na strefę powietrzną Libii wskazuje na powagę sytuacji.

Komentarze w mediach zwykle donoszą o barbarzyńskich zachowaniach władz, nakręcając opinię publiczną w Ameryce na konieczność interwencji w określonym kraju, jak ostatnio w Libii. W końcu Stany Zjednoczone wzięły udział w trzeciej wojnie, jako że dwie już prowadzą w Iraku i Afganistanie. Natomiast komentatorzy w mediach zwykle nie popierają kolejnej wojny.

Rzeczywiście sytuacja polityczna jest bardzo skomplikowana i napięta. Bliski Wschód to ropa naftowa, która napędza gospodarki Cywilizacji Zachodniej.  Od dziesiątków lat, dyktatorskie reżimy państw arabskich świetnie współpracowały z naszą cywilizacją. Mimo, że wolelibyśmy by owe dyktatury były demokracjami?

Od lat też reżimy arabskie są w stagnacji politycznej, która sprzyja elicie odkładanie miliardów dolarów we szwajcarskich bankach. Natomiast społeczeństwo, spoza rodzin królewskich jest coraz lepiej wykształcone, obyte w podróżach po świecie oraz dysponujące Internetem, gdzie jest olbrzymie źródło wiedzy na temat jak się żyje w świecie. Stąd ludzie się buntują owej stagnacji i chcą lepiej żyć póki ropa tryska w ich krajach.

Oczywiście z punktu widzenia rozwagi w utrzymaniu niezakłóconych dostaw ropy naftowej, Cywilizacja Zachodnia wolałaby utrzymać status quo? Z drugiej strony, poparcie owej Arabskiej Wiosny Ludów może być rzadką okazją do zastąpienia dyktatur demokracją. Być może społeczeństwa czując, że współrządzą były by mniej podatne na popieranie terroryzmu przeciw Zachodowi?

Nie ma na to jasnej odpowiedzi, dynamika rozwoju sytuacji na Bliskim Wschodzie powinna podpowiedzieć mądre rozwiązania. Z polskiego punktu widzenia, owe rewolucje i działania wojenne nie mają miejsca na terenie Polski. Nasz kraj był „boiskiem,” na którym Pan Bóg prowadziła swe Igrzyska, jak Polskę nazwał angielski historyk Norman Davis. Lub Polska już nie jest „zakrwawioną ziemią,” jak ją nazwał amerykański historyk Tomothy Snyder. I to jest dobra wiadomość dla Polaków, bowiem zwykle cierpienie było naszą „specjalizacją” historyczną.

Aczkolwiek Polska oddala się od obecnych centrów konfliktu, to jednak nie może oddalić się od zagrożenia wyczerpania się strategicznych zasobów. W tym ropy naftowej i gazu, których ma starczyć na następne 40 lat. Co do wody, to Polska ma jej mniej do picia niż pustynny Egipt. Czyli nie tylko ropę, ale i wodę do picia będziemy sprowadzać z Bliskiego Wschodu?
20. 03. 2011 r.