…Nie należy zapominać, że demokracja to jeszcze nie wolność. Demokracja to tylko równość. Dopiero liberalizm jest ­wolnością. Połączenie równości z wolnością ma wreszcie stwarzać ów ideał, który wszyscy pragniemy osiągnąć. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

Paryska „Kultura" należała do tych nielicznych pism wydawanych na emigracji, które podjęły trud wypracowania niezależnej polskiej myśli politycznej, wolnej od fobii i historycznych uprzedzeń. Linia polityczna to nie dogmat - pisali publicyści „Kultury”1. Takie podejście nie przysporzyło miesięcznikowi entuzjastów wśród polskich ośrodków politycznych na emigracji, podtrzymujących koncepcję „państwa na wygnaniu" i nieskorych do odejścia od tradycyjnego myślenia o sprawach Polski. Wybitnym publicystą politycznym kształtującym owo polityczne myślenie był Juliusz Mieroszewski2, który zadebiutował na łamach „Kultury" w 1949 r. recenzją książki Emery Evesa The Anatomy of Peace, ostatni tekst -List do czytelników, ukazał się w 11 numerze „Kultury" w 1975 r.

 W bogatej spuściźnie, obejmującej ponad 400 publikacji, od stałych Kronik angielskich (początkowo były to Listy z wyspy), pisanych pod pseudonimem Londyńczyk, po artykuły, z których część wydano w formie książkowej3, zawarte są poglądy dotyczące najważniejszych spraw polskich, w szerokim kontekście międzynarodowym. Problematyka jaką zajmował się Londyńczyk podzielić możemy na kilka grup tematycznych:
- rola emigracji politycznej,
- stosunki w kraju,
- Polska a Stany Zjednoczone,
- Polska a ZSRR (szerzej komunizm),
- Polska wobec Niemiec,
- Polska wobec najbliższych sąsiadów (tzw. obszar ULB, Ukraina, Litwa, Białoruś).

Mieroszewskiemu zarzucano nie tylko zmienność poglądów, ale nawet apostazję. Nie ulega wątpliwości, że na przestrzeni ćwierćwiecza w wielu sprawach odchodził od stanowiska prezentowanego wcześniej. Trudno czynić jednak z tego zarzut, jeśli uznamy, że historia jest zawsze dynamiczna, a myśl polityczna jest kształtowana w odniesieniu do zmieniających się warunków. Stałe dla Londyńczyka były tylko dwa elementy: podstawowe zasady moralne i interes narodowy.

„Kultura" wyznaczyła sobie ambitne zadanie: kształtować nowoczesne myślenie Polaków, to znaczy myślenie oparte nie na „narodowej mitologii" i uświęconych stereotypach, ale uwzględniające realia polityczne, wyzbyte wszelkich cech nacjonalizmu i tworzone w warunkach dialogu. Wśród problemów, z którymi zmagał się Mieroszewski poczesne miejsce - ze względu na ciężar gatunkowy - zajmowały stosunki polsko-rosyjskie, a szerzej polityka Polski wobec wschodnich sąsiadów.

Polska podległa ZSRR, rządzona wbrew woli społeczeństwa przez partię komunistyczną, pozbawiona nadziei na rychłą odmianę, była dla większości uchodźstwa polskiego przykładem zdradzonego przez Zachód sojusznika, który „cierpi niezaslużenie". Taki wizerunek Polski, wpisujący się w martyrologiczny obraz dziejów narodu polskiego, był na emigracji podtrzymywany. Niektórzy wyciągali z tego faktu wniosek, że Polska - jak to określił Melchior Wańkowicz w książce Klub Trzeciego Miejsca, winna przyjąć postawę wyczekującą.

Mieroszewski bardzo krótko pozostawał pod wpływem amerykańskiej doktryny wyzwalania i jednoznaczne poparcie dla Ameryki wiązał z szansą na wyzwolenie Polski. Rok 1956 był cezurą określającą widoczną zmianę w linii politycznej „Kultury”, wyłożoną w artykule „Karty na stół"4. Artykuł ten zapoczątkował etap ewolucjonizmu w programie politycznym „Kultury" i w publicystyce Mieroszewskiego. Ewolucjonizm był wynikiem przekonania, że system komunistyczny ze Związkiem Radzieckim na czele, podlega procesowi wewnętrznych zmian, które choć powolne, mogą na zasadzie kropli, która drąży kamień, doprowadzić w finale do demokratycznych przekształceń. Był próbą dostosowania polityki polskiej zarówno do przemian jakie nastąpiły w kraju, jak i w skali międzynarodowej. Ewolucjonizm kładł nacisk na stopniowe rozbrajanie komunizmu, poprzez zdemokratyzowanie ist¬niejących instytucji i samej partii, oraz złagodzenie cenzury5. Argumentów na rzecz takiego myślenia dostarczały sygnały napływające z Moskwy: XX zjazd KPZR z tajnym raportem Chruszczowa, zmiana frontu w stosunku do Jugosławii, uznanie narodowych dróg do socjalizmu w krajach satelickich, generalnie - polityka otwarcia. I choć z czasem umiarkowany entuzjazm wobec procesów liberalizacyjnych ostygł, „Kultura" nie wycofała się z najważniejszych założeń ewolucjonizmu.

W sierpniowym numerze „Kultury" z 1956 r. Mieroszewski pisał: „Naszym celem jest uwolnienie Polski spod władania Sowietów, ale absolutnie nic poza tym. Z chwilą gdy Rosja wycofa się całkowicie z Polski, nie będzie żadnych przeszkód w nawiązaniu normalnych i poprawnych stosunków pomiędzy nami a Zwigxkiem Sowieckim. Powinniśmy zawsze podkreślać, że celem naszej polityki jest wyłącznie odzyskanie niepodległości, a nie - zagłada Związku Sowieckiego i wyniszczenie komunizmu na wszystkich lądach ziemi”6.

Pogląd taki zmuszał do zastanowienia, jak winna wyglądać polska polityka wschodnia po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. „Kultura" prezentowała pogląd, że myślenie-polityczne wymaga przede wszystkim właściwego, opartego na realiach, zdiagnozowania sytuacji. Mieroszewski diagnozę postawił, choć była ona trudna do przyjęcia, nie tylko w kręgach „niezłomnych" z Londynu.

Tysiącletni bilans polityczny Polski jest ujemny i nie daje powodów do radości. Po dziesięciu wiekach Polska znalazła się w punkcie wyjścia. Z idei Jagiellońskiej i misji „przedmurza" nie pozostało nic. Polska nigdy w swej historii nie była partnerem Rosji. Zawsze rywalem, pokonanym lub zwycięskim. Terenem rywalizacji był obszar Ukrainy, Białorusi i Litwy7. Przez 300 lat Polska miała przewagę na Wschodzie. Pokój Grzymułtowski z 1686 r.8 należy uznać za punkt zwrotny w stosunkach polsko-rosyjskich. Od tego momentu zaczyna się przewaga Rosji. Polska rywalizację o Wschód przegrała. Po upadku pierwszej Rzeczypospolitej miały miejsce powstania. U zarania II Rzeczypospolitej była wyprawa kijowska. „Później mieliśmy dwadzieścia lat przygotowań i znów pakt Ribbentrop-Mołotow. 1 wreszcie zakończone klęskę Powstanie Warszawskie, które zamyka sekwens walk pokoleń. Można powie¬dzieć, że Powstanie Warszawskie stanowiło ostatni zryw polskiej tradycyjnej polityki wschodniej - bo choć militarnie wymierzone było przeciwko Niemcom, politycznie skie¬rowane było przeciwko Rosji. (...) Powyższy schemat rozwiązania >kwestii rosyjskiejnie pracuje< - jakby powiedział Anglik. Nie pracuje i nie należy go powtarzać. To nie defetyzm - to jest tylko zachodnioeuropejski common sense"9 - konkludował Londyńczyk.

Rosja myślała o Polsce w podobnych kategoriach. Mołotow traktował Polskę jako rywala, którego należy podzielić i wymazać z mapy Europy. „Nastawienie Rosjan do nas - pisał Mieroszewski - jest w pewnej mierze odbiciem naszego nastawienia do nich. Pokonany rywal rodzi powstańców i kolaborantów. Komitet Lubelski to byli kolaboranci, a żołnierze AK w Warszawie to byli powstańcy. Ani kolaboranci, ani powstańcy nie stanowię materiału na partnerów i Rosjanie nie ufają tak jednym, jak i drugim". Pod koniec drugiej wojny światowej „wypadło dno ze świata, którego pierw¬sza i druga Rzeczypospolita stanowiły kolejno część składową”10. Koncepcje Dmowskiego i Piłsudskiego utraciły układ odniesienia, stając się historią zamkniętego okresu. Polska ma tysiąc lat historii, lecz nie ma „wczoraj do którego można by nawiązać”11. „W niczym nie jesteśmy tak przerażająco wschodni, jak w stosunku do Rosjan”12. Wielu współczesnych Polaków nadal uważa, że alternatywą dla rosyjskie¬go imperializmu może być tylko imperializm polski, a ideałem byłaby Polska sfede¬rowana z Ukrainą, Litwą i Białorusią - brzmiała diagnoza stawiana przez „Kulturę".

Polacy byliby najszczęśliwsi - pisał kiedy indziej Mieroszewski, gdyby mogli za¬pomnieć, że Rosja istnieje. Rosja przed wojną znajdowała się poza chińskim murem, którego pilnował KOP, i przeciętny obywatel nie był w ogóle świadom jej sąsiedz¬twa. 0 skali zainteresowania wschodnim sąsiadem świadczyła garstka studentów rusycystyki na polskich uniwersytetach. Rosja - to kraj z ponurej anegdoty, barba¬rzyńsko-egzotyczny, którym interesowała się „dwójka" i nikt poza tym. „Na granicy polsko - sowieckiej kończyła się nie tylko Europa, ale cywilizowany świat białego człowieka”13. W odniesieniu do stosunków polsko-rosyjskich, Polacy najchętniej wróciliby do sytuacji sprzed 1939 r.

„Kultura" w oparciu o konsekwentną i logiczną analizę faktów, zamierzała doprowadzić do zmiany polskiej polityki wschodniej, najpierw poprzez zmianę „klimatu" w stosunku do Rosji. Logicznie biorąc, były dwa rozwiązania: albo Rosję pobić, albo się z nią ułożyć. „Ponieważ nie możemy jej pobić, musimy się z nią ulożyć”14.

To Polsce jest bardziej potrzebne porozumienie z Rosją. Przemiana ogólnego „trendu w kwestii rosyjskiej" winna się rozpocząć od porzucenia idei i psychologii „przedmurza”. „Przedmurze”, które wywodzi się od słowa mur, implikuje izolację i stan permanentnej wojny defensywnej. Tysiące artykułów przed wojną i po wojnie drukowanych na emigracji, dotyczyło obrony wartości cywilizacji zachodniej. Zawsze chodziło o obronę, nigdy o oddziaływanie. Psychologia przedmurza jest cenna w czasie wojny, ale wręcz zgubna w czasie pokoju. Zachodni patriotyzm Polaków wyraża się nieprzepartym ciągiem na Zachód. Polska przynależy do bloku wschodniego i ani politycznie, ani geopolitycznie „przedmurzem" nie jest. 0 ile do 1939 r. była ostatnim fortem cywilizacji łacińskiej, wysuniętym na Wschód, o tyle po wojnie Polska stała się najbardziej łacińsko-zachodnim krajem w bloku wschod¬nim. Polacy muszą porzucić psychologię „przedmurza" nie tylko dlatego, że nie ma ona pokrycia w faktach, ale przede wszystkim dlatego, że owym fikcyjnym przedmurzem nie obronią swej zachodniości. Zachodniość polega na tym, by kulturę zachodnią eksportować na Wschód.

Mentalność „przedmurza" Polacy winni zastąpić ideą pomostu. Pomost pomiędzy Rosją i Zachodem musi być budowany nieomal od podstaw i dlatego każda choćby najmniejsza cegiełka jest wielkiej wagi. To jest rola niezmiernie trudna, po¬nieważ wyłącza pryncypializm i filozofię: „wszystko albo nic, czarne lub białe”15. Albo Polska będzie pomostem, albo Niemcy będą przedmurzem. Rosja nawet zdekomunizowana, pozostanie mocarstwem Europy. Polityka średnich państw, jest zawsze polityką kompromisu. Polska nigdy nie znajdzie się w sytuacji, aby mogła dyktować warunki Rosji16. Polityka średniego państwa sąsiadującego z Rosją wymaga nie tylko dojrzałych przywódców, lecz przede wszystkim dojrzałości społeczeństwa. Społeczeństwo musi być na tyle dojrzałe, by udzielić solidarnego poparcia przywódcy, który nie operuje skrajnie nacjonalistycznymi hasłami, lecz przeciwnie, wysuwa program skromny i realny, będąc jednocześnie gotowym bronić tych postulatów twardo i zdecydowanie. Domaganie się w danej historycznej sytuacji rzeczy nieosiągalnych - nie jest dowodem niezłomności, „tylko zwyczajną głupotę".

Rosja jest sąsiadem Polski i jest to fakt, o którym nie należy zapominać. „Przed nami nie ma innej drogi jak vis a vis Rosji" - pisał Mieroszewski17. Dobre stosunki z Rosją winny być pierwszoplanowym celem każdego polskiego rządu. „Zoologiczna  nienawiść do Rosji jest równie poniżająca jak antysemityzm”18.
Mieroszewski ostro skrytykował polskie neurotyczne widzenie Wschodu i Zachodu. Z jednej strony nienawiść do Rosji, z drugiej zauroczenie Zachodem19. Deklarowanie polskiej przynależności do Zachodu i akceptowanie wszystkiego co zachodnie, jest przejawem kompleksu „małych narodów". Polska prawdziwą pozycję dla siebie może wywalczyć tylko na Wschodzie. Należy odrzucić szkodliwą tezę, o konieczności sojuszu z Zachodem, „nawet wbrew niemu", a także wiarę, że wszystko zależy od Zachodu20. Na Zachodzie Polska znaczyć będzie tylko tyle, ile znaczyć będzie na Wschodzie21.

Trzeba tylko przekonać Zachód, że Polska jest kluczem do Rosji. Przede wszystkim Polacy winni się wydobyć z politycznego letargu i odzyskać inicjatywę na Wschodzie. Do tego potrzebne jest zerwanie ze schematem, który dzieli Polaków na dwa obozy: serwilistów i likwidatorów. Ani jedni ani drudzy nie mają szans uzyskać statusu partnera Rosji. Pierwsi - gotowi są służyć w każdych warunkach, drudzy-gotowi są sprzymierzyć się nawet z Niemcami przeciwko Rosji. Koncepcja, którą prezentowała „Kultura" nie miała nic wspólnego z imperializmem, choć nawiązywała do historycznego motywu polskiej polityki wschodniej. Co mogła Polska oferować Rosji? Odpowiedź brzmiała - kulturę. Polska terytorialnie pobita, pozostała obecna kulturalnie. Polska prasa i literatura miała w ZSRR pozycję wyjątkową. Nawet Adam Schaff czy Leszek Kołakowski byli w kręgach inteligencji rosyjskiej potajemnie czytani i dyskutowani, a zeszyty paryskiej „Kultury" kolekcjonowały redakcje pism literackich ZSRR. Polskie książki eksportowane do ZSRR i Czechosłowacji stanowiły 75% całego eksportu książek. Rosja przez 50 lat nie tylko nie zbliżyła się do Zachodu, ale całkowicie od niego odeszła.

Nie tylko Polsce, ale także państwom środkowoeuropejskim takim jak Czechosłowacja i Węgry przypada ważne zadanie: „przywrócić Rosję Euyopie"22. Realizacja, zależy jednak od pozycji przywódców tych państw i stopnia ich niezależności od Moskwy. Im te państwa będą bliższe niepodległości „tym ich oddziaływanie na narody Związku Sowieckiego będzie większe23. Polska winna stać się drożdżami przyspieszającymi proces przemian w ZSRR. Polacy, Czesi, Węgrzy są narodami zachodnimi. Ich długofalowym celem winna być stopniowa ewolucja Związku Sowieckiego w kierunku „wspólnoty" niepodległych narodów. To jest proces obliczony na lata, do którego Rosja musi dojrzeć. Realiści na takie „pomysły” uśmiechną się z politowaniem, a sowietolodzy wzruszą pogardliwie ramionami - przewidywał Mieroszewski. Ale świat zna przykłady, równie „absurdalnych" koncepcji pomyślnie doprowadzonych do realizacji. Gdyby ktoś w 1910 r. zaproponował Anglikom przebudowę imperium w Commonwealth z Indiami jako niepodległą republiką - zagroziliby wojną24. „Kto w pierwszych latach brał poważnie Ghandiego, proroka, dzi¬waka z kolowrotkiem? Ghandi byłby pozostał świętym, egzotycznym dziwakiem, gdyby stal na czele izolowanej sekty. Lecz za Ghandim nie stała sekta, ale solidarna opinia olbrzymich mas społecznych. I to zdecydowało o realizmie >mrzonki Ghandiego<"25. Proces przekształcania ZSRR w commonwealth musi zacząć się i dojrzeć w samym imperium sowieckim. Zadaniem polskiej polityki wschodniej winno być rozbudzanie i potęgowanie wszystkich sił odśrodkowych w ZSRR i scementowanie wspólnego frontu narodów ujarzmionych przez Sowiety, Rosjan nie wyłączając.

W pracy zmierzającej do rzetelnego porozumienia z Rosją, sojusznikami Polski będą sami Rosjanie. Program przebudowy ZSRR w związek federacyjnych wolnych państw i narodów - może liczyć na poparcie Rosjan, ale nie likwidacja Rosji jako mocarstwa. Dla programu parcelacji ZSRR Polacy nigdy nie znajdą sojuszników nawet pośród najbardziej dysydenckich kół radzieckich26. Polska winna szukać sojuszników nie wśród „konserwatywnego establishmentu", ale wśród „sowieckich demokratów". Ci Rosjanie, którzy z dumą patrzą na zdobycze imperium sowieckiego są w istocie prosowieccy. Nie ma „liberalnego sowietyzmu" - tak jak nie ma „demokratycznego imperializmu''. „Totaliści sowieccy" na „ołtarzu zaborczego imperializmu niszczę całopalnie sztukę i literaturę rosyjską”, bez której narodowa kultura rosyjska skazana jest na skarlenie. Życzliwość do narodu rosyjskiego musi być z definicji równoznaczna z negatywnym nastawieniem do sowietyzmu28. Polska życzy sobie przyjaznych stosunków z narodem rosyjskim - brzmiała dewiza „Kultury" - dla którego sowietyzm jest tak samo zagrażający jak dla innych nacji, gdyż wyzbywa ich historycznej ciągłości z kulturą rosyjską, dając w zamian nieokreślonego człowieka radzieckiego.

Porozumienie polsko-rosyjskie winni zapoczątkować wolni Rosjanie i wolni Polacy, gotowi przyznać pełne prawo do samostanowienia Ukraińcom, Litwinom i Białorusinom, gdyż tego wymaga polska i rosyjska racja stanu: „Musimy wspólnymi silami dążyć do przemian w ramach bloku sowieckiego i nigdy nie zwątpić w słuszność naszej wspólnej sprawy”29.

Nowe podejście do ZSRR wymagało także zmiany stosunku do bezpośrednio z Polską sąsiadujących narodów: Ukraińców, Białorusinów i Litwinów. „Kultura” szczególnie mocno podkreślała potrzebę porozumienia z Ukraińcami. Większość „niezłomnych" z Londynu popadało w swoistą pułapkę. Z jednej strony szukali so¬juszników wśród przedstawicieli „narodów ujarzmionych" za żelazną kurtyną - w tym także Ukraińców - dla których wspólnym wrogiem pozostawał ZSRR, a jednocześnie w kontaktach z Ukraińcami natrafiali na mur nie do pokonania - problem Lwowa i kresów wschodnich. W tej kwestii niemal cały „niezłomny Londyn" przemawiał jednym głosem: Polska powinna wrócić na kresy, zgodnie z granicami nakreślonymi traktatem ryskim.

Kultura" już z początkiem lat pięćdziesiątych podjęła drażliwy temat porozumienia polsko-ukraińskiego30. „>Idea Jagiellońska< tylko dla Polaków nie ma nic wspólnego z imperializmem" - pisano. Dla Ukraińców, Litwinów czy Białorusinów stanowi najczystszą formę polskiego tradycyjnego imperializmu. Rzeczpospolita obojga narodów skończyła się całkowitym spolonizowaniem szlachty litewskiej. Dla ucha Polaka może brzmieć miło zdanie, że polska kultura jest atrakcyjna, ale ten sam fakt z perspektywy ukraińskiej czy litewskiej jest oceniany inaczej: Polacy są groźniejszymi asymilatorami niż Rosjanie. Rosji mimo zaborów nie udało się zrusyfikować Litwinów. Polacy nie mogą stać na stanowisku, że każdy program wielkorosyjski jest imperializmem - natomiast polski program wschodni - jest wzniosłą „ideę Jagiellońską” bowiem nie może istnieć podwójna logika.

Polacy nie umieli współżyć z mniejszościami. Gdyby w okresie międzywojennym przyznano Małopolsce Wschodniej szeroką autonomię z językiem ukraińskim jako urzędowym na równi z polskim, gdyby utworzono we Lwowie ukraiński uniwersytet, wówczas byłaby większa szansa na porozumienie z Ukraińcami. Odebranie Polsce Lwowa było politycznym błędem z punktu widzenia polityki sowieckiej, ponieważ polski Lwów dzieliłby oba pobratymcze narody, co leży w interesie Moskwy, w każdych warunkach, a nie tylko w czasie kryzysów i wstrząsów. Zdaniem Mieroszewskiego, gdyby w sprzyjających warunkach Polacy odebrali Ukraińcom Lwów, a Litwinom Wilno - pozycja Polski vis a vis Rosji uległaby osłabieniu. Byłaby to woda na młyn imperializmu rosyjskiego. W gruncie rzeczy Polska po II wojnie, w porównaniu z okresem wcześniejszym znalazła się w „uprzywilejowanej sytuacji", ponieważ Ukraińcy i Litwini wcieleni do ZSRR z niechęcią równą niechęci Polaków odnoszą się do Rosjan.

Pierwszym punktem polskiej polityki wschodniej winno być uznanie prawa do samostanowienia i niezależnego bytu państwowego wszystkich narodów uciskanych przez ZSRR. Z polskiego punktu widzenia winno to dotyczyć przede wszystkim: Ukraińców, Białorusinów i Litwinów. Tylko radykalne rozwiązanie problemu ULB może przekształcić stosunki polsko-rosyjskie. Mentalność „my albo oni" musi wygasnąć zarówno wśród Polaków jak i Rosjan.

Jednolity front antysowiecki (a nie antyrosyjski sic!) narodów ujarzmionych, wymaga jednoznacznej deklaracji ze strony polskiej, że nie zgłasza roszczeń rewindykacyjnych wobec Lwowa i Wilna nawet wówczas, gdyby okoliczności ku temu sprzyjały. Trzeba przekonać Litwinów, Białorusinów i Ukraińców, że Polscy wyrzekają się jakichkolwiek pretensji terytorialnych. To bardzo ważne z punktu widzenia Moskwy, która trzyma niejako w szachu te narody, zagrożone nawrotem ekspansjonizmu polskiego. Nie można walczyć z imperializmem sowieckim pod sztandarem imperializmu polskiego, nie można przeciwstawiać sowieckiej polityce narodowościowej, polskiej polityki narodowościowej, ponieważ narody nad którymi panowały kolejno Polska i Rosja nie chcą liberalnej polityki narodowościowej, lecz prawa do samostanowienia. Nie ma podwójnej buchalterii: Szczecin - tak, Wilno, Lwów - nie. Zarzut podwójnej buchalterii dotyczył przede wszystkim „niezłomnych", którzy z jednej strony domagali się uznania granicy na Odrze i Nysie ze Szczecinem i Wrocławiem a z drugiej - nie godzili się na utratę Wilna i Lwowa. Zespół „Kultury" dość szybko doszedł do przekonania, że skutecznie można bronić granicy na Odrze i Nysie wyłącznie i jedynie stojąc na stanowisku obecnych granic Polski. Nie można samemu uprawiać „rewizjonizmu granicznego" i równocześnie piętnować go u Niemców31.

Oddanie Polsce Lwowa byłoby śmiesznie niską ceną - jeżeli za taki gest można by zniweczyć porozumienie 33 milionów Polaków z 44 milionami Ukraińców. Przyjdzie czas, że Ukraińcy, Litwini i Bałtowie będą mieli szansę zdobycia jeżeli nawet nie pełnej niepodległości, to w każdym razie autentycznej autonomii. Polska powinna popierać interesy tych narodów w Moskwie i bronić ich przed Moskwą. W po¬przednim okresie, ówczesnym narodom wschodnioeuropejskim Polska nie miała niczego do zaoferowania poza „wyzyskiem i kolonizację". Dlatego o idei Jagiellońskiej Polacy mówili „z namaszczeniem", a Ukraińcy czy Litwini „z odrazą”32 - pisał Londyńczyk.

Reasumując należy podkreślić, że najważniejszym elementem poglądów prezento¬wanych przez „Kulturę" na sprawy polskiej polityki wschodniej była gotowość przyjaznej postawy wobec Rosji i Rosjan z jednoczesnym podkreślaniem potrzeby pojednania z Ukrainą, Białorusią i Litwą. Mieroszewski pisał: „Jestem przekonany, że Polska i kraje Europy Wschodniej odzyskają w pewnych formach niepodległość - natomiast nie wierzę, że nasz kontynent wróci do sytuacji porównywalnej z układem z 1939 r.”33.

Na emigracji ciążącej z natury rzeczy do anachronicznych pojęć minionej epoki, karmionej przez swoich komentatorów politycznych początkowo złudzeniami, a później najczęściej już tylko resentymentami, Mieroszewski stworzył model żywego myślenia o sprawie polskiej, nie w oparciu o to co było, ale w kontekście zupełnie nowej sytuacji jaka wytworzyła się w świecie po II wojnie światowej.

Przypisy
1. Kronika angielska, [w:] „Kultura”, 1971, nr 1-2, s. 113.
2. Por. Juliusz Mieroszewski, Finał klasycznej Europy. Wybrał, opracował i wstępem opatrzył Rafał Habielski, Lublin 1997; R. Habielski, Gra możliwości. O pisarstwie Juliusza Mieroszewskiego, [w:] Myśl polityczna na wygnaniu. Publicyści i politycy polskiej emigracji powojennej, red. A. Friszke, Warszawa 1995, s.139-162; A. Siwik, Juliusz Mieroszewski jako publicysta polityczny paryskiej „Kultury” [w:) „Przegląd Polonijny", 1992, z. 3, s. 113-133. Jest oczywiste, że publicystyka Mieroszewskiego nie powstawała bez ścisłej konsultacji z redaktorem naczelnym „Kultury" Jerzym Giedroyciem, o czym świadczą listy opublikowane w Archiwum Kultury: Jerzy Giedroyc, Juliusz Mieroszewski, Listy 1949-1956, cz. pierwsza i druga, Warszawa 1999; por. Wizja Polski na lamach „Kultury" 1947-1976, Do druku przygotowała, wstępem, przypisami i indeksem opatrzyła Grażyna Pomian, Lublin 1999. [
3. Ewolucjonizm (1964), Polityczne neurozy (1967), Modele i praktyka (1970), Kehrt Deutchland in den Osten zuriick? Polem Deutchland, Europa (1961).
4. „Kultura", 1956, nr 1, s. 3-12.
5. J. Mieroszewski, Technologiczne pojmowanie dziejów, [w:] „Kultura", 1973, nr 4. s. 73-83; J. Mieroszewski, Ewolucja czy rewolucja, [w:] „Kultura'; 1968, nr 4, s. 83-91.
6. J. Mieroszewski, Materiały do refleksji, [w:] „Kultura", 1956, nr 7-8, s. 130. W podobnym duchu pisał kilka miesięcy później: „Dlatego dążeń do przebudowy ustroju nie należy nigdy bazować na nastrojach antyrosyjskich. Domagając się reform demokratycznej ustroju należy zawsze podkreślać wolę ułożenia stosunków polsko-rosyjskich na zasadzie dobrosąsiedzkich”. J. Mieroszewski, Lekcja węgierska, [w:] „Kultura", 1956, nr 12, s.94.
7. J. Mieroszewski, Tysiąc lat i co dalej?, [w:] „Kultura",1966, nr 7-9, s. 3-11.
8. Pokój Grzymułtowski z 1.V. 1686 r. zawarty w Moskwie, utrwalał warunki andruszowskiego rozejmu, na mocy którego Polska odstępowała Rosji ziemie: smoleńską, czernihowsko-siewierską, Zadnieprze wraz z Kijowem.
9. J. Mieroszewski, Na ruinach „przedmurza", [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej Europy, op. cit., s. 208.
10. Tenże, ABC polityki „Kultury", [w:] „Kultura", 1966, nr 3, s.43. 11. Tenże, Ewolucja czy rewolucja, [w:] „Kultura'; 1968, nr 4, s. 89.
12. Tenże, Ani z Rosją ani z Niemcami, [w:] „Kultura", 1967, nr 9, s. 79. 13. Tenże, Na ruinach „przedmurza", op. cit., s. 206
14. Tenże, Tysiąc lat i co dalej?, [w:] „Kultura", op. cit., s. 256
15. J. Mieroszewski, Na ruinach „przedmurza'; [w:] „Kultura'; 1962, nr 5, s. 99-107. Tenże, 0 banałach i cudach w polityce, [w:] „Kultura", 1972, nr 4, s. 79-90; Tenże, Most na Rubikonie, [w:] „Kultura'; 1963, nr 7-8, s. 134-143.
16. J. Mieroszewski, Rozprawa o metodzie, [w:] J. M., Finał Klasycznej Europy, op. cit., s. 261-269.
17. J. Mieroszewski, Może zdarzyć się i tak, [w:] „Kultura", 1970, nr 4, s. 47-54.
18. J. Mieroszewski, Polska leży między Rosją a Ameryką, [w:] „Kultura'; 1957, nr 7-8, s.124.
19. J. Mieroszewski, Polityczne neurozy, [w:] „Kultura", 1965, nr 9, s. 73-81. 20. Kronika angielska, „Kultura" 1965, nr 11, s. 52-59.
21. J. Mieroszewski, Może zdarzyć się i tak, (2), [w:] „Kultura", 1970, nr 5, s. 61-68.
22. J. Mieroszewski,  Geoideologia, [w:] „Kultura'; 1964, nr 12, s. 10.
23. Tenże, Geopolityka i imperializm, [w:] „Kultura", 1964, nr 5, s. 72.
24. W roku 1960 wydano specjalny rosyjski numer „Kultury”. W tym numerze po raz pierwszy użyto słowa commonwealth, jako wzoru przyszłej przebudowy ZSRR. Por też: J. Mieroszewski, Rosyjski „Commonwealth", [w:] „Kultura", 1961, nr 6, s. 61-69; Tenże, Wielka alternatywa, [w:] „Kultura'; 1963, nr 6, s. 3-13.
25. J. Mieroszewski, Na ruinach „przedmurza'", op. cit., s.210.
26. J. Mieroszewski, „Malaria", [w:] „Kultura", 1968, nr 12, s. 60-67; Tenże, Pierwszy rok lat 70 -tych i Polska, [w:] „Kultura'",1971, nr 1-2, s. 107-113.
27. Tenże, Materiały do refleksji i zadumy, [w:] „Kultura", 1975, nr 6, s. 45-57.
28. Tenże, Amerykańska „Ostpolitik" i wnioski, [w:] „Kultura", 1972, nr 7-8, s. 115-126.
29. Ibidem, s. 55. Jestem pewien, że jeszcze wiek XX będzie świadkiem Wiosny Ludów nie tylko w Warszawie i Pradze, lecz również w Kijowie i Moskwie" pisał Mieroszewski. Tenże, Amerykańska „Ostpolitik" i wnioski, [w:] „Kultura", 1972, nr 7-8, s.126.
30. W 1952 r. ukazały się artykuły dotyczące spraw ukraińskich, a od piątego numeru pojawiła się Kronika ukraińska. J. Łobodowski, Przeciw upiorom przeszłości, [w:] „Kultura'", 1952, nr 2-3, s. 14-66; J. Tokarski, Co nas dzieli?, [w:] „Kultura", 1952, nr 5, s. 117-125; B. Lewyckyj, Ukraińcy a likwidacja Powstania Warszawskiego, [w:] „Kultura", 1952, nr 6, s.74-87; W Bączkowski, Sprawa ukraińska, [w:] „Kultura", 1952, nr 7-8, s.64-84.
31. Kronika angielska, [w:] „Kultura", 1964, nr 6, s. 94.
32. J. Mieroszewski, Może zdarzyć się i tak, [w:] „Kultura", 1970, nr 4, s. 54

Opublikowano na podstawie: Światowa Rada Badań nad Polonią. Prace naukowe, t.7 pod red. Marka Szczerbińskiego i Tadeusza Wolszy, Gorzów Wlkp., 2001.

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com