…Symbolem ciemnoty politycznej, głupoty mas, symbolem krótkowzroczności, jakiegoś specyficznego chamstwa, ciasnoty nieprawdopodobnej, obłędu nieomal - niech służy fakt następujący: oto nad Wilnem, nad lotniskiem Porubanku, błyszczy czerwona gwiazda bazy sowieckiej. Straszliwy cień czerwonego terroru pada na życie, mienie i sumienie chrześcijańskiej ludności. Tymczasem ludność ta nie ma nic lepszego do roboty, jak tłuc się wzajemnie po własnych świątyniach, tłuc do krwi podczas modłów, spierając się o to - czy w kościołach katolickich śpiewane być mają pieśni w języku polskim, czy litewskim!!! Józef Mackiewicz. Prawda w oczy nie kole, 2002

O! rozległe były kiedyś ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego, od Bałtyku po Morze Czarne, a któż zna dzisiaj jego granice?!...Józef Mackiewicz, Droga donikąd
Bez końca deptano tę sapowatą, niezbyt żyzną ziemię, jakby raptem wszystkim stała na zawadzie w osiągnięciu ich dalekich obcych celów. A zdawało się leży na ustroniu, i lasy ją ochraniają gęste, i drogi kiepskie, latem za suche, jesienią za błotniste, zimą za śnieżne, wiosną wcale nawet, bywało, nie do przebycia. Bez bogactw mineralnych, bez pretensji światoburczych, bez bydła rasowego; we wsiach słomą krytych i zwyczajnym kundlem strzeżonych. Ale nie! Wciąż pchano się do niej z wojskiem, z armatami, z ideami, z obcym prawem; raz z reklamą pasty do zębów, raz z drutem kolczastym, raz z okopem przez sam środek żyta.  Józef Mackiewicz, Kontra
Bo mnie się zdaje, że czas już najwyższy skończyć z poglądem na tę resztówkę z Wielkiego Księstwa Litewskiego jako na bardzo szczęśliwą sielankę, której synom zależy tylko na jednym w życiu, aby pod urzędową batutą pozwolono im śpiewać chóralnie: Hej, strzelcy wraz...   Józef Mackiewicz, Bunt rojstów
Nietrudno byłoby udowodnić, że całą późniejszą twórczość Józefa Mackiewicza można wywieść z Buntu rojstów, zbioru reportaży, który ukazał się nakładem wileńskiego dziennika „Słowo" w 1938 (innego wydawcy autorowi znaleźć się nie udało). W istocie, jest to książka językowo bogata, napisana wykrystalizowanym już Mackiewiczowskim stylem. Autor z całkowitą swobodą włada polszczyzną literacką, odwołuje się do gwary wileńskiej, chętnie przytacza dialogi po białorusku. Nie jest to jednak dziennikarska mieszanka czy kresowy wolapik, lecz dojrzały indywidualny język artystyczny, którym z wielkim powodzeniem będzie się posługiwał Mackiewicz w swoich powieściach. Bunt rojstów patronuje twórczości Mackiewicza również i w innym sensie: jest aktem przymierza z ziemią. Ta lojalność pozostanie dla pisarza najważniejsza. Będzie się upominał o swoją ojczyznę, wzniecając bunt rojstów.

Warszawska Oficyna Wydawnicza „Gryf" specjalizuje się najwyraźniej we wznowieniach niedostępnych lub zgoła zapomnianych książek o tematyce kresowej. W roku ubiegłym nakładem wydawnictwa ukazały się m.in. utwory Piaseckiego i Chciuka, ostatnio zaś Bunt rojstów Józefa Mackiewicza - książka niewznawiana od czasów pierwszej edycji wileńskiej, a więc przez lat z górą pięćdziesiąt.
Ostatnimi czasy Bunt rojstów zaliczał się oczywiście raczej do kategorii książek niedostępnych niż zapomnianych. Sam tytuł miłośnicy Mackiewicza znali od dawna - wymieniany był wielokrotnie w pracach krytycznych poświęconych temu autorowi. Rozmaite omówienia pozwalały jako tako zorientować się w zawartości książki, zachęcały do domysłów i podsycały ciekawość, ale pierwsze znaczące dzieło Mackiewicza pozostawało antykwaryczną rzadkością i z lektury znali je tylko nieliczni..

Nazwisko Józefa Mackiewicza (brata głośnego redaktora „Słowa") nie jest dostatecznie znane czytającemu ogółowi w Polsce. Tylko nieliczni wiedzą, kim jest ukrywający się pod literkami „J.M.” w wewnętrznych stronach „Słowa" utalentowany reporter wileńskiego pisma. Bo reporter to niewątpliwie dziś w Polsce jeden z najzdolniejszych, ruchliwy i wnikliwy, piszący barwnie a lekko, zamaszyście a z wdziękiem, z pasją i jednocześnie z finezją, z sarkaniem a również z humorem. Na tym nieprzeciętnym talencie poznali się najlepiej... cenzorzy, którzy stale dzielą swą ojcowską troskliwość pomiędzy obu braci. Józef Mackiewicz, też bowiem zatrąca chętnie o tematy polityczne - wprawdzie jego podejście jest inne, bo podchodzi do tematów nie od strony zasad ani ideologii, ale od strony małych, ciemnych, ubogich ludzi - lecz potrafi uplastycznić brudne plamy tych nędznych wegetacji, przeciwstawiając je tromtadracji oficjalnej, pełnej frazesów górnych, odświętnych, wzniosłych.

Szanowny Panie!
Nie widzieliśmy się nigdy i nie dzieliliśmy się swymi myślami, które przy bliższej znajomości stałyby się zapewne - „dumami", pełnymi troski palącej i jadowitej trwogi.
Nie znamy się, a jednak coś podszepnęło Panu myśl, by przysłać mi swój Bunt rojstów. Wyczuł Pan dobrze, że książka ta padnie na moje biurko, jak „te wici ogniste, jak ta zapowiedź wojny". I tak się też stało...
Każdy, najmniejszy reportaż, umieszczony w książce Pana, żywym echem odbił się w moim sercu i obudził w nim wspomnienia tego, co przejrzałem własnymi oczyma, co przeczułem i przeniknąłem instynktem pisarza i podróżnika, przemierzając rojsty, hała, puszcze, wąwozy, wierchy górskie, jary i bezkresną równinę naszych kresów, a czego z bezwzględnością chirurga w swoich książkach opisać nie mogłem, gdyż moje książki przeznaczone są jak gdyby „na wyrost", na ten szczęśliwy okres naszej gospodarki państwowej i dojrzałości myśli politycznej, kiedy to Bunt rojstów stanie się niezmiernie ważnym i pouczającym dokumentem historycznym wartości pierwszorzędnej.

Książka Bunt rojstów na karcie tytułowej ma hoppenowską1 winietę , chłop tutejszy, bosy, z czapką w ręku, oczy spuszczone, wyraz twarzy beznadziejnie smutny. Oto chłop nasz przed demokratycznym urzędem polskim na Ziemiach Wschodnich.
Chłop jest nasz, może to być katolik albo prawosławny, mówiący lepiej lub gorzej po polsku, lub całkiem po białorusku. Ale chłop jest nasz. Nie wyrzucimy go stąd, nie wypędzimy - to nie Żyd, nie przybłęda, nie zastąpimy go innym - musimy go zrobić obywatelem. To jest nasza państwowa konieczność. .
Urzędnik, przed którym ten chłop trzyma czapkę w garści, mając jednocześnie tępy i przygnębiony wyraz twarzy, świadczący o całkowitej beznadziejności, ten urzędnik, o, na pewno jest demokratą, może był w „Legionie Młodych"2 , może małżonka jego jest paniusią z klubu demokratycznego, głośno opowiadającą swoje sympatie do bolszewizujących młodzieńców, z którymi dyskutuje na herbatkach sam pan minister. Urzędnik jest oczywiście zwolennikiem reformy rolnej... a jakże, potrafi na zawołanie powiedzieć tysiące najbardziej patetycznych frazesów wolnościowych.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com