WILNIANIE WSPÓŁCZEŚNI

Teraz lepiej rozumiem Mickiewicza

Rozmowa z Marią Sipowicz, absolwentką
Wileńskiej Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli, studentką Universite Libre de Bruxelles

Wielokrotnie pisząc o losach młodych Polaków z Litwy, w tym studiujących w różnych krajach, zawsze mieliśmy do czynienia z tymi, którzy w zorganizowany sposób, poprzez odpowiednie instytucje, dostali się na studia poza Litwą. Dziś rozmawiamy z Marią Sipowicz, celującą absolwentką popularnej wileńskiej Syrokomlówki, która bez protekcji, skierowania, bez żadnej ulgowej taryfy, na ogólnych zasadach we wrześniu ub. r. rozpoczęła studia w Belgii. Mimo że jako zwycięzca konkursu języka polskiego miała zapewnioną możliwość studiowania w Polsce, korzystając z tego, że Litwa jest członkiem Unii Europejskiej, postanowiła na własną rękę rozpocząć studia w stolicy Unii - Brukseli.

A więc Mario, dotychczas byłaś znana naszym Czytelnikom , jako uczennica Wileńskiej Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli, która na naszych łamach przez pewien czas prowadziła młodzieżowy magazyn "Oderwij się". Dziś jesteś studentką Universite Libre de Bruxelles, która widocznie jako pierwsza Polka z Litwy, w ramach wspólnej Europy, skorzystała z prawa studiowania na własną rękę w każdej uczelni krajów UE. Jak do tego doszło?

Wszystko zaczęło się od tego, że ucząc się w szkole języka angielskiego, jeszcze nie myśląc o konkretnych studiach, jedynie marząc o studiach w Europie, postanowiłam dla siebie dodatkowo nauczyć się języka francuskiego, z początku tylko z powodu pięknej melodyjności tego języka. Latem 2003 roku byłam na kursach języka francuskiego na Uniwersytecie, w którym obecnie studiuję. I jakby samo przez się pojawiła się chęć studiowania tam i w tym języku.

Podstawowy i pierwszy problem był z dokumentami - wszystkie potrzebne dokumenty trzeba było zatwierdzić w MSZ Litwy, potem wszystko przetłumaczyć i zatwierdzić u notariusza. Tym bardziej, że świadectwo dojrzałości otrzymałam 12 lipca, a termin składania dokumentów w Uniwersytecie w Brukseli upływał 14 lipca. I tu zetknęłam się z europejską tolerancją i wyrozumiałością ze strony belgijskich pracowników uczelni - wszyscy bezwzględnie muszą się podporządkować jednakowym wymogom, terminom itp., ale jeżeli naruszenie tych terminów wynika z uzasadnionego powodu - mogą jeszcze kilka dni zaczekać. Tak właśnie było ze mną. Nieocenioną rolę odegrali też znajomi mojej mamy, którzy gościli w Wilnie z wycieczką i pomogli dowiedzieć się jakie dokumenty są potrzebne, kiedy trzeba je przedstawić, będąc moimi dobrymi przewodnikami przy moich pierwszych krokach w Brukseli.

Jak wynika z nazwy Uniwersytetu, jest to wolna wszechnica, bez ograniczenia ilości postępujących, jedynym kryterium twojej pozycji na uczelni - wolnego słuchacza czy studenta - są oceny uzyskane po zakończeniu semestru. Dla przykładu w grupie, w której obecnie studiuję na początku studiów było 485 słuchaczy. Ilu zostanie do końca studiów - będzie zależało tylko od samych studiujących, ich woli i pracowitości.

Czyli obecnie możesz do woli korzystać z języka francuskiego?

Przede wszystkim w trakcie pierwszego semestru musiałam złożyć egzamin z języka francuskiego, to otwiera drogę do dalszych studiów.

W samej Brukseli są dwa oficjalne języki - francuski i flamandzki. W najbliższym czasie muszę więc opanować i ten język, do czego obowiązuje program studiów. Znajomość trzech języków - francuskiego, angielskiego i flamandzkiego, ewentualnie niemieckiego, jest obowiązkowa na Wydziale Ekonomicznym, na którym studiuję. Od znajomości tych trzech języków jednocześnie zależy pozycja każdego przebywającego w Belgii, przede wszystkim łatwiej o dobrą pracę i stanowisko.

Jakie znaczenie przy przyjęciu ciebie na studia miało to, że pochodzisz z Litwy i że ukończyłaś szkołę z polskim językiem nauczania?

Ważne jest tylko to, czy pochodzisz z kraju należącego do Unii Europejskiej czy też nie. Od tego zależą koszta studiów. Jeżeli obywatel każdego kraju UE za rok studiów płaci około 800 euro, to spoza Unii - ponad dziesięciokrotnie więcej. Pozostałe uwarunkowania nie mają znaczenia. Moje świadectwo o ukończeniu szkoły średniej zostało nostryfikowane w Ministerstwie Oświaty Belgii bez żadnych problemów.

Udając się na studia ważne jest znać specyfikę kraju i z jej uwzględnieniem zabezpieczyć się w jak największą ilość różnych zaświadczeń, w tym o składzie rodziny, o dochodach rodziny itp. Dla przykładu w Brukseli, gdzie wielu jej mieszkańców wynajmuje część swoich domów i z tego żyje - dobrze przy wyjeździe na studia mieć zaświadczenie o tym, że rodzina mieszkająca na Litwie nie wynajmuje mieszkania, co ułatwia otrzymanie akademiku czy mieszkania na okres studiów i skorzystanie z przysługujących ulg płatniczych.

Dla mnie, jako pochodzącej z wielodzietnej rodziny, płata za studia została zmniejszona o połowę.

A mówiąc o płatnościach - trzeba zapłacić za studia, za mieszkanie - skąd?

Całe lato pracowałam w Brukseli w mini - piekarence. Obecnie pracuję w sobotę i niedzielę i jakoś daję sobie radę. Na studia dojeżdżam rowerem, bo jest to najbardziej popularny i najbardziej dostępny rodzaj transportu w Brukseli.

Studia na Uniwersytecie są niezwykle interesujące, dlatego te trudności, z którymi przychodzi mi się stykać, nie są aż tak ważne, jeżeli się chce osiągnąć zamierzony cel.

A jaki jest ten cel?

Mam nadzieję, że po ukończeniu studiów znajdę sobie miejsce, które pozwoli utrzymywać kontakt z Litwą, bądź pracować na Litwie. Właśnie w Brukseli głębiej się rozumie słowa Adama Mickiewicza "Litwo, ojczyzno moja"... Bowiem Belgia jest to inny kraj i dlatego tęskni się za atmosferą, w której się wyrosło, za przyrodą, która w znacznym stopniu zachowała naturalny charakter, za bardziej naturalnymi reakcjami i stosunkami między ludźmi.

Wierzymy, że twoje plany się spełnią. Życzymy ci powodzenia na tej nowej dla naszej młodzieży drodze realizowania swoich zamiarów życiowych na zasadach i w warunkach Unii Europejskiej.

Rozmawiał Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 3/2005 (653)

Nasz Czas